For Centuries
#1
For Centuries - Before the Eyes of Doom (2023)

[Obrazek: 1120803.jpg?0454]

tracklista:
1.Denizen of the Frozen Chasm 09:40
2.The Mighty Coven (Fornever Sun to Rise Again) 08:56
3.Prometheus... And the Lignum Scientiae 05:22
4.Before the Eyes of Doom 07:41
5.Vultures of the Dark 06:38
6.Twilight Dweller 08:13
7.The Unholier 09:48

rok wydania: 2023
gatunek: epic doom metal
kraj: Meksyk

skład zespołu:
Ivan Bloodhunter - śpiew
Hannibal González - gitara
Yul Mortino - gitara
Alejandro Castro - gitara basowa
Charly Agartho - perkusja


Tak w zasadzie do tej pory, wart uwagi epicki doom metal to z Ameryki Łacińskiej płynął, z Chle czy Puerto Rico, a tym razem przybył z Meksyku. Zespół FOR CENTURIES powstał w roku 2017 i jest złożony ze znanych i doświadczonych muzyków, z których najbardziej zasłużonym dla sceny meksykańskiej jest Ivan Bloodhunter czyli Ivan G. Velázquez, który swoją muzyczną karierę metalową rozpoczynał jeszcze we wczesnych latach 90tych. Ta płyta to debiut formacji, wydany w połowie marca przez meksykańską wytwórnię Abyssmo Productions z Irapuato, specjalizującą się w metalu z gatunków death i black. Tu jednak mamy epic doom metal.

Mrok, okultystyczny mrok i posępność. Ciemna strona CANDLEMASS...
Z drugiej strony także wiele biorą z aranżacji i rozwiązań MERCYFUL FATE czy IN SOLITUDE, jak we wstępie ponurego The Mighty Coven, ale i tu wraca CANDLEMASS z Marcolinem z lat 80tych w heavy/doomowej mocy gitar i plastycznym, aktorskim wokalu Ivana Bloodhuntera. Ogólnie, taki szwedzki czy szerzej skandynawski duch nad tym wszystkim polatuje, no może trochę też brytyjski, ale tylko trochę... Miejscami czarna wersja ISOLE i co mnisi na pewno noszą tu w tych chórach - czarne kaptury i żaden inny kolor nie wchodzi w grę. Spokojne, doomowe tempa, piękna gra gitarzystów i transowe, walcujące motywy z podniosłymi solami. Piękne jest to solo z The Mighty Coven!
Wszystko takie długie, a przecież nie nudzi ani przez chwilę. Tu nie ma dłużyzn, tu wszystko ma swój czas i miejsce. Krótszy jest tylko Prometheus... And the Lignum Scientiae z teatralną, oczywiście jakże mroczną narracją na początku i serią nieco brutalniejszych wokali. W zasadzie ten wokal tu skupia główną uwagę, ale warto się wsłuchać, jak fajne motywy grają tu gitarzyści i jak wspiera ich sekcja rytmiczna. Ta grupa jest idealnie zgrana, każdy tu dokładnie ma swoje miejsce i zadania, które wypełnia z artyzmem i pietyzmem, choć swoista surowość nie wskazuje, że to jakiś biały aniołek ze złotymi skrzydełkami lata jako muza nad ich głowami. 
Tytułowy Before the Eyes of Doom jest bardzo dobry, pewnie najwięcej tu CANDLEMASS klasycznego, ale trochę tu brakuje wyrazistego klimatu wcześniejszych kompozycji. Coś zostało zagrane, ale wstrząsu nie ma... Za to motoryka i rytmika szybszego niż klasyczny doom Vultures of the Dark jest znakomita i tu mamy prawdziwy popis mrocznej i nieustępliwej gry gitarzystów. Mistrzowskie solowe ornamentacje od czasu do czasu się pojawiają, nokturnowe sola w części instrumentalnej, nagłe eksplozje riffowe w nieoczekiwanych momentach. Dużo się dzieje! Jakie posępne tony dominują w Twilight Dweller! Kilka riffów można uznać za zupełnie świeże i oryginalne, sam pomysł na melodię wyborny i co ciekawie, jakieś echa DANZIG z najdawniejszych czasów tu słychać, jeśli nawet nie SAMHAIN. W każdym razie Mistrz Ceremonii Glen jest tu obecny na tej ponurej uroczystości. I sola, sola takie, jak w polatujących ku niebu kompozycjach SOLITUDE AETURNUS. Dostojnie kroczą w ostatnim The Unholier, z echami motywów orientalnych, przewijających się cały czas i surowym, niepokojącym wokalem głównego narratora tej historii. Orientalne motywy narastają, coraz bardzie się czuje klimat ancient, tworzony przez wysmakowaną grę gitarzystów. I płaczą też gitary, i jęczą, i rozpaczają w pełnym smutku solo głównym. I zakończenie niepewne, niejasne, nie dające odpowiedzi na wszystkie pytania. Mroczna Brama pozostaje niedomknięta...

Szwedzko brzmi? Tak, ta płyta nie została przygotowana gdzieś w meksykańskiej stodole. Mastering wykonał Arcymistrz Andy LaRocque w Sonic Train Studios w Varberg w Szwecji, umiejętnie korzystając z własnych doświadczeń w okultystycznym graniu KING DIAMOND i tego, co jest istotą heavy/epic doom, CANDLEMASS. Siarka, dym, mrok... ale i wielka klarowność.
Wyborna płyta, doskonała po prostu. Kandydat na album epic doom płyty roku, choć do końca 2023 jeszcze daleko. Ktoś bardziej zachwyci w tym gatunku? Wątpię, FOR CENTURIES po prostu zdewastował.


ocena: 9,7/10

new 17.03.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
For Centuries - przez Memorius - 17.03.2023, 21:58:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości