Apotheus
#1
Apotheus - The Far Star (2019)

[Obrazek: NjEtOTk1NC5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Prelude 03:17     
2. Caves of Steel 03:39       
3. Redshift 05:04       
4. Resolve to Remake 03:53     
5. The Darkest Sun 04:04       
6. The Pull of Plexeus 03:41       
7. Save Our Ship 05:28     
8. Under a New Cloudy Sky 07:53     
9. The Brightest Sun 03:31       
10. Staring the Abyss 06:07       
11. A New Beginning 06:36

Rok wydania: 2019
Gatunek: Progressive/Melodic Death/Doom Death/Gothic Metal
Kraj: Portugalia

Skład:
Miguel Andrade - śpiew, gitara
Tiago Santos - gitara
Daniel Rocha - bas
Albano von Hammer - perkusja


Historia APOTHEUS rozpoczyna się w 2008 roku, powoli, ale udało im się uzyskać kontrakt z lokalną wytwórnią Raising Legends Records z Porto, która wydała ich singiel i EP. Materiał na debiut zmaterializował się dopiero w 2013 roku, ale był to LP bardzo zachowawczy, fatalnie wyprodukowany i z materiałem z pogranicza progressive, death metalu amerykańskiego z elementami epic oraz folk europejskiego. Mieszanina dziwna, nieprzemyślana, z paroma ciekawymi melodiami, ale bez wizji i konkretnego kierunku.
Od tamtego czasu zniknęli na 6 lat, ale w końcu przedstawili nowy materiał. The Far Star wydało Raising Legends 31 października 2019 roku.

Tutaj to jest zupełnie inny zespół niż na debiucie. To LP bardzo dojrzały i świetnie przemyślany, w delikatnych partiach wokalnych czerpiący z VOYAGER i lekkość, z jaką wygrywają te delikatne motywy jest niezwykła, szczególnie kiedy zwróci się uwagę, że czerpią pełnymi garściami z doświadczeń lokalnej sceny muzyki klimatu.
Aranżacje klawiszowe, skromne i w oddali przywodzą na myśl DESIRE, a zmienność motywów i duszny klimat gothic to bez wątpienia HEAVENWOOD. Progressive metalu w czystej postaci tutaj nie ma, co najwyżej w formie łączenia różnych gatunków w sposób spójny i wyrafinowany, ale bez przesadnej egzaltacji i przerysowania. Delikatny i chłodny Save Our Ship jest idealnym przykładem połączenia VOYAGER z Portugalią. To jest najmocniejszy atut tego albumu, coś, czego na debiucie zabrakło, jak i również u wielu zespołów z Portugalii, które próbowały grać coś innego niż doom/death i gothic metal. The Brightest Sun miażdży kompletnie dokonania VOYAGER z ostatnich 10 lat i nie ma tutaj komercyjnego rocka, tylko emocje i historia, opowiedziana przez Miguel Andrade, który dojrzał. Głos świetny w każdej wersji, przejmujący, smutny, z growlem kruszącym mury. Under a New Cloudy Sky jest dobry, ale jednak dłuży się w swoim dążeniu do monumentalizmu i byłby z tego lepszy numer, gdyby trwał 4 minuty.
Po Prelude ostro atakują w Caves of Steel i to znakomita prezentacja zawartości. Autentyczny klimat, ciężar i mrok, ale w żadnym stopniu nie przytłacza i chce się tego słuchać na okrągło. Z wad to może niektóre refreny wypadają nieco sucho i płasko, ale klimatem zadumy i uczuciem wpadania w trans Redshift wygrywa z delikatnie rysowanymi dalszymi planami.
Resolve to Remake to melodic death metal sceny Gothenburga i pasuje, wszystko to spajają i spinają właśnie dalsze plany, podobnie jak w SERENITY IN MURDER, ale bez tego dusznego klimatu. The Darkest Sun to HEAVENWOOD i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, nawet udaje im się przemycić echa CHILDREN OF BODOM w The Pull of Plexus i to również jest solidnie wykonane.
Na koniec dwa kolosy. Można się tutaj dopatrywać IOTUNN w poziomie pewnych aranżacji, ale tutaj realizacja wokalna jest lepsza i dialogi dobra ze złem są tutaj najwyższej próby. Staring the Abyss jest dobry w zarządzaniu przestrzenią, a kończący A New Beginning to nawiązanie do najlepszych czasów VOYAGER, bez rockowego przerysowania i pastelowych barw. Dojrzałe, mroczne, ze znakomitymi chórami i nerwową grą Albano von Hammer, który na całym albumie gra z wyczuciem i nie boi się użyć talerzy. Gra bardzo swobodna, tak jak Tiago Santosa, ale i Daniel Rocha czasami potrafi też coś ciekawego tutaj zagrać.

Bardzo dobre brzmienie, klarowne, czyste, selektywne, gdzie pianino potrafi swoim autentycznym brzmieniem skruszyć serce. Do tego mocna, gęsta gitara delikatnie rozmyta, aby nie przytłaczała i solidnie syczące blachy. To debiut Jorge Lopes i egzamin zdał.
Debiut mógł zniechęcać, tak jak w pewnym stopniu kondycja sceny portugalskiej, ale kiedy tam już coś się pojawia ciekawego, to jest to interesujące i godne uznania.
To, jak ten zespół się rozwinął na tym LP i jak te gatunkowe połączenia działa, jak to jest płynne i spójne jest zaskakujące i zachęca do kolejnego odsłuchu.
Tam, gdzie VOYAGER zawodził w ostatnich latach, na ratunek przychodzi APOTHEUS w metalowej, portugalskiej formie.


Ocena: 8.9/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Apotheus - przez SteelHammer - 27.07.2023, 21:00:07
RE: Apotheus - przez SteelHammer - 04.10.2023, 20:58:37

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości