12.06.2023, 13:57:54
Degrees of Truth - Time Travel Artifact (2019)
Tracklista:
1. Ark 02:40
2. The Remedy 04:29
3. The Void Within 03:39
4. Dream I - Compàs 05:31
5. Dream II - Long Way, Silk Road 04:39
6. Dream III - Lìthos 14:40
7. Dream IV - The Post-War Solace 05:42
8. Love Me, Protect Me 05:20
9. Proximate 04:02
10. Time Travel Artifact 05:32
Rok wydania: 2019
Gatunek: Progressive Symphonic Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Claudia Nora Pezzotta - śpiew
Andrea Boccarusso - gitara
Samuele Di Nardo - bas
Luca Ravezzani - perkusja
Gianluca Parnisari - instrumenty klawiszowe
Tracklista:
1. Ark 02:40
2. The Remedy 04:29
3. The Void Within 03:39
4. Dream I - Compàs 05:31
5. Dream II - Long Way, Silk Road 04:39
6. Dream III - Lìthos 14:40
7. Dream IV - The Post-War Solace 05:42
8. Love Me, Protect Me 05:20
9. Proximate 04:02
10. Time Travel Artifact 05:32
Rok wydania: 2019
Gatunek: Progressive Symphonic Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Claudia Nora Pezzotta - śpiew
Andrea Boccarusso - gitara
Samuele Di Nardo - bas
Luca Ravezzani - perkusja
Gianluca Parnisari - instrumenty klawiszowe
Debiut nie zyskał zbyt wielkiej popularności i trzeba było uzupełnić skład o nowego gitarzystę oraz basistę. Współpracy z żadną wytwórnią nie udało się nawiązać, więc album został wydany nakładem własnym 6 czerwca 2019 roku.
Kolejny raz ładna kolorystycznie i stylistycznie okładka, progressive i muszę przyznać, że Ark jest wstępem interesującym, stawiającym naprzeciw sobie style smutnego EVERGREY i pozytywnego NIGHTWISH. Może męski głos, prawdopodobnie Gianluca Parnisari, to nie jest dewastujący Thomas Steffen Englund, ale dobrze się wpisuję w tę stylistykę z całkiem ożywczym solem gitarowym. Tak, końcowa partia to ewidentnie TEMPERANCE i ktokolwiek tam śpiewa, to jest on tutaj bardzo dobry.
Bardziej progresywny The Remedy to również wokalny duet, udany, z echami TEMPERANCE w refrenach, ale progressive LABYRINTH w rozwinięciu i tak dobrze na debiucie nie grali. W takim stylu to jest bardzo dobre, solidny jest inspirowany TEMPERANCE The Void Within, bardzo pozytywny z charakterystycznym dla Włoch naciskiem na orkiestracje. Compàs to takie łagodne granie pod MYRATH i w chłodnych refrenach w stylu EPICA jest to jeszcze całkiem niezłe w swojej dramaturgii, Long Way, Silk Road już niestety w stylu MYRATH, czy może raczej EDENBRIDGE, wypada niestety przeciętnie i jakoś mało metalowo, powielając pomysł z Compas. Rozumiem założenie conceptu, ale powtarzanie tego samego pomysłu w następnej kompozycji to jednak drobna przesada.
Punk kulminacyjny to Lithos, bardzo rozwlekły, z niesamowicie dłużącym się wstępem i pod tym względem przypominający raczej MAGIC KINGDOM z problemami z konstrukcją. Pianino może i ładne z orkiestracjami w 4 minucie ze świetnym duetem wokalnym, który ewidentnie jest za krótki. Barw progressive nabierają dopiero niemal w 6 minucie, ale z tych progresywnych figur niewiele wynika. Mało się dzieje, za dużo ciszy, znakomite duety, których jest o wiele za mało. Przesadnie przerysowany The Post-War Solace jest poprawny z partią progressive kompletnie z czapy i tylko DREAM THEATER w tym wszystkim zabrakło.
Love Me, Protect Me w swojej rockowej lekkości to bardzo ładna, romantyczna i ciepła ballada, Claudia Nora Pezzotta śpiewa tutaj pięknie i nie ma tutaj manieryczności z debiutu. Bardzo miła dla ucha muzyka relaksacyjna z delikatnym męskim głosem w oddali, nadającym temu ogromnej przestrzeni, a solo eleganckie i z wyczuciem, bez przerostu nad treścią. Najjaśniejszy punkt tego LP, bo Proximate to już poprawne granie z kręgów MOONLIGHT HAZE, pomieszane ze STARBYNARY i to już jest niestety ciężkostrawne.
Na koniec Time Travel Artifact z ciekawymi orkiestracjami, przypominającymi MOONLIGHT CIRCUS. Zakończenie dobre, ale nie tak mocne i zapadające w pamięć, jak Love Me, Protect Me.
Tym razem brzmienie jest czystsze i bardziej przystępne, z mocniej zaakcentowanymi planami symfonicznymi i wokalistką. Może typowo włoskie w wykonaniu, ale słucha się tego dobrze i niewiele można zarzucić.
Tym razem brzmienie jest czystsze i bardziej przystępne, z mocniej zaakcentowanymi planami symfonicznymi i wokalistką. Może typowo włoskie w wykonaniu, ale słucha się tego dobrze i niewiele można zarzucić.
Debiut zawierał przeciętny progressive metal z drobnymi przebłyskami, tutaj jest chociaż jeden killer i kilka dobrych utworów w ramach gatunku z mocniej naznaczonymi melodiami, co dało LP bardziej interesujący, choć nadal raczej bez własnej tożsamości.
Ocena: 7.5/10
SteelHammer