12.09.2024, 00:07:38
Athena XIX - Everflow Part 1: Frames of Humanity (2024)
Tracklista:
1. Frames of Humanity 04:06
2. Legacy of the World 03:54
3. The Day We Obscured the Sun 04:19
4. The Seed 04:40
5. I Wish 05:04
6. The Calm Before the Storm 03:43
7. What You Most Desire 04:59
8. The Conscience of Everything 04:16
9. Where Innocence Disappears 04:31
10. Idle Mind 04:14
11. Synchrolife 04:15
12. Inception 04:07
13. The Departure 01:55
Rok wydania: 2024
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Fabio Lione - śpiew
Simone Pellegrini - gitara
Alessio Sabella - bas
Matteo Amoroso - perkusja
Gabriele Guidi - instrumenty klawiszowe
Ocena: 7/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Reigning Phoenix Music.
Tracklista:
1. Frames of Humanity 04:06
2. Legacy of the World 03:54
3. The Day We Obscured the Sun 04:19
4. The Seed 04:40
5. I Wish 05:04
6. The Calm Before the Storm 03:43
7. What You Most Desire 04:59
8. The Conscience of Everything 04:16
9. Where Innocence Disappears 04:31
10. Idle Mind 04:14
11. Synchrolife 04:15
12. Inception 04:07
13. The Departure 01:55
Rok wydania: 2024
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Fabio Lione - śpiew
Simone Pellegrini - gitara
Alessio Sabella - bas
Matteo Amoroso - perkusja
Gabriele Guidi - instrumenty klawiszowe
ATHENA powraca pod zaktualizowaną nazwą ATHENA XIX w składzie z czasów A New Religion?. Po 23 latach studyjnej przerwy powracają z nowym materiałem, który wyda Reigning Phoenix Music 25 października 2024 roku.
Oczywiście występ Fabio Lione na pewno przyciągnie tutaj tłumy i nie ma się czemu dziwić, bo jest on w formie znakomitej, niemal kosmicznej. To wokalista doświadczony i z talentem, ale jest to najbardziej wymagający i złożony materiał, w jakim brał on udział.
To nie jest ATHENA, jaką można było usłyszeć na ich trzech albumach przed rozpadem, bo nie ma tutaj ani tradycyjnego power metalu ani progressive metalu w stylu LABYRINTH w przystępniejszej formie.
Jest to muzyka specyficzna, dziwna, chwilami frustrująca i przyprawiająca o zażenowanie, można powiedzieć skrajna emocjonalnie. To muzyka odhumanizowana i chłodna, progressive metal bardziej amerykański, zdecydowanie amerykański i Frames of Humanity tego jeszcze nie zdradza, ponieważ bardziej budzi skojarzenia z TURILLI/LIONE RHAPSODY, ale Legacy of the World to już USA. To SYMPHONY X, DARKOLOGY i NEVERMORE, w tym wszystkim jest też miejsce na BIOMECHANICAL. Rwany i pokrętny The Day We Obscured the Sun zdecydowanie kojarzy się z Cannibalised, podobnie brutalny The Seed.
I Wish jest znakomity, bo Roy Khan jest w formie równie rewelacyjnej jak Fabio Lione, ale nie ma tutaj też przeładowania pomysłami, tylko konkretna melodia i jej fenomenalne rozwinięcie z interesującym, choć krótkim solem Pellegrini, który na tym LP gra bardzo oszczędnie. Może to też jest znośne dlatego, że to progressive metal bardziej w stylu ADAGIO i DARKOLOGY. Dyskotekowy The Calm Before the Storm również jest niezły, głównie dzięki czytelnemu refrenowi trącającemu kiczem. What You Most Desire na poziomie ciężaru gitar jest w okolicach DARKOLOGY, ale dobrze to łagodzą refrenem. The Conscience of Everything to SYMPHONY X przemieszane z DARKOLOGY i tutaj melodyjne refreny wyszły dobrze, ale Where Innocence Disappears to już jest sztampa i poprawność ADAGIO i SYMPHONY X. Synchrolife to znów BIOMECHANICAL, gdzie mocno kontrastują ze sobą różne pomysły, nie dając słuchaczowi chwili oddechu. Udaje im się uchwycić to, co sprawiło, że przez pewien czas BIOMECHANICAL było popularne.
Na koniec próba ukojenia słuchacza mrocznym klimatem Inception i to jest niezłe zakończenie, chociaż nie do końca podsumowujące zawartość albumu.
Brzmienie jest potężne, wszystko jest bardzo sterylne, głośne i mocne jak wybuch serii bomb atomowych. Dobre, chociaż nie jestem przekonany, czy do tej muzyki i czy nie budzi to poczucia zmęczenia w drugiej połowie tego LP.
Muzycy tutaj zebrani zaprezentowali bardzo wysoki poziom, wszystko jest dopracowane, a kompozycje wielowątkowe i nie ma tutaj miejsca na błędy. Jedynym błędem jest synkretyzm wynikający z wizji tego albumu i czasami kontrastują go dobrze (Synchrolife, I Wish), a czasem przesadzają w drugą stronę, gdzie melodia giną w nawałnicy pomysłów (Idle Mind, The Seed). Słychać, że materiał skomponowany dzieli tutaj lata.
ATHENA powróciło, ale czy takie, jak fani oczekiwali? To zależy, bo to jednak znacznie odbiega od tego, co prezentowali wcześniej, ale koniec końców nigdy nie nagrali dwa razy takiego samego albumu.
Osobiście wolałbym Twilight of Days albo A New Religion?, ale pozostaje zadowolić się życzeniem "I Wish".
Co za kompozycja i szkoda, że nie poszli w tę stronę.
Ocena: 7/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Reigning Phoenix Music.