07.01.2017, 00:12:05
Memorius. Traktujesz wszystkich tylko wg swoich ram i to jest problem. Tworzysz grę dla ludzi, ale widać, że o podobnym sposobie bycia do Twojego, który Ty uważasz za jedyny i słuszny. Wcale nie twierdzę, że wskaźniki, które w serii TES zaaplikowano oraz z których to właśnie słyną dwie ostatnie części, są dobre. Wręcz przeciwnie, też uważam to za przesadne ułatwienie gry i zabijanie frajdy z rozwiązywania pewnych zagadek. Ale niestety przy tak ogromnym świecie liczba godzin gry bez tych wskaźników wydłużyłaby się zapewne przynajmniej kilkukrotnie ze względu na latanie tam i z powrotem. Tak więc jakiś cel to na pewno miało, ale środek do realizacji celu jednak powinien być inni, by zwiększyć immersję, o której wspomniał Jonx.
Co do dziennika, to popieram kolegę. Jak widziałem niektóre wpisy, to też mi się nasuwało czasem pytanie, co za kretyn to układał. Bez urazy oczywiście. Nie chce mi się włączać gry i podawać przykładów, ale bywały takie, że latałem i się zastanawiałem, do kogo miałem się udać i po co. Przy takim natłoku zadań wpisy w dzienniku powinny zawierać informacje, które nakierują nas na odpowiedni trop, bo niestety, ale ja również grając dorywczo, pewne rzeczy po prostu zapominałem. Trudno w końcy by po dwóch tygodniach przerwy od grania zapamiętać, co jakaś tam postać do nas powiedziała. Dlatego dobrym motywem (nie pamiętam w jakim RPGu) były zapisywane dialogi w dzienniku do danego zadania, a nie specjalnie tworzone wpisy.
Kolejna rzecz, to właśnie to bieganie. Oczywistym faktem jest, że MOŻNA sobie rozpracować wszystko tak, aby załatwiać kilka zadań za jednym zamachem podczas długich tras. Pojawia się tylko teraz pytanie, czy ma sens takie śledzenie i układanie sobie skrupulatnie wszystkiego, analizowanie różnych czynników itp. Ja po robocie czy przed nią, raczej wolę się zrelaksować, niż bawić się w analityka. To ma być rozrywka, a nie żmudna praca. A niektóre zadania to odnosiłem wrażenie, że były wręcz takie perfidne. Jakieś z drugiego czy pierwszego rozdziału, w którym trzeba było udać się do Groma po pas Bospera, za który ten chciał inny pas. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby można było mu oddać jakikolwiek, ale to koniecznie musiał być pas najemnika i znów rajd na drugi koniec wyspy. No kurwica mnie brała nie tylko podczas tego zadania, ale wielu innych.
Najgorsze jest to, że w Gothicu nie ma oznaczeń przedmiotów fabularnych, tak jak to jest teraz robione w grach, co jest wg mnie zajebistym krokiem naprzód. Gracz wie, co może sprzedać i ma możliwość wydawania złota na bieżąco. Nie martwi się, czy ktoś nagle w którymś rozdziale nie zażyczy sobie 10 000 złota za jakiś śmieszny pergamin... którego dwa inne egzemplarze zdobywamy w śmiesznie łatwy sposób (pomijam oczywiście tutaj znowu to bieganie po całej mapie i szukanie odpowiedniej jaskini z goblinem o Twoim pseudo).
To są naprawdę irytujące rzeczy, bo sztucznie wydłużają rozgrywkę przez jakieś śmieszne analizy.
Fabularnie gra jest zrobiona naprawdę super, ale rozgrywka i pewne mechanizmy pozostawiają wiele do życzenia.
Co do dziennika, to popieram kolegę. Jak widziałem niektóre wpisy, to też mi się nasuwało czasem pytanie, co za kretyn to układał. Bez urazy oczywiście. Nie chce mi się włączać gry i podawać przykładów, ale bywały takie, że latałem i się zastanawiałem, do kogo miałem się udać i po co. Przy takim natłoku zadań wpisy w dzienniku powinny zawierać informacje, które nakierują nas na odpowiedni trop, bo niestety, ale ja również grając dorywczo, pewne rzeczy po prostu zapominałem. Trudno w końcy by po dwóch tygodniach przerwy od grania zapamiętać, co jakaś tam postać do nas powiedziała. Dlatego dobrym motywem (nie pamiętam w jakim RPGu) były zapisywane dialogi w dzienniku do danego zadania, a nie specjalnie tworzone wpisy.
Kolejna rzecz, to właśnie to bieganie. Oczywistym faktem jest, że MOŻNA sobie rozpracować wszystko tak, aby załatwiać kilka zadań za jednym zamachem podczas długich tras. Pojawia się tylko teraz pytanie, czy ma sens takie śledzenie i układanie sobie skrupulatnie wszystkiego, analizowanie różnych czynników itp. Ja po robocie czy przed nią, raczej wolę się zrelaksować, niż bawić się w analityka. To ma być rozrywka, a nie żmudna praca. A niektóre zadania to odnosiłem wrażenie, że były wręcz takie perfidne. Jakieś z drugiego czy pierwszego rozdziału, w którym trzeba było udać się do Groma po pas Bospera, za który ten chciał inny pas. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby można było mu oddać jakikolwiek, ale to koniecznie musiał być pas najemnika i znów rajd na drugi koniec wyspy. No kurwica mnie brała nie tylko podczas tego zadania, ale wielu innych.
Najgorsze jest to, że w Gothicu nie ma oznaczeń przedmiotów fabularnych, tak jak to jest teraz robione w grach, co jest wg mnie zajebistym krokiem naprzód. Gracz wie, co może sprzedać i ma możliwość wydawania złota na bieżąco. Nie martwi się, czy ktoś nagle w którymś rozdziale nie zażyczy sobie 10 000 złota za jakiś śmieszny pergamin... którego dwa inne egzemplarze zdobywamy w śmiesznie łatwy sposób (pomijam oczywiście tutaj znowu to bieganie po całej mapie i szukanie odpowiedniej jaskini z goblinem o Twoim pseudo).
To są naprawdę irytujące rzeczy, bo sztucznie wydłużają rozgrywkę przez jakieś śmieszne analizy.
Fabularnie gra jest zrobiona naprawdę super, ale rozgrywka i pewne mechanizmy pozostawiają wiele do życzenia.