29.07.2022, 20:17:07
Saratoga - El Clan de la Lucha (2004)
tracklista:
1.El clan de la lucha 01:22
2.San Telmo 1940 04:20
3.Lejos del tiempo 03:54
3.Lejos del tiempo 03:54
4.Maldito corazón 05:55
5.Decepción 05:17
6.Ángel de barro 03:50
7.No 04:39
8.Si amaneciera 05:55
9.Quizá el sol no saldrá 05:00
10.Blanco y marfil 04:53
11.Nuevo mundo 04:19
11.Nuevo mundo 04:19
12.Tu nombre mi destino 05:10
13.Buscando el perdón 05:45
rok wydania: 2004
gatunek: power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Leo Jiménez (Juan Daniel Jiménez González) - śpiew
Jerónimo Ramiro Sánchez - gitara
Nicolás del Hierro Cano - gitara basowa
Daniel Pérez - perkusja
Album ten został wydany przez Avispa Records w marcu 2004 roku.
Ta płyta to 60 minut muzyki i tym razem zdecydowanie jednoznacznie power metalowej bez amerykańskiego szlifu. To power metal stabilizującej się iberyjskiej sceny. SARATOGA z całą pewnością gra tu swobodnie, opierając się o wysokoenergetyczną i techniczną grę Jerónimo Ramiro oraz średnio wysoki emocjonalny wokal Leo Jiméneza, jednak w opcji samych melodii, ich chwytliwości i nośności refrenów pozostaje w tyle za czołówką krajową. San Telmo 1940, Lejos del tiempo, Blanco y marfil to taki sobie żywy power metal, ale czy tu jest jakaś głębsza muzyczna historia? Także kolejne w ostatniej części albumu utwory Nuevo mundo i Tu nombre mi destino niczego specjalnie nie wnoszą i ostateczne wrażenie pod koniec, to wrażenie obcowania z power metalem poprawnym, ale nie wzbudzającym emocji. Kilka razy jednak pod tym względem zaskakują pozytywnie, w tym w refrenie rytmicznego Maldito corazón, przypominające heroiczne refreny TIERRA SANTA. SARATOGA zespołem epickimi i heroicznym w zasadzie nie jest, jednakże na płycie pojawia się wysokiej klasy, wolno zagrany, majestatyczny Decepción i okazuje się, że Leo potrafi zaśpiewać nad wyraz dramatycznie i dostojnie zarazem. Trochę może solo gitarowe nie w klimacie, ale ogólnie ta kompozycja uwagę na pewno przykuwa. Do najlepszych na tym LP numerów w stylu latino power z chwytliwą melodią główną i świetnym rozległym refrenem należy Ángel de barro, pełen ekspresji No także jest wart wyróżnienia, choć może te najszybsze partie gitarowe są zbyt mocno zapożyczone ze stylistyki niemieckiej, konkretniej mówiąc hansenowskiej. Jest tu jednak dużo pomysłów, także na granicy power/extreme brutalności. Pokaż mi song z gitarą akustyczną, a powiem ci w jakiej formie jesteś. Tu mamy bardzo pastelowy, bardzo poetycki i bardzo mało metalowy Si amaneciera i kiedy to Leo był aż tak sentymentalny i romantyczny? Hm... no nie jest źle, ale czy aż tak dobrze? Są jednak i dużo słabsze rzeczy, jak gatunkowo nieokreślony Quizá el sol no saldrá. Za to czystym, heroicznym power metalem o znacznym wpływie szkoły włoskiej, Buscando el perdón, z galopadami i planem symfonicznym kończą to wszystko w sposób przyjemny, aczkolwiek na pewno nie oryginalny.
Chyba najlepsze jak do tej pory partie wokalne Leo Jiméneza SARATOGA, wyjątkowo dopracowane w wysokich rejestrach, znakomita gra perkusisty Daniela Péreza. Gitarowo bardzo dobrze, ale jest wrażenie, że Jerónimo Ramiro Sánchez nie jest tu do końca tak kreatywny, jak by należało od niego oczekiwać. Mastering wykonał ponownie Bigsimon i ten sound aż tak bardzo się nie różni od tego z poprzedniej płyty, a przecież muzycznie różnią się bardzo...
Nie jest to TIERRA SANTA, nie jest to WARCRY czy AVALANCH, ale grono wiernych fanów w Hiszpanii i nie tylko w Hiszpanii rośnie.
ocena: 7,4/10
new 29.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"