03.10.2024, 17:13:35
Tungsten - The Grand Inferno (2024)
Tracklista:
1. Anger 04:22
2. Blood of the Kings 04:00
3. Lullaby 04:03
4. The Grand Inferno 04:42
5. Falling Apart 03:51
6. Walborg 02:51
7. Vantablack 03:28
8. Me, Myself, My Enemy 03:55
9. Chaos 03:57
10. Sound of a Violin 03:35
11. Angel Eyes 03:47
Rok wydania: 2024
Skład:
Mike Andersson - śpiew
Nick Johansson - gitara
Karl Johansson - bas, instrumenty klawiszowe
Anders Johansson - perkusja
Ocena: 7.5/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Reigning Phoenix Music
Tracklista:
1. Anger 04:22
2. Blood of the Kings 04:00
3. Lullaby 04:03
4. The Grand Inferno 04:42
5. Falling Apart 03:51
6. Walborg 02:51
7. Vantablack 03:28
8. Me, Myself, My Enemy 03:55
9. Chaos 03:57
10. Sound of a Violin 03:35
11. Angel Eyes 03:47
Rok wydania: 2024
Gatunek: Modern Metal
Kraj: SzwecjaSkład:
Mike Andersson - śpiew
Nick Johansson - gitara
Karl Johansson - bas, instrumenty klawiszowe
Anders Johansson - perkusja
Czwarty album TUNGSTEN, w niezmienionym składzie, zostanie wydany przez amerykańską, prężnie rozwijającą się wytwórnię Reigning Phoenix Music. Premiera została przełożona z 18 października na 8 listopada 2024 roku.
TUNGSTEN nagrał swój najciekawszy album, gdzie elementy modern są w aranżacjach, a Mike Andersson śpiewa bardzo dobrze w czystych partiach, nie jest manieryczny jak na LP poprzednim ani męczący. Dumna, epicka Szwecja w odświeżonej postaci atakuje w Anger i bardzo udanym Blood of the Kings z zaskakująco dobrym solem gitarowym! Te sola są znacznie bardziej rozbudowane niż na LP wcześniejszych i Nick Johansson ma znacznie więcej tutaj do powiedzenia.
Tylko czy tak potężna i agresywna muzyka powinna być skierowana do dzieci? W Lullaby próbują, ale to jest zbyt mocne, jednocześnie zbyt sztampowe, a w odniesieniu do modern w pewnym sensie nawet męczące. Co innego tytułowy The Grand Inferno, znów podniosły i rycerski... Czy to na pewno TUNGSTEN? Co za zmiana stylu! Niestety, druga połowa tego LP jest zdecydowanie słabsza. Wiadomo, musi być też coś dla fanów modern i alternative i Falling Apart jest bardzo przeciętny. Szkoda też Vantablack, który ma bardzo dobry, dalekosiężny refren i jest zaprzepaszczony przez wstawki modern. Me, Myself, My Enemy to ponownie modern, bardzo ograny i powszedni, z jakiego TUNGSTEN jest znany, to samo można powiedzieć o rozmytym Chaos, gdzie aranżacje są zbyt głośne i agresywne. Do metalu powracają w Sound of a Violin i tutaj fajnie bawią się konwencją i bardzo prostym, ogranym już pomysłem. I szkoda, że Angel Eyes to solidne zakończenie, na pewno ciekawsze od tego, co zaprezentowało sobą BEAST IN BLACK na ostatnim albumie.
Najlepiej wyprodukowany album TUNGSTEN przez Niklas Edvin Markus Johansson. Jest mocno, jest wyraziście, bębny miażdżą, a chóry są znakomite. Jedynie szkoda, że ich tak mało.
TUNGSTEN tym razem postanowił zagrać chwilami bardziej metalowo i wyszło to bardzo dobrze, co słychać w pierwszej połowie tego LP, niestety tej energii nie starcza na całość i druga połowa jest już zdecydowanie słabsza.
Zdecydowana poprawa po przeciętnym Bliss, którego cień nadal jednak tutaj pada, co nie zmienia faktu, że to najlepszy album TUNGSTEN.Ocena: 7.5/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Reigning Phoenix Music