31.05.2024, 13:27:34
Cloven Hoof - Heathen Cross (2024)
Tracklista:
1. Benediction 00:47
2. Redeemer 03:52
3. Do What Thou Wilt 04:02
4. Last Man Standing 04:19
4. Last Man Standing 04:19
5. Darkest Before the Dawn 04:38
6. Vendetta 03:47
7. Curse of the Gypsy 04:47
8. Frost and Fire 04:26
9. Sabbat Stones 05:33
10.The Summoning 06:04
Rok wydania: 2024
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Harry Conklin - śpiew
Luke Hatton- gitara
Christopher Coss - gitara
Christopher Coss - gitara
Lee Payne - gitara basowa
Ash Baker - perkusja
Chris Dando - instrumenty klawiszowe
W roku 2022 odszedł George Call, jednak jakąś słabość do amerykańskich wokalistów ta ekipa ma, bo małą sensacją była informacja, że w miejsce Calla pojawi się w 2023 Harry "Tyrant" Conklin z JAG PANZER. Ash Baker przesiadł się na perkusję oraz ponownie pojawił się klawiszowiec Chris Dando. Odnowiony skład przedstawia 31 maja 2024 kolejny album, a wydawcą jest niemiecka wytwórnia High Roller Records.
Obecność w składzie Conklina wskazywałaby na kontynuację brytyjskiego grania amerykańskiego heavy/power z "Time Assassin". Tymczasem mamy duże zaskoczenie, bo w roku 2024 CLOVEN HOOF wraca do swoich dawnych muzycznych czasów z lat 1988-1989 i szkoły grania heavy metalu z Wysp z tego okresu. Tu rodzi się najważniejszy problem. Owszem, Conklin to uznany i ceniony wokalista górujący nad potężną ścianą zazwyczaj dwóch gitar, ale tutaj, gdzie trzeba wykazać się nieraz sporą dawką rockowego feelingu i wyczucia tradycji brytyjskiego stylu wokalnego, w classic metalu po prostu nie pasuje. Gitary są tym razem lżejsze niż poprzednio, zdecydowanych i zmasowanych ataków prawie nie ma, a te mocniejsze natarcia w szybszych kompozycjach są klasycznie brytyjskie i typowe dla CLOVEN HOOF z lat 80tych, a nie dla USPM czy heavy/power z tego kraju. Conklin nie jest w stanie zmienić swojego głosu ani charakterystycznej maniery wykonawczej i tak jakoś muzyka mija się gdzieś ze śpiewem. "Tyrant" jest w dobrej, ale nie doskonałej dyspozycji, ale też może po prostu śpiewa ostrożniej te rzeczy, które realnie są poza jego ustaloną w JAG PANZER konwencją. Conklin po prostu tu nie bardzo pasuje do tego wszystkiego...
Pod względem samych kompozycji to jest różnie i na pewno nie jest to album na poziomie tych z końca lat 80tych.
Zwraca uwagę Vendetta, bo tu melodia jest bardzo dobra, ale ktoś z większym wyczuciem stylu angielskiego wokalu zdecydowanie bardziej by tu pasował. Interesujące są dalekie echa metalu neoklasycznego w niektórych momentach. Semi balladowy song Curse of the Gypsy jest bardzo brytyjski, choć może może i DIO tu słychać i jest to jedyny moment, gdy "Tyrant" w udany sposób się przeobraża w Dio, szczególnie w refrenach. Interesująca partia instrumentalna jest stopem tego co było w latach 80tych i nowszych trendów, jakim uległ CLOVEN HOOF w XXI wieku. Kontrowersyjny jest Sabbat Stones, który ma dużo wspólnego z BLACK SABBATH Martin Era i to doskonale słychać w refrenie. Taki numer dla Martina właśnie, Conkin się tu oczywiście stara, ale to jednak nie to... Sama melodia jest jednak bardzo dobra.
Niezły poziom zespół prezentuje w Frost and Fire oraz Darkest Before the Dawn, bliskim stylowi z "Time Assassin" i tu akurat "Tyrant" jest na swoim miejscu. Dobra dynamika i ci gitarzyści wiedzą jak uderzyć mocno i melodyjnie, podobnie jak w Redeemer, tu jednak ta bardzo ograna już melodia nie bardzo przekonuje. Być może jednak sola tu zagrane są jednymi z najlepszych na tym albumie. Oczywiście, trzeba mieć także na uwadze umiejętnie wplecione w Darkest Before the Dawn zapożyczenia z IRON MAIDEN w ozdobnikach gitarowych.
Jest tu jednak sporo takiego nudnego brytyjskiego heavy metalu, zabarwionego w refrenach hard rockiem i do tej kategorii należą Last Man Standing, Do What Thou Wilt (z kiepskimi klawiszami, niestety). W finałowym The Summoning jakoś nie bardzo się mogą zdecydować w jakim stylu grać i tak to brzmi jak zebrany w całość zlepek różnych pomysłów. Nie bardzo to wyszło...
Mix i mastering wykonał Mistrz Patrick W. Engel, ale nie jest to jego szczególnie wysokiej klasy robota. Niby wszystko jest na miejscu, ale barwy i głębi brakuje. Tak się gitar nie ustawia w takiej muzyce. Bas słyszalny bardzo słabo, perkusja dosyć sucha.Brytyjski heavy metal z amerykańskim wokalistą USPM. To w tym przypadku nie jest dobrze dobrana para do jednego powozu.
ocena: 7,2/10
new 31.05.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"