18.08.2023, 18:39:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.08.2023, 23:19:36 przez SteelHammer.)
Warmen - Here For None (2023)
Tracklista:
1. Warmen Are Here for None 03:37
2. The Driving Force 04:02
3. A World of Pain 03:09
4. Too Much, Too Late 03:57
5. Night Terrors 03:30
6. Hell on Four Wheels 03:39
7. The End of the Line 04:15
8. Death's on Its Way 03:19
9. The Cold Unknown 03:54
10. Dancing with Tears in My Eyes (Ultravox cover) 03:22
Rok wydania: 2023
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Finlandia
Skład:
Petri Lindroos - śpiew
Antti Warman - gitara
Jyri Helko - bas
Seppo Tarvainen - perkusja
Janne Warman - instrumenty klawiszowe
Tracklista:
1. Warmen Are Here for None 03:37
2. The Driving Force 04:02
3. A World of Pain 03:09
4. Too Much, Too Late 03:57
5. Night Terrors 03:30
6. Hell on Four Wheels 03:39
7. The End of the Line 04:15
8. Death's on Its Way 03:19
9. The Cold Unknown 03:54
10. Dancing with Tears in My Eyes (Ultravox cover) 03:22
Rok wydania: 2023
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Finlandia
Skład:
Petri Lindroos - śpiew
Antti Warman - gitara
Jyri Helko - bas
Seppo Tarvainen - perkusja
Janne Warman - instrumenty klawiszowe
Po nieudanym First of the Five Elements, WARMEN zniknęło na wiele lat i wydawało się, że to koniec działalności z powodu braku jakiejkolwiek aktywności.
Ostatecznie jak się okazało to nie koniec i w 2023 roku został zebrany nowy skład i perkusistą został znany z THE SCOURGE Seppo Tarvainen, a wokalistą Petri Lindroos, znany z NORTHER, które porzucił w 2009 roku, aby skoncentrować się w pełni na ENSIFERUM, w którym śpiewa do dziś.
Wydania podjęła się młoda niemiecka wytwórnia Reaper Entertainment i premiera odbyła się 18 sierpnia 2023 roku.
Zmiany widoczne są od razu. Nie ma gości, tylko zatrudniono pełnoprawnego wokalistę, a gatunek z power metalu przeszedł do melodic death metalu. W końcu Petri Lindroos.
Lindroos śpiewa jak Lindroos i jego harsh jest niezły, ale to tylko gatunkowa poprawność i tak jak w NORTHER, na tle innych za bardzo się nie wyróżnia. Problemem jednak nie jest on, tylko kompozycje, które są bardzo przeciętne, archaiczne i generyczne. To można by było jeszcze jakoś przeżyć, w końcu jest to gatunek potężnie wyeksploatowany, tylko nie ma tutaj ani porywających refrenów, ani melodii, ani nawet krzty oryginalności. Stwierdzić, że to siódma woda po CHILDREN OF BODOM słuchając Warmen Are Here for None to jak nic nie powiedzieć. To tylko odtworzenie pomysłów z Are You Dead Yet? bez jakichkolwiek zmian, bo i plany klawiszowe, jak i same aranżacje brzmią przestarzale.
Coś tam próbują wnieść z KING OF ASGARD i THOUSAND YEAR DOOR w The Driving Force z epickim zacięciem w grupowych zaśpiewach, ale jest to bezsensownie poprowadzone i z agresywnych natarć niewiele tutaj wynika, skoro większość utworu odegrana jest w power metalowej manierze. Coś tam próbują wystrugać w klimatach NORTHER w A World of Pain z thrash metalową motoryką skradzioną z LEGION OF THE DAMNED i wypada to nawet nieźle w tych partiach z Feel the Blade, refren jednak to już inna historia i nawet jak na NORTHER jest to mało atrakcyjne przy grze Janne Warmana, który gra tutaj poniżej oczekiwań i głównie powtarza swoje kwestia z ostatnich płyt CHILDREN OF BODOM.
Too Much, Too Late jest za bardzo płaczliwy nawet dla SOLUTION .45 i najlepiej z tego wszystkiego prezentuje się prostolinijny Night Terrors w stylu CHILDREN OF BODOM. Dla najtwardszych fanów CHILDREN OF BODOM jest Hell on Four Wheels wyciągnięty rodem z Relentless Reckless Forever i lepiej takie szybsze granie wypadło w ZHAKIAH. Wolniejszy The End of the Line to chyba miała być odpowiedź na KALMAH, ale jest to niesamowicie miałkie i toporne w próbach tworzenia nostalgicznego klimatu, motyw przewodni bardzo słaby i niewiele pozostaje z tego w głowie.
Death's on Its Way to takie nijakie, bezpieczne granie w klimatach SURVIVORS ZERO, ale bez ich pazura i miażdżących melodii, a uciekanie się do metalcore wyszło bardzo średnio. No i na koniec The Cold Unknown i faktycznie to jest wielka niewiadoma i trudno stwierdzić, co zespół chciał tu przekazać. Niby ma być ciężko, a sola typowe dla fińskiego melodic power.
Cover ULTRAVOX to tylko ukoronowanie przeciętności tego LP.
Sound jest poprawny w ramach tego, co zaprezentowano, ale poziom techniczny jest o wiele poniżej oczekiwań i bracia Warman niestety tutaj się nie popisali. Od frontalnych ataków instrumentalnych lat poprzednich, przeszli do defensywy na dalsze plany, grając oszczędnie, a sola gitarowe są krótkie i służą głównie jako przedłużenie melodii. Może i jest parę dłuższych popisów, ale to nawet nie jest poziom porównywalny do mało znanych klonów SONATA ARCTICA z melodyjnymi utworkami.
Here for None... Tytuł bardzo trafny, bo tu naprawdę nic nie ma, poza przeciętnością. Nawet jeśli uznać, że to najlepsza płyta NORTHER.
Ocena: 5.5/10
SteelHammer