17.10.2024, 20:32:53
Grimgotts - The Time of the Wolfrider (2024)
Tracklista:
1. An Amber Dawn 06:13
2. The Rise of the Wolfrider 04:40
3. Darkwood (I. The Voyage – II. The Sea Serpent – III. The Great Oaks) 10:03
4. Ancient Voices (Hear them Calling) 04:27
5. Return to the Sea 06:00
6. Wings of Wonder 04:24
7. Swallowed by Darkness 03:31
8. Riding to Destiny 05:46
9. Black Banners 06:10
10. Lord of the Battle 05:34
Rok wydania: 2024
Tracklista:
1. An Amber Dawn 06:13
2. The Rise of the Wolfrider 04:40
3. Darkwood (I. The Voyage – II. The Sea Serpent – III. The Great Oaks) 10:03
4. Ancient Voices (Hear them Calling) 04:27
5. Return to the Sea 06:00
6. Wings of Wonder 04:24
7. Swallowed by Darkness 03:31
8. Riding to Destiny 05:46
9. Black Banners 06:10
10. Lord of the Battle 05:34
Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Andy Barton – śpiew
David Hills – gitara
Jack Stanley – bas
Mo Abdelgadir – perkusja
Fabio Garau – instrumenty klawiszowePo pięciu latach milczenia i pozyskaniu nowego basisty, z otchłani zapomnienia powraca GRIMGOTTS z nowym albumem, wydanym we wrześniu 2024 roku przez Elevate Records.
To dalej "adventure metal", próbujący imitować GREAT MASTER, RHAPSODY OF FIRE, MAJESTICA oraz TWILIGHT FORCE, to słychać już w poprawnym, jednocześnie chaotycznym An Amber Dawn. Gładki, nostalgiczny refren byłby tutaj niezły, gdyby nie fatalne rozplanowanie instrumentów i zbyt natarczywe, agresywne orkiestracje, błąd, który przydarzył się również RHAPSODY OF FIRE. W łagodniejszych momentach jest się bombardowanym potężną sekcją rytmiczną i w tym wszystkim giną melodie. Ogólnie brzmienie można określić jako niechlujne i niedopracowane.
W kwestii wykonania niewiele się zmieniło, ozdobniki symfoniczne są dobre, tylko muzyka chwilami stała się zdecydowanie bardziej infantylna, co słychać w The Rise of the Wolfrider, który miał być pieśnią minstrela, a wyszła piosenka dla dzieci, która jest zdecydowanie zbyt głośna. Próbują grać w stylu MEMORIES OF OLD i MAJESTICA w Ancient Voices i byłoby to nawet niezłe, gdyby nie sound i jego dobór jest tutaj niezrozumiały i kontrowersyjny. Nie jest to ani muzyka, która tego wymaga, ani Andy Barton nie jest na tyle silnym głosowo wokalistą, aby się przebić przez łagodniejsze fragmenty, jak w Swallowed By Darkness, nie wspominając już o extreme melodic metalowych jak w Return to the Sea czy mrocznym, dark power metalowym Wings of Wonder, które są co najwyżej przeciętne. David Hills gra dobrze, tak jak sekcja rytmiczna, ale nie jest to gra, która imponuje. I to też nie jest tak, że zespół nie ma tutaj pomysłów, bo Riding to Destiny to kompozycja wyjątkowo udana i An Amber Dawn na swój brytyjski, ponury sposób również. Nawet utrzymany w stylu MAJESTICA Lord of the Battle w swoim przesłodzeniu można uznać za wyjątkowo udany. Tutaj też melodia wyjątkowo jest mocniej zaakcentowana i brzmi to bardziej wyraziście.
Można by uznać ten album za najlepszy w dyskografii GRIMGOTTS, ale sztucznie rozdmuchane brzmienie niczym długość Darkwood oraz brak spójności zwyczajnie nie pozwalają na ocenę dobrą.
Wolę brzmienie łagodniejsze jak na LP poprzednim albo to, co oferuje FELLOWSHIP niż takie, które przyprawia o ból głowy.
Ocena: 6.6/10
SteelHammer