25.02.2022, 10:15:11
Ty Morn - Last Villain Testament (2022)
tracklista:
1.War of Nations 04:52
2.Hellastryke 04:15
3.Eyes of the Many Gods 04:54
4.Wherever Demons Roam 04:48
5.Come Feed Us Night 03:50
6.Firenado 04:54
7.Compliments of the Wolf 04:16
7.Compliments of the Wolf 04:16
8.The One 05:20
9.Lifting the Curse 04:07
10.Warlock 04:54
10.Warlock 04:54
rok wydania: 2022
gatunek: symphonic heavy metal
kraj: Wielka Brytania
skład zespołu:
Aron Biale - gitara, gitara basowa, symfonizacje
oraz
Rafael Gazal - śpiew
João Corceiro - gitara
Per Mikkelsen - perkusja
Przez Doc Gator Records zaprezentowany został w połowie lutego w wersji CD drugi album TY MORN Arona Biale. Ponownie w roli wokalisty można usłyszeć Brazylijczyka Rafaela Gazala.
Bial jest na pewno jako kompozytor muzykiem poszukującym. Na tym albumie te poszukiwania prowadzą do łączenia progresywnej konstrukcji kompozycji z melodiami o charakterze klasycznym dla epickiego, heroicznego power i heavy metalu. Te utwory są formalnie bardzo bogate w szczegóły, dopracowane z pietyzmem w aranżacjach klawiszowych, pełnych niuansów zagrywkach portugalskiego gitarzysty João Corceiro i godnych podziwu misternych partiach perkusji Pera Mikkelsena, a wszystko spina nienaganny wokal Gazala, którego niewątpliwy talent i potencjał nie jest chyba od lat wykorzystany w pełnej skali. Jest to także muzyka bardzo dopracowana od strony produkcyjnej i gitarzysta Shasank Venkat z indyjskiego AGAINS EVIL pokazał się jako twórca soundu z jak najlepszej strony. Te szczegóły, te detale muzyczne uwypuklone zostały w procesie mixu i masteringu z ogromnym wyczuciem i klarowność przekazu jest pierwszorzędna. Czuć głębię, czuć wieloplanowość i przestrzenność tej muzyki.
Jednak w sferze atrakcyjności samych melodii, ich rozpoznawalności, jest jednak nieco gorzej. To są dobre melodie, owszem, ale gdzieś te główne linie melodyczne się rozmywają w gąszczu ornamentacji i smaczków, tworzących klimat i bogactwo formy, ale czasem po prostu przysłaniających treść. Może nawet ta barokowa forma maskuje powszedniość tych melodii, ich realny brak oryginalności. Te melodie jakby już się gdzieś słyszało, w formie prostszej, z nie tak wysublimowanymi aranżacjami... To mocno słychać chociażby w Hellastryke, Wherever Demons Roam, Firenado, czy raczej bardzo przeciętnym zakończeniu w postaci Warlock. Na pewno także w The One, który w pewnym sensie stanowi odpowiedź na włoski, heroiczny fantasy power metal. Natomiast, jeśli Lifting the Curse ma być ambitniejszą formą pirate metalu, inspirowanego RUNNING WILD i ALESTORM, to tak średnio jednak wyszło. Za dużo pomysłów spoza zasadniczego kręgu inspiracji, chociaż zrealizowanych perfekcyjnie. To, co zostało zagrane wolniej, robi większe wrażenie, bo i więcej tu można było użyć elementów symfonicznych, budujących klimat (Eyes of the Many Gods). O naprawdę porywający refren trudno, coś się takiego pojawia dopiero w Come Feed Us Night, jednak progresywne symfonizacje ponownie kierują to w stronę mniejszej rozpoznawalności. Wyróżnia się na pewno dynamiczny i ostrzejszy w zwrotkach Compliments of the Wolf i chyba dopiero w tym utworze refren, bardzo melodyjny i łagodniejszy, zdecydowanie przykuwa uwagę.
Podsumowując powyższe. Znakomite wykonanie i brzmienie bez znakomitych melodii daje w efekcie dobrą płytę i nic ponadto...
ocena 7,5/10
new 25.02.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"