28.04.2022, 18:17:43
Satan's Host - Pre-dating God Part 1 & 2 (2015)
Tracklista:
Part 1:
1. Hell's Disciples 05:26
2. Embers of Will 06:48
3. Valley of Blood 06:45
4. Pre-Dating God 05:29
5. Greed, Lust, Hate, War 06:34
6. After the End 05:56
7. See You in Hell (Grim Reaper cover) 04:47
Part 2:
1. Fanning the Flames of Hell 06:13
2. Soul Wrent 06:16
3. Lady n' the Snake 06:48
4. As the Dead, They Sleep 06:34
5. Descending in the Shadow of Osiris 07:19
6. Reprise: Pre-Dating God (Classic Metal Re-Mix) 05:33
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Harry ‘The Tyrant’ Conklin - śpiew
Patrick Evil (Patrick Elkins) - gitara, bas
Anthony Lopez - perkusja
Tracklista:
Part 1:
1. Hell's Disciples 05:26
2. Embers of Will 06:48
3. Valley of Blood 06:45
4. Pre-Dating God 05:29
5. Greed, Lust, Hate, War 06:34
6. After the End 05:56
7. See You in Hell (Grim Reaper cover) 04:47
Part 2:
1. Fanning the Flames of Hell 06:13
2. Soul Wrent 06:16
3. Lady n' the Snake 06:48
4. As the Dead, They Sleep 06:34
5. Descending in the Shadow of Osiris 07:19
6. Reprise: Pre-Dating God (Classic Metal Re-Mix) 05:33
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Harry ‘The Tyrant’ Conklin - śpiew
Patrick Evil (Patrick Elkins) - gitara, bas
Anthony Lopez - perkusja
Na kolejny album, czy może raczej albumy, nie trzeba było czekać długo, bo grupa przystąpiła do nagrań kolejnej płyty już w 2014 roku, ale na albumie zagrało trio.
Wydaniem albumu ponownie zajęło się Moribound Records, które wydało Part I 18 stycznia 2015 roku, a Part II dzień później.
Od strony technicznej, te albumy są równie dobre, jak poprzednie, szczególnie partie gitarowe i basowe Elkinsa. Jego szarże są tutaj bardzo dobre, sola jak zwykle charakterystyczne i nie brakuje tutaj ozdobników gitarowych, to muzyka bogata w popisy i co do umiejętności nie można mieć zastrzeżeń. Lopez gra równie energicznie jak na albumach poprzednich i gra dobrze, nie brakuje mu energii. Wchodzi jednak pewna schematyczność i monotonia, brakuje pierwiastka nieprzewidywalności, do tego techniczna zachowawczość. To słychać niemal na każdym kroku na tym albumie, wszystko już było na płytach poprzednich, do tego było lepiej.
Hell's Disciples mówi wszystko, co trzeba wiedzieć o tym albumie - Virgin Sails MKII z elementami debiutu, SKULLVIEW jakby mniej w porównaniu z płytą poprzednią, ale uderzają w heavy metal ostatnich JAG PANZER, w cięższych momentach może coś z HELSTAR... Może stąd bezbarwny cover See You in Hell. Tyrant śpiewa niby dobrze, ale momentami wychodzi bardzo manierycznie i sztucznie, jak w Embers of Will czy właśnie coverze GRIM REAPER, który śpiewa spokojnie, ale bez hipnotyzującej potęgi Grimmetta. Myślę, że można było to zrealizować lepiej.
Kompozycji niby nie ma dużo, bo nie licząc coveru i bonusowego garażowego Pre-Dating God na Part II, ale Part II jest równie przerośnięte i przeładowane, jak Virgin Sails i wszystkie zarzuty, jakie miałem dla tego albumu, tutaj są zwielokrotnione.
Najlepszy bez wątpienia jest tytułowy Pre-Dating God, bo to 5 minut konkretnego, aczkolwiek przewidywalnego US Power. Znacznie bardziej zdecydowane, przemyślane, z lepiej nakreślonym motywem przewodnim i wokalnie Tyrant wypada nieźle.
Największy problem obu części to długość kompozycji, dokładnie jak Virgin Sails, szczególnie na Part II, gdzie kompozycje trwają w większości niemal 7 minut. Niepotrzebnie przeciągnięte, przeładowane, z dobrymi pomysłami, które toną przez przeciągnięcie ich do granic możliwości. Zwyczajnie toną.
Tutaj nie ma kompozycji złych, i jeśli chodzi o sam poziom jest to album równy, po prostu niezwykle dłużący się i niepotrzebnie trwający 80 minut.
Sound autorstwa Dave'a Otero bez zmian i bez niespodzianek. Trudno robić zarzut z dobrego brzmienia i selektywnego, ale perkusja nie jest tak mocna, jak na By The Hands of the Devil i zmierza to wszystko do soundu głównego nurtu US Power, co tylko wzmaga poczucie braku tożsamości tych płyt, a szczególnie różnicy pomiędzy tym a poprzednim, bo brzmią bardzo podobnie nie tylko od strony aranżacji, ale i brzmienia.
Nie jest to album zły, ale bardzo skostniały i zupełnie niezaskakujący, gdzie zespół niebezpiecznie zaczyna zbliżać się do US Power bez historii grup pokroju CHARRED WALLS OF THE DAMNED czy ostatnich płyt JAG PANZER. Porównania z DEATH DEALER i NIVIANE nie ma.
Zespół słusznie zrobił sobie długą przerwę od studyjnych wojaży, koncentrując się na skromnej działalności koncertowej i powolnym tworzeniu materiału na kolejny album, który będzie mieć premierę w 2022.
Oby było lepiej, bo konkurencja jest mocna.
Ocena: 7/10
SteelHammer