22.06.2024, 20:03:44
Seven Spires - A Fortress Called Home (2024)
Tracklista:
1. A Fortress Called Home 01:54
2. Songs upon Wine-Stained Tongues 07:46
3. Almosttown 05:02
4. Impossible Tower 06:14
5. Love's Souvenir 06:49
6. Architect of Creation 05:32
7. Portrait of Us 04:46
8. Emerald Necklace 03:49
9. Where Sorrows Bear My Name 05:44
10. No Place for Us 04:56
11. House of Lies 04:43
12. The Old Hurt of Being Left Behind 06:50
Rok wydania: 2021
Gatunek: Dark/Symphonic/Progressive Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Adrienne Cowan - śpiew, instrumenty klawiszowe
Jack Kosto - gitara
Peter de Reyna - bas
Chris Dovas - perkusja
Ocena: 8.3/10
SteelHammer
Tracklista:
1. A Fortress Called Home 01:54
2. Songs upon Wine-Stained Tongues 07:46
3. Almosttown 05:02
4. Impossible Tower 06:14
5. Love's Souvenir 06:49
6. Architect of Creation 05:32
7. Portrait of Us 04:46
8. Emerald Necklace 03:49
9. Where Sorrows Bear My Name 05:44
10. No Place for Us 04:56
11. House of Lies 04:43
12. The Old Hurt of Being Left Behind 06:50
Rok wydania: 2021
Gatunek: Dark/Symphonic/Progressive Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Adrienne Cowan - śpiew, instrumenty klawiszowe
Jack Kosto - gitara
Peter de Reyna - bas
Chris Dovas - perkusja
Po trzech latach studyjnego milczenia powraca Adrienne Cowen z czwartm albumem SEVEN SPIRES, ostatnim z perkusistą Chrisem Dovasem.
Płyta została wydana 21 czerwca 2024 roku przez Frontiers Records.
Tym razem nie jest tak surowo i brudno jak na Gods of Debauchery, melodie są znacznie ciekawsze, podobnie jak refreny, do tego w połowie kompozycji śpiewa znakomity David Åkesson, którego można usłyszeć już w bardzo udanym Songs Upon Wine-Stained Tongues. Świetny duet, Åkesson jak zwykle w formie, chociaż moim zdaniem mogłoby go być tutaj jeszcze więcej. Adrienne Cowen oczywiście nie rozczarowuje i jest w wysokiej dyspozycji wokalnej, śpiewa łagodniej i wychodzi jej to ciekawie w pastelowym, europejskim Almosttown czy rewelacyjnym, mrocznym, podszytym jazzem Love’s Souvenir ze wspaniałym rozwinięciem. Co za MOC! Cudowne chóry i nawiązania do klimatycznego WINTERHORDE.
Od strony technicznej ten LP nie zawodzi, sola gitarowe Kosto są najlepsze, jakie zagrał do tej pory, a praca sekcji rytmicznej, szczególnie bas Peter de Reyna zachwyca. Jest to kilka lig wyżej od Gods of Debauchery, jest to muzyka bardziej złożona, jednocześnie bardziej przystępna i nawet w sztampowym Impossible Tower można znaleźć pozytywy, chociaż Architect of Creation to już raczej kierunek późniejszych LP DIMLIGHT, i podobnie jak tam zabrakło tutaj wizji i ciekawej melodii. Ciągoty do symphonic black metalu nie zawsze są udane i Where’s Sorrow Bears My Name to kolejny przeci ętny utwór bez historii.
Portrait of Us to bardziej tradycyjne i gładkie granie symphonic metalowe i szkoda, że zwrotki nie są tutaj tak atrakcyjne, jak świetny refren i od przeciętności ten utwór ratuje głos Cowen. Emerald Necklace próbuje być bardziej progressive metalowy i romantyczny i jest to całkiem niezłe, ale nie tak dobre jak melodic metalowy No Place for Us. Piękna, ciepła melodia i gitara, bardzo dobry, tęskny refren. Ładnie też wyszedł podniosły House of Lies.
Obiecująco zaczyna się The Old Hurt Of Being Left Behind, ale w tej inspirowanej CRIMFALL kompozycji zdecydowanie zabrakło bardziej wyrazistej melodii i ciekawego refrenu. Zakończenie dobre, ale zdecydowanie słychać, że druga połowa LP jest słabsza.
Sound jest ciekawy, orkiestracje oraz sekcja rytmiczna są wysunięte na plan pierwszy, z kolei gitara i wokaliści wycofani. Miało to być prawdopodobnie inspirowane soundem FIREWING, ale wycofanie wokalistów to błąd i chwilami są zwyczajnie zagłuszani przez orkiestracje.
Gods of Debauchery to było rozczarowanie, tutaj SEVEN SPIRES odbiło się od dna i zagrało LP bardziej spójny i przy tym przystępny, przemycając niektóre rozwiązania z Emerald Seas.
Może nie jest to LP najrówniejszy, ale spokojnie można uznać, że killery są tutaj wysokiej klasy.
Ocena: 8.3/10
SteelHammer