Legions of The Night
#3
Legions of The Night - Darkness (2024)

[Obrazek: 1242128.jpg?5218]

tracklista:
1.No Control 05:29
2.Rebirth 04:03
3.Darkness 05:22
4.Hate 04:26
5.One Moment 06:00
6.Another Devil 03:23
7.Let the River Flow 03:31
8.Better Men 05:27
9.The Witches Are Burning 03:08
10.Leave Me 06:31
11.I Don’t See the Light 04:52
12.Tonight He Grins Again (Savatage cover) 03:32

rok wydania: 2024
gatunek: progressive power metal/heavy power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Henning Basse - śpiew
Jens Faber - gitara, gitara basowa
Philipp Bock - perkusja

LEGIONS OF THE NIGHT na stałe zagościł na niemieckiej metalowej scenie i 12 lipca pojawi się nakładem Pride & Joy Music trzeci album trio z Bochum.

Zespół, w tym co robi, jest konsekwentny. Jest progresywny w amerykańskim stylu, gitara Fabera jest krusząca, a Basse śpiewa bardzo dobrze agresywne zwrotki i kontrastujące z nimi łagodne, nieraz bardzo nastrojowe refreny. Tworzy to wrażenie spójności gatunkowej, ale i pewnego rodzaju bezpiecznej monotonii, która ujawnia się mniej więcej od połowy albumu, gdy staje się jasne, że nie są w stanie niczym zaskoczyć. Ogólnie w ramach przyjętego schematu są to sprawnie odegrane kompozycje, ale nie przekonują. Te mocne agresywne partie w większości kompozycji wydają się zbyt mocne, na granicy cierpliwości słuchaczy heavy/power (jak w Hate, One Moment), nawet przyzwyczajonych do soundu i estetyki teutońskiej, przy czym oczywiście żadnego teutońskiego celowego prymitywizmu tu nie ma. Partie pianina, zazwyczaj stylizowane na SAVATAGE mają tworzyć atmosferę obcowania z metalową sztuką wyższego rzędu, co jednak jest trudne, zważywszy na te ultra ciężkie riffy Fabera i czasem się tu marzy, by nieco odpuścił. Odpuszcza naturalnie w refrenach i te kontrapunkty są nieraz interesujące. Z tych refrenów do najbardziej udanych należą ... no właśnie, trudno powiedzieć, które... W ogólnym nawale brutalnej surowości to jakoś ulatuje z pamięci.
Zupełnie nieudany jest Rebirth, bo tu zderzenie nijakich chłodnych i posępnych motywów gitarowych z pompatycznym refrenem marnej jakości jest trudne do strawienia, a No Control jako opener w zasadzie mówi wszystko o zawartości tego albumu i to się w gorszym stylu ujawnia ponownie w Another Devil. W Darkness i Better Men dużo PAIN Olivy i to już jak komu pasuje. Pianino, gitara akustyczna i nieco symfoniki to balladowy Let the River Flow, wyjątkowo słaby, zresztą. Jakie to nudne i bez żadnego klimatu... Podobnie jak przypominający późne kompozycje SAVATAGE łagodniejszy i rozwlekły Leave Me. The Witches Are Burning jest posępny i w niemal power/thrashowym stylu zagrany i to kolejny bezbarwny utwór na tej  płycie.
Mroczny, horror metalowy I Don’t See the Light nie straszy i to taki przykład naśladowania amerykańskiego budowania nastroju w ramach podgatunku i tylko ta nostalgiczna refrenowa partia brzmi dobrze. I tak jakoś miło na koniec posłuchać Tonight He Grins Again. Naprawdę.

Wykonanie jest, jak podkreślam, wysokiej klasy, ale jeszcze trzeba grać coś interesującego. Po raz kolejny należy pochwalić Dennis Köhne za mastering. Postarał się ze starannością i zaangażowaniem, jako to mówią, godnym lepszej sprawy. W tym przypadku lepszej muzyki.
LEGIONS OF THE NIGHT gra tu swoje i pewnie już tak będzie grał zawsze. Drugim PRIMAL FEAR nie będzie, bo ma inne cele. Jakie? Nie jest to do końca dla mnie jasne.


ocena: 6,9/10

new 7.06.2024

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Legions of The Night - przez Memorius - 13.07.2021, 17:47:41
RE: Legions of The Night - przez Memorius - 17.10.2022, 12:11:09
RE: Legions of The Night - przez Memorius - 07.06.2024, 16:34:08

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości