10.09.2022, 19:56:26
Beethoven R. - Ja, ja (1999)
tracklista:
1.Prepárate 04:48
2.Que no, que no 05:38
3.Rompe el hielo 03:48
4.Yo me pierdo 04:06
5.El aliento del miedo 04:06
6.Ja, ja 03:49
6.Ja, ja 03:49
7.Sangriento y mortal 04:37
8.Pasa el tiempo (Y sigue aquí) 05:16
9.Salvaje como un huracán 04:59
10.En el límite 04:20
11.Dejándonos la piel 03:51
12.Una noche de rock 04:26
rok wydania: 1999
gatunek: melodic heavy metal/power rock
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Iván Urbistondo - śpiew
José Luis Saiz - gitara
Javier Kierchebén - gitara
José María Sansegundo Congosto (Pepe Mari) - gitara basowa
Antonio Alcoba Sancho - perkusja
W sierpniu 1998 popularny w latach 80tych hiszpański rock/metalowy band BELLA BESTIA, reaktywowany w 1996, po przyjęciu nowego wokalisty Ivána Urbistondo postanowił zmienić nazwę na BEETHOVEN R. Nagrania demo zainteresowały wytwórnię A la Caza de Ñu Producciones z Madrytu i ta w czerwcu 1999 roku wydała album "Ja, ja", a tytuł można przetłumaczyć po prostu jako "Ha, ha".
BEETHOVEN R. zagrał coś zupełnie innego niż kiedyś BELLA BESTIA, co więcej, zagrał coś w pełni oryginalnego i takiej muzyki metalowa Hiszpania jeszcze nie słyszała.
Nasycony niebywałą energią wykonania melodyjny heavy miał tu w ich wykonaniu bardzo wiele cech power rocka, gatunku, który rozwinął się dopiero później, kilkanaście lat później za sprawą grup niemieckich, szwedzkich i fińskich. Mylnie często zaliczany do kręgu hard rocka zespół miał z tym gatunkiem bardzo mało wspólnego, zarówno z powodu intensywności gitarowego wykonania, jak i specyficznego, wybornie dopasowanego ostrego i chuligańskiego wręcz czasem wokalu Ivána Urbistondo, od razu awansował on do czołówki frontmanów hiszpańskich tego okresu. A warto przypomnieć, że był to wokalista, którego po nagraniu pierwszego demo DARK MOOR uznano za nieprzydatnego i zastąpiono Elisą C. Martin...
BEETHOVEN R. z neoklasyką nie ma nic wspólnego, a jego największą, nieodpartą bronią są szybkie, opatrzone mega chwytliwymi refrenami metalowe torpedy, takie jak Prepárate czy Dejándonos la piel, zagrane z wielką biegłością przez duet gitarzystów, rozgrywających misterne pojedynki i dialogi. Bogato, bogato aranżacyjnie jest tutaj i na pewno nie ma tej hard rockowej prostolinijności. To tak zaraźliwe melodie, że po prostu nie mogą wyjść z głowy, a już niesamowity hit El aliento del miedo to z całą pewnością nigdy. Absolutny, mega dynamiczny killer! Wolniej także grają wspaniale w rytmicznym Que no, que no i jak tu potrafi wybornie i zadziornie krzyknąć, gdy trzeba. Wielkie brawa za chórki, krystaliczne i wykonawczo bezbłędne.
Są tu i kompozycje tylko po prostu dobre w rock/metalowej kategorii, takie jak Rompe el hielo, Yo me pierdo, En el límite, ale ile ikry i energii jest w Ja, ja, choć może ktoś powie, że kopiują tu BARON ROJO czy OBUS. Łagodniej i faktycznie rockowo poczynają sobie w Sangriento y mortal i coś jest tu z najlepszego amerykańskiego arena/hair metalu. Świetne solo, takie nawet wyrastające ponad ogólny styl tego utworu w stopniu muzycznego technicznego zaawansowania. I wielka ekspresja i moc w umiarkowanych tempach Pasa el tiempo (Y sigue aquí) przy czym wiodącą rolę odgrywają chyba jednak wyborne zwrotki. I jakże eleganccy są w Salvaje como un huracán. Chwyta też niby sama melodia, bezpretensjonalna i szczera w przekazie. Tak jak i w zamykającym ten LP Una noche de rock. I to bardzo dobre zakończenie.
Są tu i kompozycje tylko po prostu dobre w rock/metalowej kategorii, takie jak Rompe el hielo, Yo me pierdo, En el límite, ale ile ikry i energii jest w Ja, ja, choć może ktoś powie, że kopiują tu BARON ROJO czy OBUS. Łagodniej i faktycznie rockowo poczynają sobie w Sangriento y mortal i coś jest tu z najlepszego amerykańskiego arena/hair metalu. Świetne solo, takie nawet wyrastające ponad ogólny styl tego utworu w stopniu muzycznego technicznego zaawansowania. I wielka ekspresja i moc w umiarkowanych tempach Pasa el tiempo (Y sigue aquí) przy czym wiodącą rolę odgrywają chyba jednak wyborne zwrotki. I jakże eleganccy są w Salvaje como un huracán. Chwyta też niby sama melodia, bezpretensjonalna i szczera w przekazie. Tak jak i w zamykającym ten LP Una noche de rock. I to bardzo dobre zakończenie.
Jeśli większość albumów z hiszpańskim metalem była w tym czasie wyprodukowana co najwyżej przeciętnie, to "Ja, ja" jest majstersztykiem sztuki inżynierii dźwięku. Sound jest niezwykły, ostry, wręcz krystaliczny w brzmieniu każdego instrumentu i nie ma nic wspólnego z radiowym ugładzeniem melodyjnego rock/metalu. Jest można by rzecz surowy, ale ta surowość jest urzekająco wciągająca.
Coś nowego, coś innego. Debiut BEETHOVEN R.
ocena: 8,9/10
new 10.09.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"