Neptune
#2
Neptune - End of Time (2024)

[Obrazek: Neptune-EndofTime-cover-scaled.jpg?ssl=1]

Tracklista:
1. Metal Hearts 03:53
2. Brightest Steel 03:27
3. The End of Time 03:56
4. Revenge 04:22
5. Motherland 04:44
6. Sun Goes Down 03:53
7. Nepturion 03:27
8. Power 03:58
9. Highlands 03:19
10. Northern Warriors 04:36

Rok wydania: 2024
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Roland "Rowland Alex" Alexandersson - śpiew
Anders Olsson - gitara
Jan Andersson - gitara basowa 
Jonas Wikström - perkusja
Johan Rosth - instrumenty klawiszowe


W niezmienionym składzie, po czterech latach studyjnego milczenia powraca szwedzki NEPTUNE. Zmianą jest wytwórnia, ponieważ wydaniem tego albumu 20 września 2024 roku podjęło się włoskie Pride & Joy Music.

Mimo tytułu Metal Hearts, w którym tak jak na LP poprzednim wracają do początków szwedzkiego heavy metalu, to więcej jest tutaj rocka niż dumnego heavy metalu. Ten album to zestaw 10 kompozycji z mniejszą ilością stali, nadal jednak jest to muzyka przebojowa i Brightest Steel nie brakuje zadziorności debiutu. Tytułowy The End of Time próbuje odtworzyć ten mocny, heavy metalowy klimat, ale nie ma już patetycznych chórów i budowanych przez nie epickich refrenów. Jest większa koncentracja na instrumentach klawiszowych, to słychać w Revenge, to jest obecne w Motherland i to brzmi bardziej jak szwedzki rock lat 70.
Sun Goes Down krąży gdzieś w okolicach MOTLEY CRUE i gdzieś razem z EUROPE krążą tutaj przez cały ten LP, ciągle jednak czeka się na jakiegoś metalowego killera z prawdziwego zdarzenia. I w końcu pojawia się znakomity, chłodny Nepturion dewastujący epicką mocą debiutu. Dobry jest też Power w swoim dumnym wydźwięku, Highlands jednak to już niestety bezbarwny amerykański arena rock bez historii. Znacznie lepiej wypada kończący album Northern Warriors i tutaj jest i nuta podniosłości typowa dla Szwecji, ale i solidny refren.

Brzmienie to kontynuacja zmiękczania soundu obranego na EP The Rebirth z 2022 roku, chociaż tam więcej było metalu. Tutaj brzmi wszystko bardzo miękko, do tego zupełnie niepotrzebnie wycofano Rolanda Alexanderssona, który jest w znakomitej dyspozycji głosowej. Vintage w formie komercyjnej i nie do końca dopracowanej.
Kompozycje są dobre, ale nie na tak wysokim poziomie, jak na debiucie, a delikatnie epickie rysy zastąpione zostały przez rock ograny i do bólu powszedni. Ogromny krok wstecz nie tylko od strony produkcji, chociaż i same kompozycje nie są tak dopracowane, jak na debiucie.
Hołd dla lat 70. i wczesnych 80. może i trafiony, ale w tym wszystkim NEPTUNE straciło swoją tożsamość i to, co na debiucie miażdżyło i czarowało.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Neptune - przez Memorius - 06.11.2020, 13:08:10
RE: Neptune - przez SteelHammer - 29.07.2024, 15:27:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości