09.05.2024, 18:46:41
Wolfcry - Power Within (2001)
Tracklista:
1. Power Within 01:57
2. The Journey 04:55
3. Lonewolf's Destiny 07:40
4. The Fate of a Lonely Bard 05:44
5. Reflection 08:26
6. Part of a Play 05:33
7. Nightriders 04:45
8. Dawn of Glory - Neverending War 08:20
9. Sons of Gods 05:48
Rok wydania: 2001
Gatunek: heavy metal/power metal
Kraj: Grecja
Skład zespołu:
Costas Hatzigeorgiu - śpiew
Simos Kaggelais - gitara
Spiros Triantatillou - gitara basowa
Andreas Kourtidis - perkusja
oraz
X. Xenios - instrumenty klawiszowe, pianino
Elias Koskoris - gitara (8,9)
Vangelis Zabounoglou - gitara (8,9), gitara basowa (8,9), instrumenty klawiszowe (8,9)
Jest debiut WOLFCRY wydany przez Black Lotus Records w roku 2001, na którym po raz pierwszy ujawnił się talent nowego gitarzysty Simosa Kaggelaisa oraz generalnie wykrystalizował się styl zespołu, przy czym jest to płyta nieco lżejsza niż następne.
Klasyczny power metal jest tu bardzo szybki i dynamiczny, z bardzo ostrą gitarą i na pewno The Journey z mistrzowskim solem Kaggelaisa jest doskonałym przykładem tego, w jakim kierunku zespół poszedł niebawem zdecydowanie i bez wahania.
Łagodna epickość w mieszance heavy (część pierwsza) i power (część druga) w Lonewolf's Destiny wskazuje na talent zespołu do tworzenia bardziej rozbudowanych form, gdzie power metal w czystej postaci ma wyraźne wpływy niemieckie, a helleński duch polatuje i owszem, ale raczej jeszcze dosyć nieśmiało. Delikatny głos Hatzigeorgiu został dobrze wpleciony w niespecjalnie ciężki sound gitary i akcenty klawiszowe, choć to tylko akcenty i zasadniczo cały ciężar prowadzenia linii melodycznych spoczywa na Simosie. Można by powiedzieć, że ugładzona epickość i stonowana heroiczność dominuje na tym albumie, potrafią jednak rozbujać się w bardzo eleganckim stylu w The Fate of a Lonely Bard. W jakimś sensie ten zespół grał to, co niebawem zaczął proponować na swoich płytach inny grecki power metalowy EMERALD SUN, ale znacznie lepiej. To zasługa tak Kaggelaisa jako gitarzysty, jak i zgrania zespołu jako całości. To słychać w rozbudowanym Reflection, gdzie elementy romantycznego power metalu łączą się ze świdrującymi, znakomitymi speed/power atakami gitarzysty. No i jest tu ta dewastująca, rytmiczna i miarowa partia w stylu, w jakim Hellada niebawem zawojowała metal epic światowy. Coś jak BATTLEROAR. Zresztą, próby takiego surowszego grania epic power są słyszalnie bardzo wyraźnie w Dawn of Glory - Neverending War, ale właśnie chyba najbardziej właśnie przy okazji tej kompozycji słychać niezdecydowanie ich muzyki w takich długich numerach. Tu epic heavy/power, a tu zwiewny refren w melodic speed manierze niemieckiej... Także solo gitarowe, mimo wysokiej jakości technicznej, wyszło jakoś eklektycznie. Podobnie umiarkowanie tylko interesujący jest także power metalowy w stylu bardziej amerykańskim Sons of Gods. Warto jednak nadmienić, że te dwie ostatnie kompozycje pochodzą z nieco wcześniejszego okresu działalności zespołu i po raz pierwszy w wersji demo zostały zaprezentowane w roku 1999.
Giannis Christodoulatos wykonał tu mastering umiarkowanie udany, trochę to za suche w gitarach, choć co ciekawe, te łagodne partie z wykorzystaniem instrumentów klawiszowych brzmią znakomicie i na pewno dobry balladowy song z planem symfonicznym Part of a Play zyskuje dzięki soundowi. Ładnie potem wzmacniają brzmienie i idą w power metal patetyczny i poetycki. To najlepszy fragment tej kompozycji. Nightriders tak się nieco eklektycznie prezentuje, bo i grecki power i amerykański USPM tu jest, a melodia jakaś mało wyrazista, jak na ten album. Siłowo grający WOLFCRY prezentuje się raczej przeciętnie.
Giannis Christodoulatos wykonał tu mastering umiarkowanie udany, trochę to za suche w gitarach, choć co ciekawe, te łagodne partie z wykorzystaniem instrumentów klawiszowych brzmią znakomicie i na pewno dobry balladowy song z planem symfonicznym Part of a Play zyskuje dzięki soundowi. Ładnie potem wzmacniają brzmienie i idą w power metal patetyczny i poetycki. To najlepszy fragment tej kompozycji. Nightriders tak się nieco eklektycznie prezentuje, bo i grecki power i amerykański USPM tu jest, a melodia jakaś mało wyrazista, jak na ten album. Siłowo grający WOLFCRY prezentuje się raczej przeciętnie.
Album poza Grecją specjalnej popularności nie zdobył, choć pojawiło się także wydanie rosyjskie od CD-Maximum w roku 2002. Zespół jednak zwrócił uwagę na siebie i ateńska Black Lotus wydała jeszcze kolejne dwie płyty WOLFCRY, w tym znakomity "Warfair" w roku 2005.
ocena: 7,3/10
new 9.05.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"