05.01.2023, 20:47:13
Dragonfly - Atlas (2013)
tracklista:
1.Atlas 01:11
2.El peso del mundo 03:52
3.Vuela conmigo 05:58
3.Vuela conmigo 05:58
4.Te quiero olvidar 04:26
5.Canto de sirena 05:05
5.Canto de sirena 05:05
6.Edén 04:58
7.Siente 05:56
8.Tu luz, mi destino 05:18
9.Al hacer el amor 04:58
10.Gracias a ti 05:27
11.Ángeles con una sola ala (2013) 08:51 (bonus, re-recorded)
rok wydania: 2013
gatunek: power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Pablo Solano Sánchez - śpiew
Alberto Alba (Juan Alberto Albacete) - gitara
Juan Bautista Nadal Tomás - gitara basowa
Adrián Romero - perkusja
Isauro Aljaro - instrumenty klawiszowe, pianino
Z Adriánem Romero (OPERA MAGNA) DRAGONFLY nagrał kolejny album wydany przez Dragonfly Records w październiku 2013 roku.
Pierwsza część tej płyty jest kapitalna. Zachwyca melodyjny mrok i dramatyzm El peso del mundo z pięknym potoczystym refrenem, nawiązującym do najlepszych refrenów z pierwszych albumów no i co ważne Aljaro wreszcie dochodzi do głosu w partiach symfonicznych, zresztą nie ostatnich i na bardzo wysokim poziomie na tym LP. Zaraz potem poruszający Vuela conmigo, w szybkim tempie, romantyczny, nostalgiczny i porywający w słonecznym refrenie. O tym, że Solano śpiewa przepięknie chyba wspominać tu nie trzeba. I znowu nieco mroku w galopującym z futurystycznymi solami i klawiszami Te quiero olvidar. Dużo wolnej przestrzeni momentami, a potem masywne nasycenie gitarowe w wykonaniu Alba i zaproszonego Olafa Thörsena czyli Carlo Andrea Magnani z włoskiego LABYRINTH i VISION DIVINE. Jest melodyjnie, jest i progresywnie miejscami w bardzo przyjemny sposób. Jaki majestatyczny refren. Moc!
I latino romantyzm w Canto de sirena jest także urzekający. Pianino, łagodny Solano, wysmakowany plan drugi. I ten refren, po prostu rozrywa serce. Rozrywa na strzępy!
W melodyjnym, ale o nerwowym rytmie głównym Edén miotają się pomiędzy melodic power i progressive metalem i jakoś do końca to nie przekonuje. Fenomenalna passa się tym momencie kończy, no może tak nie do końca w przypadku pełnego gracji refrenu z Siente, który nieco niefortunnie wbudowany został w gitarową strukturę progressive power. Jasne, to co można usłyszeć do końca płyty jest zestawem solidnych utworów, ale Tu luz, mi destino to dosyć trywialny latino power w łagodniejszej formie i trochę to przypomina numery z płyty poprzedniej. Świetne przebłyski w poprawnej oprawie. Amerykańsko festiwalowa pieśń Al hacer el amor z pianinem i orkiestracjami brzmi sztucznie i na tym albumie nawet ubogo, przy czym oczywiście sam Solano jest kapitalny w tym co tu robi. I solidnie zakończone to zostało Gracias a ti, jednej z najciekawiej zaaranżowanej tu kompozycji w opcji współpracy gitary i klawiszy, ale zabrakło tak porywających melodii jak w pierwszej części płyty.
Gra perkusisty Romero jest godna najwyższego uznania. Mistrz nad Mistrze! Ogólnie tym razem pomimo wahań w poziomie poszczególnych kompozycji wykonanie jest wyśmienite. Może się tym razem bardzo podobać seria lekko progresywnych solówek Alberto Alba. No i mix i mastering Simone Mularoni jest wspaniały. Jaki dar ma ten człowiek do tworzenia soundu zawsze uwypuklającego to co najlepsze w arsenale każdego zespołu z którym pracuje?
I latino romantyzm w Canto de sirena jest także urzekający. Pianino, łagodny Solano, wysmakowany plan drugi. I ten refren, po prostu rozrywa serce. Rozrywa na strzępy!
W melodyjnym, ale o nerwowym rytmie głównym Edén miotają się pomiędzy melodic power i progressive metalem i jakoś do końca to nie przekonuje. Fenomenalna passa się tym momencie kończy, no może tak nie do końca w przypadku pełnego gracji refrenu z Siente, który nieco niefortunnie wbudowany został w gitarową strukturę progressive power. Jasne, to co można usłyszeć do końca płyty jest zestawem solidnych utworów, ale Tu luz, mi destino to dosyć trywialny latino power w łagodniejszej formie i trochę to przypomina numery z płyty poprzedniej. Świetne przebłyski w poprawnej oprawie. Amerykańsko festiwalowa pieśń Al hacer el amor z pianinem i orkiestracjami brzmi sztucznie i na tym albumie nawet ubogo, przy czym oczywiście sam Solano jest kapitalny w tym co tu robi. I solidnie zakończone to zostało Gracias a ti, jednej z najciekawiej zaaranżowanej tu kompozycji w opcji współpracy gitary i klawiszy, ale zabrakło tak porywających melodii jak w pierwszej części płyty.
Gra perkusisty Romero jest godna najwyższego uznania. Mistrz nad Mistrze! Ogólnie tym razem pomimo wahań w poziomie poszczególnych kompozycji wykonanie jest wyśmienite. Może się tym razem bardzo podobać seria lekko progresywnych solówek Alberto Alba. No i mix i mastering Simone Mularoni jest wspaniały. Jaki dar ma ten człowiek do tworzenia soundu zawsze uwypuklającego to co najlepsze w arsenale każdego zespołu z którym pracuje?
DRAGONFLY udowodnił, że potrafi tworzyć zapierające dech kompozycje, ale nie w takiej liczbie, by "Atlas" stanął w tym samym rzędzie co płyty z Mittica.
Romero w roku 2014 zrezygnował z występów w DRAGONFLY, koncentrując się na OPERA MAGNA. Odszedł także w tym samym roku Alberto Alba. Następcy znaleźli się szybko, ale na kolejny album trzeba było poczekać cztery lata.
ocena: 8,8/10
new 5.01.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"