19.11.2023, 18:38:59
Sylvania - Purgatorium (2023)
tracklista:
1.Entre la vida y la muerte 02:04
2.Purgatorium 04:04
3.El río de los lamentos 07:01
4.Tu calor será mi voz 04:05
5.Aunque mi alma se desgarre 04:23
6.Canto de luna 01:58
7.Hechizo de invierno 04:18
8.Mar de agosto 05:05
9.El juicio de las almas 04:26
10.Hacia la eternidad 12:24
rok wydania: 2023
gatunek: symhonic melodic power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Alberto Symon - śpiew
Alberto Montoya Tramoyeres - gitara
Sergio García Garay - gitara
Álvaro Azada Chillarón - gitara basowa
Sergio Pinar - perkusja
Premiera nowej płyty SYLVANIA pierwotnie planowana była na wcześniejszy termin, ostatecznie album zostanie wydany 22 grudnia przez Art Gates Records z Walencji.
Zaszły dwie istotne zmiany w składzie zespołu. Jest nowy drugi gitarzysta Sergio García Garay, który dołączył jeszcze w roku 2019 oraz od 2022 nowy wokalista Alberto Symon, poprzednio występujący w power metalowym NOCTURNIA z Toledo. Tak, nie ma już w SYLVANIA Alfonso Arróniza i to jest dla fanów jego wielkiego wokalnego talentu duża strata i rozczarowanie.
Historia zespołu toczy się jednak dalej i SYLVANIA ponownie przedstawia dużą porcję symfonicznego power metalu, w prostej linii nawiązującą do tego, co można było usłyszeć na "Testigos de las Estrellas". Romantyczne, podniosłe, symfoniczne intro wprowadza w klimat muzyczny albumu i zaraz potem jest tytułowy "Purgatorium". Szybko, melodyjnie, energicznie i przebojowo w wyrazistym refrenie. I Alberto Symon śpiewa bardzo dobrze, ale mimo wszystko, to nie jest ta barwa i ten zasięg, którym czarował Alfonso Arróniz. Symon to na pewno dobry wokalista, lecz bardziej dla klasycznego power metalu, jak w poprzedniej formacji. Do czarowania w power metalu potrzeba jednak czegoś więcej i innego zestawu środków wokalnego wyrazu. W tych wyższych partiach Symon brzmi zdecydowanie za płasko i mało dźwięcznie. El río de los lamentos to pierwszy z najdłuższych utworów i jest to numer temp umiarkowanie szybkich, heroiczny fantasy w latino stylu i konstrukcją także nawiązujący do stylu klasycznego gatunku, z niezłymi refrenami, jednak część instrumentalna, w tym partia klawiszowa, jest niespecjalnie dobra. Potem symfoniczny romantyzm nieco złe wrażenie rozprasza, ale to też tylko co najwyżej średni, hiszpański poziom. Skoczny, przebojowy Tu calor será mi voz z masywnymi klawiszami i bardzo masywnymi, niemal modern gitarami, to utwór gdzie Symon aż tak nie jest zmuszany do wbijania się w symfoniczny garnitur i to prostszy melodic power sympatyczny i chwytliwy, choć te wyhamowanie w wolniejszych momentach przed refrenem niepotrzebne. Dobre, nawet bardzo dobre miejscami. Aunque mi alma se desgarre też ładnie idzie do przodu, z pewnymi drobnymi ornamentacjami rycerskiego folka i gdyby się do czegoś przyczepić, to może tylko do tego, że refren zbyt wchodzi na niemieckie terytoria AVANTASIA. Za to zwarte, masywne partie symfoniczne są tym razem znakomite.
Wszystko fajnie, ale brakuje prawdziwego hita. Na taki zapowiada się Hechizo de invierno mimo kilku ryków w tle, jednak refren jest po prostu bardzo dobry i hita nie ma także tym razem. Potoczysty, melodyjny power metal w iberyjskim stylu, ale hita nie ma... Mar de agosto jako ten romantyczny utwór, bez którego trudno sobie wyobrazić takie iberyjskie albumy, jest niestety zupełnie nieinteresujący, no chyba że ktoś lubi pop festiwalowe kołysanki. Dla kontrastu, potężnie atakują w power metalowym, mrocznym stylu El juicio de las almas, przy czym zachodzi pytanie, czy te growle to są niezbędne w symfonicznym power metalu, no chyba że to Zło się odzywa. Gitarzyści budują wyborną partię solową z prostym, powtarzającym się motywem przewodnim. Hit? No prawie, prawie... Dynamika tej kompozycji jest zaaranżowana znakomicie!
Wszystko fajnie, ale brakuje prawdziwego hita. Na taki zapowiada się Hechizo de invierno mimo kilku ryków w tle, jednak refren jest po prostu bardzo dobry i hita nie ma także tym razem. Potoczysty, melodyjny power metal w iberyjskim stylu, ale hita nie ma... Mar de agosto jako ten romantyczny utwór, bez którego trudno sobie wyobrazić takie iberyjskie albumy, jest niestety zupełnie nieinteresujący, no chyba że ktoś lubi pop festiwalowe kołysanki. Dla kontrastu, potężnie atakują w power metalowym, mrocznym stylu El juicio de las almas, przy czym zachodzi pytanie, czy te growle to są niezbędne w symfonicznym power metalu, no chyba że to Zło się odzywa. Gitarzyści budują wyborną partię solową z prostym, powtarzającym się motywem przewodnim. Hit? No prawie, prawie... Dynamika tej kompozycji jest zaaranżowana znakomicie!
I test główny, czyli tradycyjnie umiejscowiony na końcu kolos epicko heroiczny w czystej, symfonicznej postaci. Mocarny, pełen pędu początek i chyba za szybko weszła ta łagodna poetycka, niemetalowa część, gdzie dobrze śpiewa Symon, ale trochę statyczny jest. Ożywia się, gdy wraca power metalowa nawałnica z wybornym planem klawiszowym, szkoda że tak odległym. I tu duety z Tete Novoa z SARATOGA bardzo, bardzo dobre, jednak jakoś potem ta kompozycja traci epicki wymiar, jest kilka wątków przechodzących i pojawiających się zamiennie i ginie wrażenie jakiejś muzycznie spójnej opowieści. Dużo gładkiego, ale mało oryginalnego melodic power po prostu.
Na całej płycie można też zauważyć, że sound gitar jest niższy niż na poprzedniej. Są mroczniejsze i nieco cięższe, co być może w zamyśle miało ułatwić Symonowi dopasowanie się i nie zmuszać go do śpiewania zbyt wysoko. Tu brawa dla Mistrza realizacji Fernando Asensi za elastyczne podejście do ogólnego brzmienia tego albumu, choć w ostatecznym rozrachunku płyta poprzednia, brzmi nieco lepiej i niuansów można wychwycić więcej. Tu przede wszystkim za bardzo cofnięta została perkusja. Tym razem znaczną część prac przy masteringu wykonał Alberto Montoya, a jest to jego pierwsza w tym zakresie robota. Trochę brak ręki Enrique Mompó.
Powtórzę. Dużo gładkiego, ale mało oryginalnego melodic power po prostu. Bardzo dobrego, ale sensacji nie ma. Tu już nawet nie chodzi o to, że Symon nie zastąpił niezrównanego Alfonso Arróniza na takim samym poziomie, bo to praktycznie niemożliwe, ale przede wszystkim tym razem zabrakło pomysłów na naprawdę porywające melodiami kompozycje.
ocena: 8/10
new 19.11.2022
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Art Gates Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"