Tokyo Blade
#4
Tokyo Blade - Fury (2022)

[Obrazek: 986276.jpg?5314]

Tracklista:
1. Man in a Box 05:09
2. Blood Red Night 05:35
3. I Am Unbroken 04:24
4. Disposable Me 04:45
5. Eyes Wired Shut 04:39
6. Cold Light of Day 06:36
7. We Fall Down 05:14
8. Heart of Darkness 05:22
9. Kill Me ‘till I’m Dead05:10
10. Life Leaves a Scar 04:18
11.Message on the Wall 05:13
12.Nailbomb 05:32
13.Rhythm of the Gun 04:57
14.Static 05:24
15.When the Bullets Fly 06:04

Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Alan Marsh - śpiew
Andy Boulton - gitara
John Wiggins - gitara
Andy Wrighton - gitara basowa
Steve Pierce - perkusja


W styczniu 2022 brytyjska wytwórnia Dissonance Productions wydała trzeci w ciągu ostatnich czterech lat album TOKYO BLADE.

Tym razem konkluzja będzie już na początku, a długość recenzji będzie odwrotnie proporcjonalna do długości płyty, a to niebagatelne prawie 70 minut i piętnaście nowych kompozycji.
"Dark Revolution" to był wspaniały album, triumf brytyjskiej szkoły klasycznego heavy metalu, album natchniony epiką i heroizmem. Widocznie jednak nie taki TOKYO BLADE jest miły sercu fanów z UK, a oni (a szkoda) są najwidoczniej dla zespołu najważniejsi. Częściowy brytyjski izolacjonizm i konserwatyzm publiczności powoduje, że to co od lat nazywane jest "sztampowym, nudnym angielskim heavy metalem" ma dla UK tak duże znaczenie, że TOKYO BLADE decyduje się wrócić w obszary, powiedzmy "Unbroken" z 2018 roku, zaprzepaszczając szanse na pozostawanie w elicie światowego traditional heavy, do której awansowali w 2020.
Ta płyta jest po prostu zbiorem bladych, bezbarwnych kompozycji heavy metalowych rodzaju nijakiego, jaki gra się tylko w UK, zabarwionych w większym lub mniejszym stopniu hard rockiem, czasem po prostu udając heavy metal jedynie w prężeniu gitarowych muskułów. Chociaż prawdę powiedziawszy, to i samo brzmienie jest wygładzone, złagodzone w stosunku do roku 2020. Dominuje sztampowość i nuda zbliżonych do siebie rock/metalowych akordów, liniowych i przewidywalnych solówek i ogranych po stokroć w Albionie refrenów. No, gdyby to były jeszcze przynajmniej te refreny w ucho zapadające i chwytliwe, ale niestety tak nie jest. Być może 40 minut by jakoś dało się wysłuchać bez nadmiernej irytacji i ziewania, ale 70 to już stanowczo za długo. Nieduża nagroda na koniec w postaci When the Bullets Fly i ten melodic heavy metal jest w przyjętej stylistyce udany, choć także nie porywający. Klika razy coś tam przemyka ciekawego miejscami w robocie gitarowej w Disposable Me, jakiś bardziej zdecydowany motyw główny w Eyes Wired Shut, pewne sentymentalne nawiązania do THIN LIZZY w Heart of Darkness. Kompletnie zmarnowany potencjał riffowy Life Leaves a Scar... Najlepszy refren, może ten z Message on the Wall? Nudny romantyzm w przyciężkiej oprawie w Static.

Poza basem, przeciętne brzmienie, przeciętna forma wokalna Alana Marsha.
Wszystko nad wyraz przeciętne. Tytuł albumu to "Furia". Lepszy byłby "Nuda".


ocena: 6/10

new 4.02.2022
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Tokyo Blade - przez Memorius - 27.06.2018, 20:29:17
RE: Tokyo Blade - przez Memorius - 27.06.2018, 20:29:57
RE: Tokyo Blade - przez Memorius - 30.05.2020, 18:31:55
RE: Tokyo Blade - przez Memorius - 04.02.2022, 21:30:14

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości