13.11.2022, 13:27:41
Ring of Fire - Gravity (2022)
Tracklista:
1. The Beginning 07:48
2. Storm of the Pawns 06:08
3. Melancholia 04:41
4. Gravity 06:24
5. King of Fools 05:35
6. Sky Blue 04:59
7. 21St Century Fate Unknown 06:22
8. Another Night 06:41
9. Run for Your Life 04:58
10. Sideways 04:55
Rok wydania: 2022
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: USA
skład zespołu:
Mark Boals - śpiew
Aldo Lonobile - gitara
Stefano Scola - gitara basowa
Alfonso Mocerino - perkusja
Vitalij Kuprij - instrumenty klawiszowe, pianino
Tak trochę nieoczekiwanie odżył projekt RING OF FIRE i w listopadzie ponownie Frontiers Records wydaje po ośmiu latach kolejny album tej grupy Marka Boalsa i Vitalija Kuprija zatytułowany"Gravity".
Na wstępie trzeba tu koniecznie napisać coś o aktualnym składzie, bo ma to decydujące znaczenie dla oceny tej płyty, po raz kolejny w stylu progressive power metal. Tym razem liderów wsparła pozyskana w roku 2022 trójka muzyków włoskich. Może i sekcja rytmiczna w tej grupie nigdy nie miała jakiegoś ogromnego znaczenia, choć ta fińska z roku 2014 była bardzo wysokiej klasy, ale mało znany basista Stefano Scola wydaje się jednak być słabszym punktem ekipy niż Alfonso Mocerino (FALLEN SANCTUARY, STARBYNARY, TEMPERANCE, VIRTUAL SYMMETRY). No i jest Aldo Lonobile gitarzysta BLACK EYE SECRET SPHERE I EDGE OF FOREVER, gitarzysta znakomity, ale jednak nie jest to taka osobowość muzyczna jaką był w zespole Geoge Bellas i Tony MacAlpine. Istotą i sensem dobrej muzyki RING OF FIRE była zawsze wirtuozerska współpraca Kuprija i gitarzysty w połączeniu z wysokiej klasy wokalem Boalsa i umiejętnie rozłożone akcenty progresywne i neoklasyczne. Styl gry Lonobile nie w znacznej mierze nie zapewnia tego, czego się od RING OF FIRE się tu oczekuje i ten album jest w dużej mierze średnio udanym kompromisem pomiędzy umiarkowanie melodyjnym progresywnym metalem włoskim, a wyeksponowaną stylistyką klawiszową Kuprija w przedziale od ARTENSION po albumy solowe.
Bardzo cieszy wysoka forma wokalna Marka Boalsa i jego na pewno na tej płycie słucha się z przyjemnością nie mniejszą niż na tegorocznym albumie SHINING BLACK. Także w niespecjalnie interesującym, najdłuższym i umieszczonym na początku sentymentalnym i pompatycznym The Beginning. Jakoś nic z tego utworu nie wynika... Epicko orientalny w średnim tempie to raczej remake podobnych dostojnych utworów RING OF FIRE i w pewnym stopniu ARTENSION z dawniejszych czasów i za dużo tu pianin a za mało realnego metalu. Bardzo to wszystko wysublimowane artystycznie, pozujące na sztukę przez duże S, ale mało atrakcyjne, także w tych pojawiających się tu akcentach teatralnych i neoklasycznych. Melancholia z melancholią wspólnego nic nie ma, jest to utwór agresywniejszy, z wysokimi wokalami Boalsa, zdecydowanie progresywny w chłodnym stylu i na pewno tu brakuje jakiegoś punktu zaczepienia w tym co robią razem Kuprij i Lonobile. Chciałoby się usłyszeć jakąś atrakcyjną melodię, nawet taką w stylistyce AOR, zamiast tego są jednak wystudiowane, ale pozbawione emocji wynurzenia wokalno - instrumentalne w rozwlekłym Gravity i ta kompozycja naprawdę nie zasługuje na miano sztandarowego numeru tytułowego. Coś tam lepszego przebija w rytmicznym, zagranym w średnim tempie King of Fools i tu na pewno ratuje to wszystko Boals, bo nie dosyć prymitywne klawisze Kuprija... Czeka się na refren i jest niezły, ale jak na refreny proponowane przez ekipy grające melodyjny metal i powiązanych z Frontiers Records to jest jednak ubogo. Zupełnie bezbarwne jest semi akustyczne plumkanie w bladym przesłodzonym prog rockowym Sky Blue, a meczą tym przez pięć minut. Nie bardzo także wiadomo czy w 21St Century Fate Unknown ważniejsze jest to dosyć naiwne przesłanie liryczne, czy ta pozbawiona inwencji hard rockowa melodia, bardziej pasująca do EDGE OF FORVER niż RING OF FIRE. Potem znowu Kuprij znęca się nad pianinem w Another Night i trzeba nerwowo poprawiać muchy przy frakach, a potem znosić prog rockowe granie osadzone w latach 70tych przez następne pięć minut. Czy tylko mnie się takie granie wydaje się być vintage w złym stylu? I znów Kuprij męczy we wstępie do szybkiego, melodic progressive power metalowego Run for Your Life, na wyjątkowo przeciętnym włoskim poziomie grania takiej muzyki. Coś tak trochę drgnęło na koniec w Sideways w odniesieniach do oczekiwań, ale to tylko przebłyski i mgnienia dobrego wysmakowanego melodyjnego progresywnego grania metalu.
Mocna, klarowna i wyrazista produkcja z mixem i masteringiem Aldo Lonobile tylko podkreśla muzyczną pustkę tego LP.
Jako album melodyjny to jest za mało melodyjne, jako progresywny nieinteresujący pod względem wykonania, aranżacji i pomysłów. Tak bez polotu i zaangażowania grającego Kuprija jeszcze nie słyszałem, Lonobile także.
Szkoda było chyba czasu na tworzenie płyty z muzyką tak bezbarwną i tak odległą od tego, z czym się RING OF FIRE kojarzył przez dwadzieścia lat.
ocena: 4,9/10
new 13.11.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"