17.05.2022, 19:48:32
Anvil - Hope in Hell (2013)
Tracklista:
1. Hope in Hell 04:43
2. Eat Your Words 03:41
3. Through with You 04:48
4. The Fight Is Never Won 04:28
5. Pay the Toll 02:48
6. Flying 04:50
7. Call of Duty 03:53
8. Badass Rock 'n' Roll 04:53
9. Time Shows No Mercy 04:35
10. Mankind Machine 04:13
11. Shut the Fuck Up 03:37
Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Sal Italiano - bas
Robb Reiner - perkusja
"Juggernaut Of Justice" z 2011 była dobrą płytą i Steamhammer zdecydował się wydać kolejną w maju 2013. Natomiast "Lips" nadal nie zdecydował się dokooptować drugiego gitarzysty i ponownie ANVIL wystąpił jako trio. Glenn "Five" Gyorffy pożegnał się z zespołem w roku 2012 i na jego miejsce przyjęty został weteran amerykańskiej sceny heavy metalowej Sal Mayne (CITIES) tu jako Sal Italiano.
Zaczyna się to Hope in Hell, nudnym, wolnym heavy/power metalem w ponurym stylu, potem prymitywny Eat Your Words z bardzo ogranym motywem głównym. Czeka się na jakieś dobre granie, choćby takie niespecjalnie wymagające wykonawczo jak na płycie poprzedniej, ale ANVIL po raz kolejny jest heavy metalowo ospały w bezbarwnym Through with You. No tak, w surowym The Fight Is Never Won grają na granicy speed metalu, ale także na granicy pomiędzy tym, co jest proste a co prostackie w tej dziedzinie. Niespodziewanie jakiś epicki metal się pojawia w refrenie i jedno do drugiego niespecjalnie pasuje. Niecałe trzy minuty to była zazwyczaj jakaś eksplozja, choćby malutka, tym razem jednak Pay the Toll to taki toporny heavy z obszarów horror rocka i stadionowego glamu. Fatalne i w niczym tu gęste solo Kudlowa nie pomaga. Zasadniczo w tym momencie staje się jasne, że ANVIL tym razem kompozycyjnie nie ma nic do zaoferowania. Co wart jest taki numer pod AC/DC jak Flying. Nic. Absolutnie zawstydzający jest Call of Duty. Trudno nawet to skomentować... O tym, że hard'n'heavy to nie jest domena ANVIL wiadomo i dlatego taki prostacki, ograny numer jak Badass Rock 'n' Roll na tym LP znaleźć się nie powinien. Jednak niestety jest i jest także równie nieudany Time Shows No Mercy, gdzie pewien pomysł na początku się pojawia, by zaginąć potem w lawinie nudnych riffów i rytmicznych temp nie wzbudzających żadnych emocji. Zresztą, "Lips" nawet gitarowo niczego na tym albumie nie pokazuje, grając często sola zupełnie jakby z marszu, bez przemyślenia i czasem sensu. W Mankind Machine powtarzają wszystkie błędy z Hope in Hell i jest to równie nic nie warty heavy/power jak opener. Naprawdę punkowe podjazdy w ostatnim Shut the Fuck Up nie wnoszą do tego albumu niczego godnego uwagi. Paradoksalnie, najlepszy utwór, taki wpadający w ucho, melodyjny heavy metalowy i rockowy Hard Wired znalazł się tylko na limitowanej wersji CD od Steamhammer i na winylach. Nie oznacza to jednak, że należy się o te wydania zabijać...
Kompozycyjna klapa, realizacyjnie poprawnie, choć przecież mastering zrobił w Kalifornii Mistrz Maor Appelbaum. No tak to brzmi jak solowe płyty Halforda, które masterował, więc szału tu nie ma.
Duże rozczarowanie. Po prostu kiepski heavy i heavy power północnoamerykański.
ocena: 4,5/10
new 17.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"