12.05.2022, 17:34:11
Anvil - Plugged In Permanent (1996)
Tracklista:
1. Racial Hostility 05:56
2. Doctor Kevorkian 03:46
3. Smokin' Green 04:56
4. Destined for Doom 05:17
5. Killer Hill 03:27
6. Face Pull 02:54
7. I'm Trying to Sleep 03:10
7. I'm Trying to Sleep 03:10
8. Five Knuckle Shuffle 03:26
9.Truth or Consequence 06:19
10.Guilty 06:47
Rok wydania: 1996
Gatunek: Heavy/Power/Speed Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Ivan Hurda - gitara
Glenn Five - bas
Robb Reiner - perkusja
Upadek znaczenia heavy/power metalu w latach 90tych w Ameryce Północnej, w tym także w Kanadzie, był ogromny. Sebastian Marino opuścił ANVIL w 1995 przechodząc do OVERKILL po latach twórczej niemocy macierzystej formacji i "Lips" musiał grupę zreformować, pozyskując nowego gitarzystę Ivana Hurda oraz basistę Glenna Gyorffy (Glenn Five). Ian Dickson odszedł już w 1993, jego następca Mike Duncan w 1996, niczego z zespołem nie nagrawszy. A w końcu coś trzeba było nagrać i w listopadzie 1996 kanadyjska wytwórnia Hypnotic Records wydaje album "Plugged In Permanent".
Można, a może nawet trzeba było nagrać coś innego, niż niemodny w Ameryce heavy/power, ale ANVIL zupełnie nie ma na to pomysłu. Nasycając power/ thrashowe riffy treścią z obszarów alternative, hardcore i post metalu nie mają kompletnie nic do powiedzenia. Kudlow, nigdy nie będący jakimś wybitnym wokalistą, tu tworzy jakieś brutalne i prymitywne melorecytacje, gitary rwane i chaotyczne w solach, a Reiner po prostu wali w zestaw równomiernie bądź w ramach szybkich przejść w stylu crossover. Melodii praktycznie nie ma, przynajmniej takich jak w 1991, a to już dodatkowo dyskredytuje ten LP. Racial Hostility to droga przez mękę, a potem nie jest lepiej, tylko zazwyczaj gorzej. Straszliwa siłowa łupanina w Doctor Kevorkian, speedowe zapędy w marnym stylu w Smokin' Green, przy czym miejscami to brzmi jak parodia MOTORHEAD. Chwila oddechu od nawalanki jest w wolniejszym Destined for Doom, lecz ANVIL to nie jest zespół, który potrafi grać stoner/doom. Jeden udany posępny motyw gitarowy i to wszystko. Potem ponownie pędzą bez sensu do przodu w Killer Hill i może dopiero jakieś przebłyski dobrego pędu z lekko rokendrolowym zacięciem (znowu MOTORHEAD w tle) są w Face Pull. Pewnie także najlepszy dialog gitarowy na tej płycie. Potrafią to robić, ale zasadniczo nic w tym kierunku na tej płycie nie robią. Niby w podobnym stylu I'm Trying to Sleep jest fatalny, Five Knuckle Shuffle ma potencjał riffowy, ale prymitywizm wykonania ponownie dyskwalifikuje ten numer jako wartościowy w większym stopniu i tak już do końca płyty, przy czym Truth or Consequence to droga przez mękę Numer 2. Teoretycznie najbardziej czytelny i melodyjny utwór Guilty znajduje się na końcu, jednak uporczywa, nachalna posępność nie wywołuje emocji.
Dramatycznie nieudany album wypełniony bezstylową muzyką, do tego kiepsko wyprodukowaną. Owszem, takie brudne i niedbałe brzmienie przyniosło onegdaj sukces VENOM, ale VENOM miał coś do powiedzenia muzycznie. ANVIL w roku 1996 nie miał kompletnie nic.
ocena: 3/10
new 12.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"