Ignea
#3
Ignea - Dreams of Lands Unseen (2023)

[Obrazek: 1115150.jpg?2725]

Tracklista:
1. Téoura 01:28     
2. Dunes 04:23     
3. Camera Obscura 04:24     
4. Дaлекі обрії 03:44     
5. To No One I Owe 04:10     
6. Incurable Disease 05:04     
7. Nomad's Luck 04:38     
8. The Golden Shell 04:48     
9. Opiumist 07:19     
10. Zénith 04:52

Rok wydania: 2023
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Ukraina

Skład:
Helle Bogdanova - śpiew      
Dmitri Vinnichenko - gitara
Xander Kamyshin - bas
Ivan Kholmohorov - perkusja
Evgeny Zhytnyuk - instrumenty klawiszowe, śpiew


Po trzech latach studyjnego milczenia, zespół powraca w tym samym składzie z premierowym materiałem, tym razem wydanym przez dobrze znaną wytwórnię Napalm Records. Premiera została wyznaczona na 28 kwietnia 2023 roku.

Po pompatycznym wstępie Téoura, pierwsze, na co zwraca się uwagę w Dunes  to agresja i masywność brzmienia. Sound autorstwa Maxa Mortona oczywiście bardzo dobry, w jego stylu z bardzo sterylnym brzmieniem każdego instrumentu i jest to bardzo dobre w opcji MAYAN czy MEMORIAM. Tutaj momentami można odnieść wrażenie, że jest zbyt przytłaczające i nie ma pancernych melodii BENEDICTION, THANATOS czy BOLT THROWER, aby takie ustawienie wszystkiego było konieczne.
Tak mija Dunes, Camera Obscura i niewiele z tego jakoś wynika... Дaлекі обрії stara się jakoś to balansować w stylu ostatniego albumu solowego Mortona i to w sposobie wplecenia motywu ancient jest poprawne. Znacznie lepsze jest łagodniejsze To No One I Owe i tutaj w końcu są bardziej zapadające w pamięć melodie, refren i ciekawe kreowanie klimatu horror metalu. Podobne do tego, co u ostatniego Mortona, ale zaprezentowane w ciekawszy sposób. Niby próbują tutaj kontrastów, jak to zostało wypracowane przez te wszystkie lata, ale czasami jest zbyt duża przewaga partii cięższych, które w dzisiejszych czasach już takiego wrażenia nie robią.
Złoty środek odnajdują w bardzo dobrym Incurable Disease i w końcu powraca tutaj IGNEA, mocno inspirowana MYRATH, gdzie w końcu jest należycie wyeksponowana melodia bez przesadnej brutalności. Udane też jest Nomad's Luck, który jednocześnie uwypukla inny problem, mianowicie struktura kompozycji. Mimo że album trwa 45 minut, to często można odnieść wrażenie, że utwory kończą się bardzo nagle, jakby zespół nie potrafił do końca przekazać treści. Bardzo dobrą chwilą wytchnienia od tego całego ciężaru jest lekko przygodowy The Golden Shell, ale w Opiumist już czegoś zabrakło. To bardzo siermiężna próba połączenia BEFORE THE DAWN ze stylem IGNEA. Swoją rolę Tuomas Saukkonen odegrał bardzo dobrze, ale jego wprowadzenie trudno nazwać tutaj płynnym czy odpowiednio wprowadzonym. Nagle się pojawia i równie szybko jego występ jest urwany. Może gdyby nie niepotrzebnie długi wstęp, to by można było zaprezentować coś więcej.
Kojącym i udanym, dopracowanym zakończeniem jest Zénith. Bardzo ładne i świetnie tutaj śpiewa Helle Bogdanova, która jest w świetnej formie.

Jest brutalnie, jest głośno i to są najsłabsze elementy tego LP. Można grać mocno, ale to musi mieć uzasadnienie stylistyczne i aranżacyjne, wsparte odpowiednio mocną melodią, która się przebije przez żelbetonową ścianę gitar. Na szczęście w drugiej połowie albumu jest lepiej, ale to tylko potęguje wrażenie niespójności i nierówności.
Może i byłby to najlepszy album MAYAN, ale czy IGNEA? Tutaj mam wątpliwości.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Napalm Records.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Ignea - przez SteelHammer - 01.05.2020, 14:16:56
RE: Ignea - przez SteelHammer - 03.05.2020, 13:52:52
RE: Ignea - przez SteelHammer - 20.04.2023, 20:32:32

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości