19.12.2023, 18:54:30
Stormrider - Fate of the Hunter (2008)
Tracklista:
1. Warpath 06:10
2. Fate of the Hunter 04:50
3. Flames of Passion 05:53
4. Under the Veil 04:20
5. Impure 05:04
6. Crossroads 08:23
7. Fugitive 06:06
8. We Are One 04:55
9. Taste My Steel 05:17
10.The Slaughter's On 05:40
Rok wydania: 2008
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Stefan Hebes - śpiew
Ingo Rieger - gitara
Jan Gerbracht - gitara
Daniel Woyke - gitara basowa
Stefan Langemann - perkusja
Przygoda z włoską wytwórnią Underground Records zakończyła się wkrótce po wydaniu "Shipwrecked" i drugi album został wydany już przez prężnie wówczas rozwijającą wytwórnię Pure Steel Records w październiku 2008 roku.
Chociaż skład zmianie nie uległ, to grupa zagrała tym razem heavy/power nieco bliższy stylistyce amerykańskiej. Tak powiedzmy stylizowany na lata 80te, ale w nowoczesnej oprawie realizacyjnej i z domieszką metalu teutońskiego. Generalnie ani ten pierwiastek teutoński, ani amerykański nie tworzy tu wartości dodanej i mało wpływa na ogólny odbiór. Może nawet trochę to wszystko zamula, a może po prostu te melodie trudno uznać za interesujące, bo to poziom niżej od tego co można było usłyszeć na debiucie. No, dobrze śpiewa Hebes, czasem nieśmiało wchodząc na niezbyt wysokie "amerykańskie" górki, trudno odmówić zapału sprawnie grającym gitarzystom, ale para w gwizdek nie idzie i pierwsza część albumu to mało rozpoznawalne kompozycje w średnio szybkich tempach, jak Warpath, Impure czy Flames of Passion (niezłe miejscami próby dostojnego grania epickiego) oraz szybszy w zwrotkach Under the Veil,z trochę zmarnowanym dynamicznym riffem przewodnim. Na pewno lepiej się prezentuje pozbawiony amerykańskiego manieryzmu tytułowy Fate of the Hunter, melodyjny heavy rycerski na granicy speed metalu z próbkami wysokiej klasy gry Riegera i Gerbrachta. Ładne, smutnawe ozdobniki gitarowe budują pewien elegijny nastrój w Impure, ponowne jednak zabrakło tu czegoś, a nagłe przejście do typowego heroicznego heavy/power ostateczne niczego nowego nie wnosi. Tak samo co najwyżej dobry jest Fugitive i dopiero wysokoenergetyczny i heroiczny We Are One można zaliczyć do bardzo dobrych, także pod względem bojowej i dramatycznej melodii. Niemal pod sam koniec znakomicie akcentują zwrot ku USA w zagranym w umiarkowanym tempie bojowym i uroczystym Taste My Steel i obok kompozycji tytułowej to najbardziej udany numer na tym albumie. Solidnie się prezentuje także zakończenie w postaci dynamicznego The Slaughter's On, przy czym na uwagę zasługuje nie tylko wyborna gra gitarzystów ale i perkusisty Stefana Langemanna, zresztą od początku bardzo mocnego punktu tej ekipy.
Produkcyjnie płyta wyważona, o czystym brzmieniu, może nawet nieco sterylnym jak na imitowanie USPM, ale z wyśmienicie zrealizowanym basem o metalicznym brzmieniu, co słychać gdy ten instrument miejscami wysuwa się na pierwszy plan. Dobra płyta, bez specjalnego błysku, ale dobra i co najważniejsze pozbawiona prymitywizmu, który często obniżał wartość heavy/power z Niemiec i USA.
ocena 7,4/10
new 19.12.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"