Avalanch
#2
Avalanch - Llanto de un héroe (1999)

[Obrazek: 14310.jpg?5851]

tracklista:
1.Intro 01:48
2.Torquemada 06:26
3.Por mi libertad 06:06
4.Pelayo 07:16
5.Vientos del sur 06:54
6.Polvo, sudor y sangre 01:05
7.Cid 05:11
8.¿Días de gloria...? 06:01
9.No pidas que crea en ti 05:06
10.Cambaral 06:07
11.Aquí estaré 05:27
12.Llanto de un héroe 05:04

rok wydania: 1999
gatunek: melodic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Víctor García González - śpiew
Roberto García - gitara
Alberto Rionda Martínez - gitara, instrumenty klawiszowe
Francisco Fidalgo - gitara basowa
Alberto Ardines Álvarez - perkusja


Koniec lat 90tych to eksplozja epic fantasy power metalu we Włoszech i popularność tego gatunku rozlała się daleko poza Italię. AVALANCH zdecydował się przedstawić album w podobnym stylu i ukazał się on w kwietniu 1999 roku nakładem własnej, niezależnej wytwórni Flame Records. Płyta została nagrana z nowym wokalistą Víctorem García Gonzálezem, po tym jak Juan Lozano Valledor odszedł w roku 1998.W 2000 pojawił się na trzy lata w składzie EDEN, ale niczego z tym zespołem nie nagrał. Víctor García nie był w AVALANCH postacią nową, w połowie lat 90tych grał w tej grupie na gitarze, a dołączył po rozwiązaniu WARCRY w 1998.

Wysokie techniczne umiejętności muzyków pozwoliły na stworzenie kompozycji dopracowanych w szczegółach, atrakcyjnych pod względem melodii, i te oferują znacznie więcej niż to, co proponowały grupy w rodzaju KALEDON, HIGHLORD czy HEIMDALL. Szybko, dynamicznie w speedowych nieraz tempach, wykorzystując maestrię w solach obu gitarzystów i unikając bezpośredniej konfrontacji z symfoniczno - neoklasycznym stylem RHAPSODY Hiszpanie barwnie opowiadają historie fantasy magii i miecza, rozpoczynając w udany sposób od Torquemada.
Víctor García González śpiewa lepiej, niż Juan Lozano na debiucie i ten epicko heroiczny styl wychodzi mu bardzo dobrze. Słucha się go także lepiej, niż wielu wokalistów włoskich tego okresu, bo unika on męczliwego wspinania na wysokie rejestry i oszczędza słuchaczowi nieuzasadnionych, ekstatycznych okrzyków. Rionda buduje partie klawiszowe oszczędnie, jest to plan równoległy, ale pasaży wiodących jest bardzo mało, a jeśli już, to jak w Torquemada są to wysmakowane i lekko, i cofnięte, partie symfoniczne zagrane w minimalistyczny sposób. Grupa rezygnuje z kontrapunktowej aranżacji, typowej dla pierwszej płyty i teraz te kompozycje mają jeden zasadniczy i zdecydowanie wiodący wątek melodyczny. Oczywiście iberyjski pierwiastek jest mocno akcentowany i pod tym względem wyróżnia się żarliwy Por mi libertad oraz wysmakowany Cambaral, gdzie klimat budowany jest dwutorowo - przez złożone riffy gitarowe, fragmentarycznie thrashowego pochodzenia i romantyczny wokal. Dłużyzny niezdecydowanego stylistycznie kolosa Avalanch znikają i tu najdłuższy Pelayo to tylko siedem minut power metalu w nieco wolniejszym tempie, dostojnego i majestatycznego. Plusem strony lirycznej tej płyty jest sięgnięcie do hiszpańskiej historii i literatury, nie tylko zresztą w Torquemada, Pelayo czy Cid. Cid w tym dumnym speedowym pędzie prezentuje się nadzwyczaj elegancko. Szybki, zadziorny, bojowy melodic power to No pidas que crea en ti, jakby nieco cięższy w gitarach niż inne utwory, jednak także obdarzony dumnym, romantycznym refrenem i może tylko sola tym razem są miejscami zbyt chaotyczne. I pod koniec zwiewny, niemal fanfarowy Aquí estaré, trochę mający w sobie ze starej szkoły HELLOWEEN. Nie zabrakło songu łagodnego, Vientos del sur o charakterze hymnu z tłem symfonicznym, nieco w manierze pompatycznego AOR, wybornie zaśpiewanego przez Víctor García. Czystego wykorzystania neoklasyki jest mało i pozwolili sobie na to tylko w umieszczonym na zakończenie instrumentalnym Llanto de un héroe. Pewne progresywne pulsacje gitarowo klawiszowo gitarowe pojawiają się w ¿Días de gloria...? i ten utwór trochę odbiega od głównego nurtu albumu, będąc wczesnym przykładem progressive melodic metalu AVALANCH.

Jakościowo produkcja jest bardzo dobra, przebija większość naiwnie brzmiących albumów włoskich, choć pozostaje w bezpiecznych obszarach gatunku. Mastering wykonał, co ciekawe, Brytyjczyk Timothy Young w studio w Londynie, ten sam który zrobił mastering "Ride The Lightning" METALLICA i jest to jedna z nielicznych płyt z epic fantasy power metalem, która została poddana temu procesowi w Wielkiej Brytanii. Współpraca z tym inżynierem dźwięku została zresztą przedłużona przez AVALANCH w następnych latach.

No, trochę zagrali na nosie Hiszpanie Włochom na ich sztandarowym obszarze muzycznym. Nawet bardzo zagrali.


ocena: 9,5/10

new 19.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Avalanch - przez Memorius - 18.07.2022, 12:36:57
RE: Avalanch - przez Memorius - 19.07.2022, 09:26:29
RE: Avalanch - przez Memorius - 28.07.2022, 17:32:31
RE: Avalanch - przez Memorius - 31.07.2022, 19:02:24
RE: Avalanch - przez Memorius - 02.08.2022, 11:09:33
RE: Avalanch - przez Memorius - 24.04.2023, 20:11:31

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości