14.11.2023, 13:15:57
Helstar - Remnants of War (1986)
okładka wersji Combat Records
okładka wersji Noise Records
tracklista:
1.Unidos por tristeza 00:47
2.Remnants of War 03:46
3.Conquest 03:48
4.Evil Reign 04:34
5.Destroyer 05:03
6.Suicidal Nightmare 05:20
7.Dark Queen 04:01
8.Face the Wicked One 05:16
9.Angel of Death 06:16
rok wydania: 1986
gatunek: power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Bill Lionel aka James Rivera - śpiew
Larry Barragán - gitara, instrumenty klawiszowe
Robert Trevino - gitara
Jerry Abarca - gitara basowa, instrumenty klawiszowe
René Luna - perkusja
Aby nagrać drugą płytę, Rivera i Barragán musieli odbudować skład i pozyskali kolejną grupę nieznanych dotąd muzyków. Z drugiej strony... kto wtedy był znany w ramach gatunku w Ameryce? Album "Remnants of War" wydany został przez Combat Records w USA z mało czytelną, minimalistyczną okładką, którą dziś określono by jako black metalową i wersja europejska od niemieckiej Noise Records byłą już bardziej czytelna. Tak, tym razem w Europie HELSTAR zaprezentowali Niemcy, a ponadto materiał był poddany masteringowi także w Niemczech, w Bremie.
Jest to pod pewnymi względami muzyka koniunkturalna. Nie można oprzeć się wrażeniu, że HELSTAR gra tu zerkając na SLAYER, oczywiście bez tej piorunującej prędkości i precyzji, ale w opcji klimatu to także muzyka duszna, przesycona posępną atmosferą, ale dostosowaną do potrzeb i oczekiwań słuchaczy typowego heavy/power i USPM, choć tym razem nieoczekiwanie James Rivera swoje ekstatyczne środki wyrazu wokalnego dawkuje oszczędnie. Ogólnie śpiewa niżej, mroczniej, a dawka naiwnego heroizmu w narracji jest dużo mniejsza niż poprzednio.
Jest to album z muzyką masywną gitarowo, przy czym Robert Trevino jest na pewno dużo lepszym gitarzystą niż jego poprzednik i nieraz z Larry Barragánem tworzą tu ciekawe solowe duety i pojedynki, realnie wzorowane na slayerowskich, choć to oczywiście nie ten sam poziom. Samą śmiercią i szatanem tu nie epatują, są i silne akcenty epickie, choć tytuł końcowego Angel of Death jest znamienny... Zapewne najbliżej klasycznego stylu USPM jest tu Destroyer blisko LIEGE LORD, ale Suicidal Nightmare, czy też Evil Reign to ta mroczniejsza strona amerykańskiego power metalu. Pewnie także i Conquest w ponurej części instrumentalnej, tu jednak w zasadniczych fragmentach jest z kolei dużo tych dumnych power metalowych galopad, które złożyły się niebawem na potęgę rycerskiego power także kolejnych dekad. Wracając do tych wysokich zaśpiewów, to najbardziej intensywnie wykorzystuje je Rivera w tytułowym Remnants of War, który z jednej strony jest dla tego LP bardzo reprezentatywny, ale z drugiej... jednak nie do końca. Wszakże speed/power stylistyka dłuższego Face the Wicked One to zupełnie coś innego. A to nie jest specjalnie mocny punkt tej płyty, poza kunsztowną speedową grą gitarzystów, gdzieś tam przypominają podobne koronkowe ataki SANCTUARY. Nie pozując na igranie z pentagramem HELSTAR bardzo solidnie gra amerykański metal w zgrabnie epickim, dosyć szybkim Dark Queen. Pewną nowością, ale tylko średniego kalibru, było wykorzystanie na tej płycie instrumentów klawiszowych (głównie Angel of Death), co w przypadku USPM i heavy/power ze Stanów Zjednoczonych było praktykowane bardzo rzadko.
Gdy ten album ukazał się w roku 1985, byłby po raz kolejny mocno wpływowy dla USPM. W 1986 jednak już krajowa konkurencja była na tyle mocna, a chwyty wokalne Rivera skutecznie wykorzystane przez innych, że ostatecznie powstała po prostu bardzo dobra płyta z heavy/power/speed metalem, ugruntowująca pozycję HELSTAR w swoim kraju, choć trzeba przyznać, że zespół zyskał popularność także w Niemczech, gdzie twardy i mocny power metal także zawsze cieszył się dużą estymą.
W 1987 odeszli René Luna i Robert Trevino, przy czym ten gitarzysta zapisze jeszcze później w HELSTAR swój drugi, długi rozdział.
ocena: 8/10
new 14.11.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"