Cathubodua
#2
Cathubodua - Interbellum (2024)

[Obrazek: NzYtNjIwNC5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Effigy of Aftermath 04:43         
2. Foretelling 05:00         
3. Will Unbroken 05:37         
4. Amidst God 03:45         
5. The Mirror 02:54         
6. Goddess Fallacy 08:21

Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Belgia

Skład zespołu:
Sara Vanderheyden - śpiew
Robin Ritzen - gitara
Peter Thielemans - bas
Harald Bouten - perkusja
Arvid Vermote - skrzypce


Można było przypuszczać, że po rozpadzie składu niedługo po nagraniu debiutu i odejściu założycielki zespołu Katrien Van den Hurk to koniec CATHUBODUA. Reformowanie składu rozpoczęło się w 2020 roku, a nowy, drugi album po 5 latach milczenia zaprezentuje wytwórnia Massacre Records 23 lutego 2024 roku.

Tym razem jest zdecydowanie więcej filmowego rozmachu CRIMFALL w towarzystwie folklorystycznych aranżacji, przypominających GWYDION, ENEMY OF REALITY i BATTLELORE, chociaż tym razem tempa są zdecydowanie wolniejsze.
Skład został okrojony i został tylko jeden gitarzysta na placu boju i skrzypce są tutaj bardziej zaznaczone, chociaż nie ma już tutaj takiego gatunkowego chaosu, jak to było na debiucie.
Effigy of Aftermath to pokaz grania bardziej brutalnego i bardziej mrocznego, ale melodia jest znacznie lepiej zaznaczona i to prawdopodobnie ogromna zasługa Erwina Hermsena i jego masteringu. Postarał się o ekspozycję melodii i nie ma tutaj rozwarstwienia obecnego na debiucie. Podniosły Foretelling wyszedł tutaj bardzo dobrze i zwrotki utrzymane w morskim klimacie mogą kojarzyć się z VEXILLUM. Will Unbroken jest udany w swoim lekko bitewnym klimacie BATTLELORE. Pomysłu zabrakło na Amidst Gods i to już nawiązania do debiutu, gdzie próbowali swoich sił z EPICA i blasty w środkowej części to obecnie nic szczególnego czy wyjątkowego.
Będąc w krainie przeciętności, to The Mirror jest kompletnie nijaką balladą w stylu NIGHTWISH, zagraną grzecznie i bez kontrowersji. Szkoda, bo tutaj ze skrzypcami można było zrobić znacznie więcej i lepiej. Goddess Fallacy to kolos i punkt kulminacyjny tego LP i tutaj towarzyszy im lekka bezbarwność debiutu w pewnych partiach, ale jest to ciekawsze od Apotheosis z debiutu. Tylko czy środkowa partia w stylu SUIDAKRA była potrzebna? Moim zdaniem nie i to tylko zbędna brutalizacja dla odwrócenia uwagi od braku pomysłu na coś bardziej wyrazistego i dojrzałego. To jest chaotyczny zlepek różnych, nie do końca pasujących do siebie pomysłów i przy wykorzystaniu co ciekawszych motywów, byłyby z tego dwie dobre kompozycje, a tak jest co najwyżej poprawne zakończnie.

Brzmienie nie budzi zastrzeżeń, tak jak forma Sary Vanderheyden, która śpiewa tutaj bardzo dobrze. Spora poprawa względem debiutu i ma tutaj więcej charyzmy i odwagi w głosie, przebiając się przez dość masywną gitarę i sekcję rytmiczną.
Zawęzili pole inspiracji i słucha się tego lżej od debiutu, nie ma też tylu dłużyzn, ale i skąd mają się brać, skoro to raptem 30 minut muzyki.
Nic nowego, ale nowy skład CATHUBODUA się broni i zagrali coś innego i ciekawszego, niż na debiucie.
Jak widać mniej czasami znaczy więcej.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Massacre Records.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Cathubodua - przez SteelHammer - 25.10.2019, 09:05:19
RE: Cathubodua - przez SteelHammer - 16.01.2024, 23:03:34

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości