16.01.2024, 22:07:16
Metalite - Expedition One (2024)
Tracklista:
1. Expedition One 04:02
2. Aurora 04:13
3. CtrIAltDel 04:56
4. Cyberdome 04:45
5. Blazing Skies 04:27
6. Outer Worlds 04:20
7. New Generation 03:58
8. In My Dreams 04:05
9. Disciples of the Stars 04:32
10. Free 03:40
11. Legendary 05:01
12. Paradise 04:50
13. Sanctum of Light 03:39
14. Utopia 03:44
15. Take My Hand 03:10
16. Hurricane 04:12
Rok wydania: 2024
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Erica Ohlsson - śpiew
Edwin Premberg - gitara
Robert Örnesved - gitara
Robert Majd - bas
Lea Larsson - perkusja
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości agencji PR All Noir.
Tracklista:
1. Expedition One 04:02
2. Aurora 04:13
3. CtrIAltDel 04:56
4. Cyberdome 04:45
5. Blazing Skies 04:27
6. Outer Worlds 04:20
7. New Generation 03:58
8. In My Dreams 04:05
9. Disciples of the Stars 04:32
10. Free 03:40
11. Legendary 05:01
12. Paradise 04:50
13. Sanctum of Light 03:39
14. Utopia 03:44
15. Take My Hand 03:10
16. Hurricane 04:12
Rok wydania: 2024
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Erica Ohlsson - śpiew
Edwin Premberg - gitara
Robert Örnesved - gitara
Robert Majd - bas
Lea Larsson - perkusja
METALITE od początku swojej działalności był zespołem niewyróżniającym się, gatunkowo bardzo poprawnym i niewyróżniającym się z tłumu kopiujących AMARANTHE.
Bez zmian w składzie i bez niespodzianek wydaniem albumu zajmuje się AFM Records z premierą planowaną na 19 stycznia 2024 roku.
Byłem przygotowany na kolejną dawkę rutyny, tym razem wyjątkowo trwającej niemal 70 minut, a jest bardzo miłe zaskoczenie i zaczynają z bardzo wysokiego pułapu hitami Expedition One, Aurora i CtrlAltDel. Expedition One to bardzo sympatyczny szwedzki power z jasno wyrażonym refrenem i dobrymi solami gitarowymi, Aurora to AMARANTHE z pierwszych dwóch albumów i odważyli się nawet dodać growl. Gitarzyści na tym LP są znacznie bardziej aktywni i może daleko tutaj do technicznej ekwilibrystyki, ale dobrze służą za przedłużenie motywu przewodniego kompozycji.
Oczywiście to, że jest tutaj kilka hitów nie znaczy, że jest to muzyka odkrywcza. W żadnym razie i kompozycyjnie jest to wszystko oparte o dobrze znane i sprawdzone aranżacje, których słucha się dobrze, jak w bardzo dobrym Outer Worlds. Znakomity jest podniosły Free, bardzo udane są też Legendary i pozytywny Paradise. Tak AMARANTHE niestety nie gra już od dawna i jest to przyjemna przebojowość bez nachalności. Coś próbują kombinować w stylu PHANTOM ELITE w Sanctum of Light i wyszło to świetnie, spokojnie. Zaskakująco dużo na tym albumie hitów i Take My Hand to kolejna miła niespodzianka pod koniec LP.
Mało jest grup, którym jednak się udało nagrać płytę, która by była nieprzerwaną kopalnią hitów i niepotrzebnie idą w swoje bezpieczne i poprawne rejony, do jakich przyzwyczaili na poprzednich LP, jak Cyberdome, Blazing Skies, In My Dreams czy Disciples of the Stars. Bardzo to jest poprawne, tak gra każdy i niczym na tle konkurencji się nie wyróżniają. Hurricane to bardzo ciekawe zakończenie, w którym zderzają się style flower power z AMARANTHE i w refrenach jest to dość frapujące dzięki pozytywnemu wydźwiękowi, klawisze w refrenach jednak mogły być lepsze.
Tym razem Jacob Hansen nie przesadził ze zmiękczeniem i wszystko brzmi, tak jak powinno, szczególnie mocna, sycząca perkusja. Erica Ohlsson została umieszczona na planie pierwszym i słusznie, bo zaśpiewała na tym albumie swoje życiowe partie.
METALITE nie zagrało tutaj niczego odkrywczego, ale to, co jest, zostało zagrane z pasję i przekonaniem. To zaowocowało hitami, o które tej grupy nikt by nie posądził.
Zapowiadała się dłużąca rutyna, wyszedł bardzo dobry LP swobodnie konkurujący z AMARANTHE, z większym naciskiem na power i metal. METALITE w końcu zaczyna wychodzić z cienia i nagrało najlepszą w swoim dorobku płytę.
Kto by pomyślał, ale i takie niespodzianki się zdarzają.
Ocena: 8.1/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości agencji PR All Noir.