Midnight Force
#1
Midnight Force - Severan (2024)

[Obrazek: a1027715030_16.jpg]

Tracklista:
1. Megas Alexandros 04:23       
2. Three Empires Fall 03:35      
3. Bergentrückung 05:11      
4. The Fires of Nanyue 04:14      
5. Choseon 04:39      
6. The Last Raider King 04:59      
7. Sleeping City 04:47      
8. Row, Massilians, Row 05:44      
9. Severan 07:31

Rok wydania: 2024
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gunn - śpiew
Ansgar Burke - gitara
Brenden Crow - gitara, bas, śpiew
Peter Werninck - perkusja, instrumenty klawiszowe


MIDNIGHT FORCE powraca po 5 latach z odmętów zapomnienia swoim trzecim już albumem, którego wydania podjęła się wytwórnia Dying Victims Productions, a premiera wyznaczona została na 27 września 2024 roku.

O ich muzyce było do powiedzenia niewiele, jeśli chodzi o LP poprzednie, bo był to zwyczajnie poprawny heavy metal z Wysp, który kopiował sprawdzone pomysły innych kapel, ukrywając się za otoczką lat 80. i 70., chociaż moim zdaniem przypinanie im łatki NWOBHM było na wyrost.
Tym razem zagrali najzwyklejszy heavy metal brytyjski, inspirowany latami 80., a jakże, i jest tutaj JUDAS PRIEST, jest coś z TANK, może i nawet SPARTAN WARRIOR i DIAMOND HEAD w kompozycjach wolniejszych i bardziej podniosłych (Three Empires Fall). Natężenie odniesień do innych zespołów jest tutaj ogromne. Są i silne inspiracje amerykańskim heavy metal, jak w Megas Alexandros, który można uznać za udany, chociaż najlepiej z tego wszystkiego wypada Three Empires Fall. Ogólnie wykonanie tego wszystkiego jest poprawne, duet gitarzystów wnosi tutaj niewiele i grają bardzo proste, krótkie sola, chociaż grę Burke określiłbym bardziej jako niemiecko niechlujną lat osiemdziesiątych niż brytyjską. Epicko-amerykańskie zapędy słychać też w średnio udanym Choseon i znów, nie ma tutaj nic ciekawego, może poza ozdobnikami klawiszowymi i grą Petera Wernincka, który wirtuozem perkusji nie jest. Kilka szarż basowych Brendena Crowa jest ciekawych, ale wszystko spełza na niczym, kiedy słucha się Johna Gunna. Muzyka może i jest nieco dojrzalsza od tego, co grali wcześniej i do tematyki podchodzą poważniej, nadając temu wszystkiemu bardziej rycerskie barwy, ale to jest wokalista fatalny nawet jak na standardy NWOBHM. Nie ma ani rockowego feelingu, jest bardzo manieryczny, męczący sztucznością i gorszego pokazu jego umiejętności jak Bergentrückung czy w nijakim Choseon znaleźć trudno.

Brzmienie garażowe, stylizowane na vintage niezłe, ale to za mało, aby przykuć uwagę na dłużej.
Męczący, niespójny kosmpolityczny metal bez historii.


Ocena: 6/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Dying Victim Productions.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Midnight Force - przez SteelHammer - 01.09.2024, 21:52:36

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości