Witchfynde
#4
Witchfynde - Lords of Sin (1984)

[Obrazek: 6625.jpg]

Tracklista:
1. The Lord of Sin 06:32
2. Stab in the Back 04:55
3. Heartbeat 05:51
4. Scarlet Lady 04:13
5. Blue Devils 03:37
6. Hall of Mirrors 05:08
7. Wall of Death 03:42
8. Conspiracy 05:06
9. Red Garters 01:20

Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Luther Beltz - śpiew
Montalo - gitara
Alan Edwards - gitara basowa
Gra Scoresby - perkusja

Mausoleum Records w pierwszej połowie lat 80tych XX wieku działała bardzo prężnie, rozszerzając swoją ofertę o zespoły spoza Beneluxu i WITCHFYNDE zdołał, po bankructwie swojej własnej wytwórni podpisać z nią kontrakt na kolejny album, pośpiesznie nagrany z nowym basistą Alanem Edwardsem, tu występującym jako Edd Wolfe.

Diaboliczna okładka zupełnie nie odzwierciedlała tym razem muzycznej zawartości. Album wypełniają pretensjonalne kompozycje, odległe od maniery NWOBHM i po części stanowiące ukłon w kierunku amerykańskiego konsumenta arena rock/metalu, chociażby spod znaku QUIET RIOT. Tytułowy The Lord of Sin jest rozwlekłym utworem o nieokreślonej do końca strukturze melodycznej, do tego "upiększony" raczej bezsensowną partią narracyjną i niestety ten chwyt został tu zastosowany nie po raz ostatni. Z tego amerykańskiego podejścia umiarkowane zainteresowanie może wzbudzić rytmiczny Stab in the Back i pewien melodyjny mroczny klimat wolniejszego Heartbeat. Na przeciwnym biegunie znajduje się zupełnie bezradny Blue Devils i ociężały Hall of Mirrors z fatalnym refrenem. Pospolitość riffów w szybkim i ostrym Wall of Death przytłacza wszystko... Zresztą Montalo gra na tym albumie po prostu zachowawczo i nie jest się ani razu pokazać na tyle interesująco, by zwrócić na siebie uwagę. Są także próby grania nieco bardziej epickiego w Conspiracy, ale to taki heroizm glam metalowy stadionów w USA.
No tak, Scarlet Lady stoi na tym LP zupełnie oddzielnie... Pozostaje pytanie do kogo tak naprawdę należy ten główny początkowy riff. Czy przypadkiem nie do IRON MAIDEN? Jedyny fajny żywiołowy numer na tym albumie, jedyny gdzie Montalo coś konkretniej zagrał, a partie basu Edwardsa są fantastyczne. Cóż, ale psują ponownie całość tym kiepskim słuchowiskowym dialogiem. Niemniej rokendrolowy NWOBHM zawsze mile widziany, zwłaszcza z takim apokaliptycznym zakończeniem.
Śpiew Luthera Beltza bardzo przeciętny i to nie jest głos, który by urzekał w taki repertuarze. Sound suchy, ostry i płytki i produkcyjnie ta płyta zawodzi po raz kolejny. Kiepski mastering słychać także w wersji CD od Mausoleum z 1994 roku. Album w wersji zremasterowanej ukazał się dopiero w 2020 nakładem Golden Core Records.

Sukces nie nadszedł po raz kolejny i jeszcze w 1984 grupa została rozwiązana.
Nie był to jednak koniec historii WITCHFYNDE. Sporo się działo od roku 1999, ale to już zupełnie inna historia.


ocena: 5,7/10

new 8.04.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Witchfynde - przez Memorius - 28.06.2018, 16:06:48
RE: Witchfynde - przez Memorius - 28.06.2018, 16:07:30
RE: Witchfynde - przez Memorius - 21.03.2022, 18:48:56
RE: Witchfynde - przez Memorius - 08.04.2022, 14:07:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości