10.06.2022, 18:37:11
Wind Rose - Warfront (2022)
tracklista:
1.Of War and Sorrow 02:00
2.Army of Stone 05:05
3.Tales of War 04:44
2.Army of Stone 05:05
3.Tales of War 04:44
4.Fellows of the Hammer 06:15
5.Together We Rise 05:02
6.Gates of Ekrund 05:53
6.Gates of Ekrund 05:53
7.One Last Day 06:29
8.The Battle of the Five Armies 07:19
8.The Battle of the Five Armies 07:19
9.I Am the Mountain 07:17
10.Tomorrow Has Come 04:36
rok wydania: 2022
gatunek: epic power/folk/symphonic metal
kraj: Włochy
skład zespołu:
Francesco Cavalieri - śpiew
Claudio Falconcini - gitara, śpiew
Cristiano Bertocchi - gitara basowa
Federico Gatti - perkusja
Federico Gatti - perkusja
Federico Meranda - instrumenty klawiszowe
Po raz drugi nakładem Napalm Records ukazała się dziś, 10 czerwca 2022, nowa płyta WIND ROSE.
Łagodne intro Of War And Sorrow wprowadza w klimat tego medievalowego albumu z power metalem o zawartości folka rycerskiego znacznie mniejszej, niż można było oczekiwać.
Bardzo dobry jest bojowy Army of Stone w średnim tempie i mogą się podobać tak inkrustacje gitary akustycznej, jak i klawiszowe Meranda, udane są także chórki, uprzedzając - na całej płycie. Jest ta rycerska atmosfera budowana także przez surowy wokal Francesco Cavalieri. No właśnie, chyba zanadto surowy do tej muzyki, którą od true heavy epic metal stylistycznie jednak dużo dzieli. Na pewno symfoniczne power zagrywki w Tales Of War to nie epic metal w surowym stylu tu jednak wyszło to z surowszym wokalem bardzo interesująco. Śpiewają wojownicy, to słychać! Ważne jest, że unikają nieuzasadnionych folkowych podrygiwań przy zamkowych ogniskach (no, może trochę w Together We Rise), ogranych numerów z natężającymi przy lutni minstrelami też nie ma. Jest power metal heroiczny, może niespecjalnie oryginalny, ale klimatyczny i owszem, semi folkowym Fellows of the Hammer. Centralnie umieszczony Together We Rise zbudowany jest na podobnych patentach o fundamencie rycerskiego folka, jednak sama melodia ma mniejszą siłę rażenia niż kompozycja poprzednia. Trochę się robi zbiór pieśni marszowych, gdy dochodzimy do Gates of Ekrund, tyle że ten utwór jest jak do tej pory najlepszy ze wszystkich i melodia jest kapitalna, a spokojne tempo i refren wzorcowe. Och ten refren... Takie to tworzą tylko Grecy i Włosi. Moc! Ogólnie to ci wojownicy na tej płycie, to tacy są raczej romantyczni i niezbyt groźni. Chyba dobrze się zastanowią zanim kogoś zetną mieczem czy toporem. W sumie to dobrze, bo ileż można słuchać prymitywnych wojów w skórach przyozdobionych czaszkami wrogów. Godnie i dumnie maszerują w pełnym dostojeństwa zbudowanego klawiszami One Last Day.
Siedem minut to już trzeba umieć zagospodarować, a WIND ROSE daje dwie takie kompozycje pod koniec albumu. Akustycznie poetycko się rozpoczyna The Battle of the Five Armies, pierwszy z nich łączy partie symfoniczne o podniosłym charakterze z szybszymi, parokrotnie nawet na granicy speed/power. Miejscami w klasycznej manierze SABATON i to w najlepszej formie. Pewnie najwięcej classic epic heavy metalu w tym utworze. Robi wrażenie, doprawdy robi. A I Am The Mountain jest po prostu wzruszający i poruszający i to majstersztyk takiego poetyckiego epic ze wspaniale zbudowanym dramatyzmem. Chóry tu dewastują i tyle, melodia niezwykła, część instrumentalna urzekająca. Przepiękne! Dwa długie wspaniałe heroiczne songi WIND ROSE ! A na koniec bardziej poetyckie outro z chórami i gitarami akustycznymi niż song barda Tomorrow Has Come. I te chóry są tu po raz kolejny piękne.
Można mieć takie czy inne uwagi do tych czy innych aspektów tego albumu i poszczególnych kompozycji, ale na pewno jest to płyta zyskująca przy bliższym i dokładniejszym zapoznaniu. Jest tu sporo niuansów, szczegółów, świetnych mini wątków gdzieś lekko poukrywanych pomiędzy zwrotkami w częściach instrumentalnych, no i kultura wykonania jest bardzo wysoka.
Ten zespół do tej pory grał po prostu poprawnie, tym razem jest dużo, bardzo dużo artyzmu metalowego.
Produkcja nieskazitelna, pełna głębi ciepła bijącego z instrumentów. Mix chórów i wokali pobocznych wyśmienity, sound perkusji godny uznania. No tak, Simone Mularoni i wszystko jasne.Pewne zaskoczenie, oczywiście na plus. Najlepsza, znakomita płyta WIND ROSE, bez krasnoludów i elfów. Heroiczny power metal wojowników, którzy na pewno potrafią śpiewać i grać.
ocena: 9,5/10
new 10.06.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"