Amaranthe
#7
Amaranthe - The Catalyst (2024)

[Obrazek: NjAtODczNy5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. The Catalyst 3:41
2. Insatiable 2:59
3. Damnation Flame 3:34
4. Liberated 3:06
5. Re-Vision 3:05
6. Interference 3:14
7. Stay A Little While 3:36
8. Ecstasy 2:59
9. Breaking The Waves 3:19
10. Outer Dimensions 3:05
11. Resistance 2:57
12. Find Life 3:05

Rok wydania: 2024
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Elize Ryd - śpiew
Nils Molin - śpiew
Mikael Sehlin - śpiew
Olof c  - gitara, instrumenty klawiszowe
Johan Andreassen - bas
Morten Løwe Sørensen - perkusja


Długa przerwa w twórczości AMARANTHE jest dość zaskakująca i wracają dopiero po czterech latach z nowym materiałem, który w lutym wydało Nuclear Blast.

Do zespołu dołączył Mikael Sehlin z PARALYDIUM i melodic death metalowego DEGRADEAD i jest to zmiana na lepsze, jego harsh i growle są bardzo dobre, ale jak ogromną przemianę przeszła Elize Ryd z Nilsem Molinem. Śpiewają tutaj znakomicie, z energią, jakiej w tej grupie nie było słychać od czasów The Nexus. The Catalyst to znakomite rozpoczęcie, tak jak dynamiczny Insatiable i prostszy Damnation Flame. Nie ma tutaj klaskania czy silenie się na LACUNA COIL czy podrzędny rock, jest za rytmiczny Liberated z bogatą perkusją znakomitego Mortena Løwe Sørensena i ozdobnikami gitarowymi Olofa Mörcka, który ma tutaj więcej do powiedzenia.
Od strony kompozycyjnej nie ma tutaj żadnych nowości, Re-Vision to dobry, typowo koncertowy utwór, żeby pośpiewać z publicznością, Interference i Ecstasy próbują konkurować z KALAH, za to ballada Stay a Little While to absolutne zniszczenie. Skromnie, spokojnie, bez gitarowego i elektrycznego zgiełku, tylko czarujący głos Elize Ryd i dalekosiężny głos Nilsa Molina, który w środkowej partii przedziera się przez wszystkie plany. Małe arcydzieło, jakiego dawno w tym zespole nie było.
Zaskakująco dobrze wypada spokojny Breaking the Waves, Outer Dimensions to typowe AMARANTHE i niewiele tutaj można zarzucić, wyszło dobrze, jednak to nie killer. Resistance to kolejna koncertowa kompozycja, do której obecni będą robić za chóry. Brak wieśniackiego counry, obciachowego rocka czy siłowego grania zaskakuje na tym LP najbardziej. Find Life ma delikatne ciągoty niemetalowe, ale to jest o kilka lig lepsze od tego, co było na ich poprzednich albumach. Do tego refren jest całkiem nośny i nie ma tutaj mowy o przymusowej przebojowości czy nachalności.

Od lat niezmiennie czuwa nad tym zespołem Jacob Hansen i nic się nie zmieniło. Cudownie ostawione bębny Sørensena i gitara Mörcka.
Wszyscy w nienagannej formie, ale co najbardziej zaskakujące to mimo nierówności kompozycyjnych nie ma tutaj zdecydowanie słabszego utworu. Zagrane to zostało z gracją i smakiem, czego nie można powiedzieć o niektórych płytach nagranych po The Nexus.
AMARANTHE potrzebowało 4 lat, aby się pozbierać, ale warto było czekać, bo nareszcie powstał LP, za który nie trzeba się wstydzić i najlepszy od 2013 roku, jednak lekko blednący na tle tegorocznej konkurencji.


Ocena: 7.8/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Amaranthe - przez SteelHammer - 14.08.2020, 19:30:17
RE: Amaranthe - przez SteelHammer - 20.08.2020, 20:08:37
RE: Amaranthe - przez SteelHammer - 24.08.2020, 20:17:07
RE: Amaranthe - przez SteelHammer - 26.08.2020, 15:44:26
RE: Amaranthe - przez SteelHammer - 27.08.2020, 15:56:14
RE: Amaranthe - przez SteelHammer - 07.10.2020, 20:08:51
RE: Amaranthe - przez SteelHammer - 28.02.2024, 21:59:06

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości