17.12.2021, 20:09:06
Memory Garden - 1349 (2021)
Tracklista:
1. Shallow Waters 04:35
2. Pariah 06:07
3. Distrust 06:30
4. Rivers Run Black 07:47
4. Rivers Run Black 07:47
5. The Flagellants 05:35
6. The Messenger 04:21
7. The Empiric 04:54
8. 1349 04:57
9. Blood Moon 06:39
9. Blood Moon 06:39
Rok wydania: 2021
Gatunek: heavy/doom metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Stefan Berglund - śpiew
Simon Johansson - gitara
Andreas Mäkelä - gitara
Johan Wängdahl - gitara basowa
Tom Björn - perkusja, instrumenty klawiszowe
Długo było cicho wokół MEMORY GARDEN, ale w końcu po ośmiu latach Szwedzi odezwali się ponownie, wydając nakładem No Remorse Records album "1349" w grudniu 2021.
Jest to koncept traktujący o epidemii Czarnej Śmierci, czyli dżumy, która wyludniła Europę w tym właśnie roku. Myślowe nawiązania do wydarzeń obecnej Plandemii są oczywiste, przy czym OPERA DIABOLICUS była w tym roku szybsza w tym temacie.
Jeśli koncept OPERA DIABOLICUS jest faktycznie mroczny i posępny, to propozycja MEMORY GARDEN jest raczej po prostu melodyjną mieszanką klasycznego heavy metalu i momentów power doom typowych dla dawnych lat twórczości ekipy z Kumla. Akcja toczy się rozwijając powoli, w utworach dosyć długich tego mroku jest umiarkowana ilość, choć w Pariah sporo i jest to w dom/heavy stylu zrobione dobrze, szkoda tylko że zamiast dodać tu patosu, kierują się w stronę mdłej progresji i to nawet miejscami nie metalowej, a rockowej po prostu. Czegoś brakuje, czegoś intrygującego w konwencji epic doom/heavy w Distrust... Może po prostu ciężaru, mocy kruszącej gitar, choć z drugiej strony MEMORY GARDEN nigdy zbyt ciężko nie grał. Dobre, dobre i nic ponadto melodie Distrust i Rivers Run Black, gdzie doom jest najwięcej, w takiej wersji CANDLEMASS, ale w wersji "Cola Zero". Te wokalizy nie wzbudzają emocji, te riffy są tak ograne i wyeksploatowane, te ambientowe wstawki z progresywnym zacięciem nieinteresujące, a tak bardzo wyeksponowane.
Centralne miejsce zajmuje słabiutki, blady The Flagellants i pewien w pocie czoła budowany wcześniej klimat zaczyna się rozmywać, a nie ratuje tego łagodność poetyckiego przekazu The Messenger, gdzie ogólnie dobrze śpiewający Stefan Berglund tworzy duet z Josefin Bäck. Jakieś echa power/doom z epic w The Empiric nawiązujące do lat 1996-1998, ale forma kompozytorska nie ta i po raz kolejny gdzieś tam błąkają się po obrzeżach klasyki podgatunku, który faktycznie sami niegdyś stworzyli. No nie potrafią przełamać schematyzmu narracji także w tytułowym 1349, choć akurat ten utwór wydaje się najlepiej przemyślany, także w dążeniu do celu prostszymi środkami, po części wypływającymi z klasyki CANDLEMASS.
Finał jest oniryczny, melancholijny, z pianinem i bardziej prog rockowy niż metalowy w części pierwszej, ale w ostatecznym rozrachunku otrzymujemy kompozycję najlepszą na płycie i Black Moon wieńczy w udany sposób dzieło, jako heavy metalowy koncept jednak ogólnie rozczarowujące.
Opowiadają o Czarnej Śmierci 1349 nieprzekonująco i nieśmiało. Także w sferze produkcyjnej. Nieinteresująca płyta z modną tematyką, która została potraktowana w warstwie muzycznej bardzo powierzchownie.
Finał jest oniryczny, melancholijny, z pianinem i bardziej prog rockowy niż metalowy w części pierwszej, ale w ostatecznym rozrachunku otrzymujemy kompozycję najlepszą na płycie i Black Moon wieńczy w udany sposób dzieło, jako heavy metalowy koncept jednak ogólnie rozczarowujące.
Opowiadają o Czarnej Śmierci 1349 nieprzekonująco i nieśmiało. Także w sferze produkcyjnej. Nieinteresująca płyta z modną tematyką, która została potraktowana w warstwie muzycznej bardzo powierzchownie.
ocena: 6,5/10
new 17.12.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"