Judicator
#6
Judicator - The Majesty of Decay (2022)

[Obrazek: MzAtOTMyMy5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Euphoric Parasitism 05:33
2.The Majesty of Decay 05:10
3.From the Belly of the Whale 06:29
4.Daughter of Swords 05:35
5.Ursa Minor 04:57
6.Ursa Major 05:39
7.The High Priestess 05:26
8.The Black Elk 04:53
9.Judgment 07:36
10.Metamorphosis 09:38

rok wydania: 2022
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
John Yelland - śpiew
Balmore Lemus - gitara, gitara basowa (6,7)
John Dolan -  gitara basowa
Jordan Elcess - perkusja
oraz
Connor McCray - gitara
Jason Ashcraf - gitara
Francisco Javier Perez - instrumenty klawiszowe
Alexander Bosson - perkusja

Jakoś trudno sobie wyobrazić JUDICATOR bez Cordisco, ale jednak. Nowa płyta tego czołowego power metalowego zespołu z USA wydana została przez Prosthetic Records w końcu listopada 2022 i Cordisco tu nie ma. Zastąpił go gitarzysta uznawany za interesującego - Balmore Lemus, choć tak naprawdę ani kiedyś w EXMORTUM, ani tym bardziej w 2018 w NOVAREIGN niczym specjalnym się nie wyróżnił. Jest także nowy basista John Dolan oraz jak zwykle spora grupa gości, w tym członkowie HELION PRIME. W wokalach pobocznych usłyszeć można Tylera Christiana z LORDS OF THE TRIDENT. Ciężar stworzenia kompozycji spoczął tym razem na Johnie Yellandzie i musiał się on zmierzyć nie tylko ze stroną liryczną, ale i muzyczną.

Każda płyta JUDICATOR jest inna, każda jest specyficzna, zdradzająca konceptualne zainteresowania lidera, każda jest też w ramach szeroko rozumianego pojęcia power metal w różnym stopniu nasycona niuansami przeniesionymi z innych gatunków metalu. Każda jest w jakimś tam stopniu progresywna, ale nie na tyle, by uznać ją za progresywną w encyklopedycznym tego słowa znaczeniu. Tym razem chyba jednak tak można nazwać tę godzinną, tajemniczą muzyczną podróż z filozoficznym podtekstem, który każdy sam powinien tu sobie odczytać i tajemniczą atmosferą, miejscami mistyczną i w obszarach fantasy, choć to tylko alegorie.
Tym razem bardzo dużo zależy od wokalnego przekazu Yellanda i śpiewa on bardzo dobrze, z aktorskim zacięciem, z przekonaniem przekazując nie zawsze proste w odbiorze treści. Pięknie operuje wysokim, łagodnym głosem w Euphoric Parasitism, ale ta kompozycja robi jakieś większe wrażenie jako utwór power metalowy? No, raczej nie. Zdecydowanie ostrzejszy i cięższy jest rytmiczny, ale w riffach momentami rwany progresywnie The Majesty of Decay z interesującym melodyjnym refrenem. Czy jest to jednak najwyższa liga amerykańskiego progressive power metalu? No, niekoniecznie. Jest tu oczywista kontynuacja tej koncepcji w From the Belly of the Whale, z tym, że ponownie w łagodnej formie. Czeka się na coś więcej, na jakieś rozwinięcie, ale niewiele się tu jednak w sumie dzieje przez te ponad sześć minut. Ożywiają się w szybszych partiach, na ogół miarowego w umiarkowanych tempach, Daughter of Swords, ożywiają progresywnie, ale powszednio... Ursa Minor i Ursa Major to taki popis melodyjnego grania progressive power w stylistyce fantasy, raczej bez historii, bo trudno o historię, gdy nie ma realnego epickiego heroizmu. Bo nie ma. Wyróżnić należy basistę Johna Dolana ogólnie, za całokształt tego co tu zrobił, nie tylko za znakomite partie w The High Priestess. Skądinąd ta kompozycja najbliższa jest ogólnemu fantasy stylowi chociażby BLIND GUARDIAN, ale te partie z niemetalowymi orkiestracjami, mające podkreślić progresywne mieszanie gatunków wcale nie są dobre. I może tylko dobry jest w gruncie rzeczy bezbarwny i o słabo wyodrębnionej melodii głównej The Black Elk z trywialnym refrenem, którego raczej można by się spodziewać od któregoś z zespołów włoskich sprzed lat dwudziestu. Fakt, najlepsze solo gitarowe i najlepsze zwieńczenie kompozycji na tym albumie... Poetyka Judgment nie przekonuje. Pewnie dlatego, że w podobnych smutnych, melancholijnych klimatach naznaczonych delikatnym dramatyzmem grupa w przeszłości proponowała lepsze rzeczy. Na pewno wyróżnia się tu partia wokalna gościnnie występującej Angel Wolf-Black (SHEWOLF) i to udział gości w tym solo Connora McCray'a decyduje o pewnej atrakcyjności tego utworu. I finał. Metamorphosis. Na granicy progresywnego rocka i progresywnego metalu bez podejścia power. Mdło. Po prostu jak na metal mdło... Coś tu za dużo z DREAM THEATER. Zdecydowanie za dużo.

Gdyby nie absolutnie nieudany finał, można by mówić o dobrej płycie z progresywnym power metalem w klimatach fantasy. Niestety, ta końcówka na to nie pozwala. Partie klawiszowe i orkiestracje Chilijczyka Francisco Javier Perez poprawne, ale jak na metal progresywny dosyć ubogie i schematyczne, Jason Ashcraft ponownie po tegorocznym debiucie PLANESWALKER gra tylko poprawnie... Francuski Mistrz Brett Caldas-Lima po raz trzeci stworzył sound zajmując się masteringiem i jest sound dobry w kategorii progressive power metalu, przy czym na pewno nie amerykańskiego. Tym razem mocy nie ma, jest klarowność i przewidywalne brzmienie instrumentów. Jest bezpiecznie i jakże to odległe od tego, co zrobił dla ADAGIO w roku 2017 na "Life".
JUDICATOR bez Cordisco to inny zespół, umiarkowanie solidny w tym co robi, ale niestety bez błysku i charyzmy. Pewna epoka się skończyła, rozpoczęła się następna. Czy lepsza? Nie.


ocena: 6,9/10

new 27.11.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Judicator - przez Memorius - 20.08.2018, 16:51:33
RE: Judicator - przez Memorius - 01.01.2019, 13:59:52
RE: Judicator - przez Memorius - 06.05.2019, 22:00:06
RE: Judicator - przez Memorius - 23.09.2019, 17:37:51
RE: Judicator - przez Memorius - 24.07.2020, 20:32:22
RE: Judicator - przez Memorius - 27.11.2022, 11:41:17

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości