Mercurio
#1
Mercurio - Re-Génesis (2018)

[Obrazek: ODYtNDIzMS5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Re-génesis 02:28
2.La estrella oscura 03:54
3.Tiamat 04:11
4.Gigantes 03:48
5.Esclavos 04:53
6.Eva 04:10
7.Lemuria 07:06
8.El guardián eterno 08:04
9.El ocaso de los dioses 05:29
10.La ramera escarlata 07:36
11.Decepción 08:04
12.La era de dolor 6:28
13.Gilgamesh (hidden track)

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
José García - śpiew
Sergio Salcedo García - gitara
Javier Fernández Grevillente - gitara
Juan Pascual Luna - gitara basowa
Alvaro del Río - perkusja


Do roku 2012 MERCURIO z San Sebastián de los Reyes nagrał dwie płyty z klasycznym heavy metalem. Nagrał, ale gdyby ich nie nagrał, metalowy świat wiele by nie stracił. Dwie poprawne warsztatowo płyty z classic heavy ani dobrym, ani złym... Muzyka jakiej wiele i o jakiej czasem się mówi "uninspired". W roku 2013 rozpoczęły się roszady w składzie, zakończone w roku 2016 i w końcu grupa mogła przystąpić do nagrania trzeciej płyty, wydanej we wrześniu 2018 przez hiszpańską wytwórnię The Fish Factory.

Te wszystkie rozciągnięte w czasie zmiany przyniosły bardzo pozytywne rezultaty. "Re-Génesis" to album głęboki w przekazie, w pewnym stopniu konceptualny, poruszający ciekawe zagadnienia filozoficzno - społeczne. Przede wszystkim jest to jednak atrakcyjny, nieszablonowy heavy metal z wyraźnym naciskiem na nieszablonowy. Mówisz nieszablonowy - myślisz progresywny. No, właśnie w tym przypadku to nie jest prawda. To heavy metal klasyczny i nawet z epickim rozmachem jak w La estrella oscura, bogato zdobiony w tym także neoklasyką.
To otwarcie jest po prostu zdumiewające. Trzeba też od razu powiedzieć, że José García, do tej pory dobry metalowy wokalista pokazał się na tej płycie jako wokalista wybitny, o ogromnym zasięgu głosu w średnio wysokich partiach, po prostu fenomenalny i w emisji przypominający heroicznego Dickinsona z najlepszych czasów. Patrząc na całość tej płyty w pewnych momentach udźwignął wręcz karkołomne partie wokalne bez najmniejszego słyszalnego wysiłku. Jak w specyficznym w zwrotach i pełnym żaru refrenie Eva. Galopujący Tiamat  obdarzony został nośnymi refrenami i nie można się oprzeć wrażeniu, że w pewnych fragmentach ta i inne kompozycje przypominają konstrukcją późne nagrania IRON MAIDEN, ale w znacznie dynamiczniejszej postaci. Do dawniejszego swojego stylu nawiązują w dynamicznym Gigantes, ale to potęga, dwie klasy lepsza od tego, co tam kiedyś grali! Sporo mocy angażują w nieco twardszym, heroicznym Esclavos i pięknie prezentuje się spokojny song semi balladowy Lemuria. Od tego miejsca rozpoczyna się festiwal pomysłowości MERCURIO w długich, rozbudowanych kompozycjach. Tu mamy trochę łagodnego rycerskiego, zamkowego folk, natomiast w El guardián eterno szczypta mroku dodaje uroku melodyjnemu, refleksyjnemu tradycyjnemu heavy metalowi z patetycznym, monumentalnym rozwinięciem w części drugiej. Siłowy na początku, galopujący gwałtownie El ocaso de los dioses fantastycznie się w pewnym momencie przekształca w epicki metal najwyższej klasy, dramatyczny i podniosły. Ależ mocarne klasyczne zakończenie! MERCURIO ma wyprowadzania z surowszych, niemal drapieżnych zwrotek refrenów nad wyraz chwytliwych i ciekawe, że w przypadku La ramera escarlata ten wyborny refren wyrasta z estetyki nakreślonej w swoim czasie przez szwedzki MORGANA LEFAY... Taki smutny jest symfoniczny wstęp do Decepción, taki podniosły... A potem gitary akustyczne, jakie słychać tylko u Hiszpanów i łagodność poetycka z przejmującym śpiewem José García w Decepción. I narasta ten dramatyzm podkreślany planem symfonicznym i narasta... Tak nostalgicznie... A pod koniec brawurowo i z polotem zagrali w szybkim La era de dolor. Ale ogień w iberyjskim stylu i jaka elegancja! Niby koniec, ale jeszcze hidden track Gilgamesh. Świetny heavy metal na finał!

Realizacja jest staranna, z dużą dbałością o delikatnie tu zarysowane plany dalsze oraz o brzmienie poszczególnych instrumentów. Wykonanie mistrzowskie, przy czym na pewno odkryciem jest tu zupełnie nieznany perkusista Alvaro del Río. No i oczywiście brawa za nieustannie wysoką dyspozycję jednego z największych animatorów metalowej sceny hiszpańskiej, niezmordowanego Juana Pascuala!
To jest aż 70 minut muzyki, która nie nudzi ani przez moment. Taka sztuka mało komu się udaje. MERCURIO!


ocena: 9,7/10

new 15.08.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Mercurio - przez Memorius - 15.08.2022, 17:45:44

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości