WarCry
#1
WarCry - WarCry (2002)

[Obrazek: 14240.jpg?1731]

tracklista:
1.Intro 01:20
2.Luz del norte 05:04
3.Quiero 05:36
4.Nadie 04:45
5.Pueblo maldito 04:52
6.Cada vez 04:49
7.Señor 05:41
8.Al salir el sol 06:14
9.Trono del metal 05:21
10.Hoy gano yo 06:00
11.Nana 04:07
12.Amanecer 02:46

rok wydania: 2002
gatunek: melodic power/speed metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Víctor García González - śpiew, gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Alberto Ardines Álvarez - perkusja
oraz Goście
Pablo García Fernández - gitara
Fernando Gonzalez Mon - gitara

Rozwiązany w 1994 WARCRY przywrócony został do istnienia w 1996, ale okazał się wobec zobowiązań Víctora García i Alberto Ardinesa w AVALANCH tworem efemerycznym i ponownie odszedł w niebyt w 1998. Gdy jednak liderzy AVALANCH zaczęli gremialnie odrzucać speed/power metalowe pomysły ex członków WARCRY, w roku 2001 obaj pozostając w składzie AVALANCH reaktywowali po raz drugi WARCRY, jako projekt poboczny. Pod tym szyldem, jako duet wspierany przez muzyków sesyjnych, wydali przygotowane przez siebie kompozycje na albumie zatytułowanym po prostu "Warcry". Album ukazał się w kwietniu 2002 nakładem powołanej do życia przez obu muzyków wytwórni Jaus Records. Pewnej pikanterii dodaje tu fakt, że jako drugi gitarzysta solowy zagrał tu Fernando Gonzalez Mon w latach 1994-1996 klawiszowiec... AVALANCH.

WARCRY przedstawił melodyjny, heroiczny i romantyczny speed/power metal, jaki można było fragmentarycznie usłyszeć na debiucie AVALANCH, tyle że w prostszej, pozbawionej symfonicznych i neoklasycznych ozdobników formie. Jest to zapewne najbardziej jasko wyrażona w stylistyce płyta speed/power, wczesna płyta z Hiszpanii. Często było oceniana nisko, ale trudno jest ją oceniać obiektywnie, patrząc przez pryzmat późniejszych niezwykłych albumów grupy, w innym przecież gatunkowym obszarze.
W roku 2002 i na hiszpańskie warunki roku 2002 WARCRY zagrał solidną porcję melodyjnego power metalu, a Víctor García González pokazał się jako wysokiej klasy wokalista i pewny siebie, wirtuozerski gitarzysta, wspierany przez pełną werwy perkusję Alberto Ardinesa. Są tu i klawisze, te jednak pełnią rolę dopełniającą, przy czym to gra Victor na tych instrumentach na pewno nie można nazwać prymitywnym i uproszczonym. Jest to prawdziwy, gorący iberyjski power metal, melodyjnie malujący epickie i dramatyczne, bojowe pejzaże. Początek jest brawurowy i mało kto potem grał taki speed/power z romantycznymi wolniejszymi fragmentami jak WARCRY w Luz del norte. Och, jak chwyta za serce ognisty, latino power w Quiero i to prawdziwa metalowa corrida. Fenomenalne melodie tu można usłyszeć na tej płycie i czasem dwie w jednej kompozycji, więc tych pomysłów WARCRY miał mnóstwo. Dużo tu emocji, ciepłych skąpanych w iberyjskim słońcu, czy to w Nadie, czy to w Pueblo maldito, choć akurat ta kompozycja jest mniej interesująca. WARCRY jest bardziej przekonujący jako zespół grający power metal niż łagodny AOR/rock w Cada vez, z drugiej strony jednak refren coś zwiastuje, coś zwiastuje na przyszłość... I pięknie grają w zwiewnym Señor, ogniście i sentymentalnie! Kolejne pokolenia muzyków power metalowych szlifowały ten styl na coraz lepszych płytach. Tak jak ogromną potoczystość świetnego Al salir el sol z mocniejszym wolniejszym refrenem. Te power metalowe natarcia i pojedynki solowe z Monem to maestria! Nawet jeśli sama melodia jest po prostu tylko bardzo dobra, to czarują wykonaniem, pełnym niezachwianego przekonania o tym, że grają coś wartościowego. Ta płyta jest bardzo optymistyczna i to podnosi jeszcze jej wartość. I romantyczna, przyjemnie, bardzo przyjemnie romantyczna w rozpędzonym zgrabnie Hoy gano yo oraz urzekającym pastelowym songu Nana.
Piękne melodie, wirtuozerskie wykonanie, pasja, energia. "Warcry"
Realizacja tego albumu nie odbiega od standardów produkcyjnych w Hiszpanii na przełomie stuleci, ze wszystkimi ich niedostatkami. Trochę głucha gitara, trochę pukająca perkusja, trochę za bardzo schowany wokal. Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że stworzenie własnej wytwórni to sprawa kosztowna i środki na produkcję tej płyty były dosyć skromne.

Miejska legenda głosi, że gdy liderzy AVALANCH usłyszeli ten album i zauważyli, jaką się cieszy popularnością, zapłonęli gniewem i zazdrością. Faktem historycznym jest jednak to, że wkrótce po wydaniu tego LP Victor i Alberto zostali z AVALANCH po prostu wyrzuceni. Oficjalnie, ponieważ niedostatecznie przykładali się do prac grupy. Pewnie dobrze się stało, bo po uzupełnieniu składu, w tym o Mona i Fernándeza, WARCRY odbudował się jako pełnoprawny zespół i przystąpił do nagrania w tym samym roku następnej płyty, na którą materiał był już praktycznie gotowy.


ocena: 9/10

new 18.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
WarCry - przez Memorius - 18.07.2022, 14:04:58
RE: Warcry - przez Memorius - 23.07.2022, 19:41:32
RE: WarCry - przez Memorius - 29.07.2022, 15:23:54
RE: WarCry - przez Memorius - 30.07.2022, 09:57:50
RE: WarCry - przez Memorius - 01.08.2022, 21:46:56
RE: WarCry - przez Memorius - 19.10.2022, 10:36:47
RE: WarCry - przez Memorius - 19.10.2022, 12:17:19
RE: WarCry - przez Memorius - 19.10.2022, 15:57:25
RE: WarCry - przez Memorius - 20.10.2022, 17:59:01
RE: WarCry - przez Memorius - 22.10.2022, 17:41:57

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości