16.06.2018, 13:19:59
Annihilator - Refresh The Demon (1996)
Tracklista:
1. Refresh the Demon 05:26
2. Syn. Kill 1 04:26
3. Awaken 00:53
4. The Pastor of Disaster 05:00
5. A Man Called Nothing 05:52
6. Ultraparanoia 04:29
7. City of Ice 04:18
8. Anything for Money 03:35
9. Hunger 04:53
10. Voices and Victims 04:18
11. Innocent Eyes 05:03
Rok wydania: 1996
Gatunek: Heavy/Power/Thrash Metal
Kraj: Kanada
Skład:
Jeff Waters - śpiew, gitary, gitara basowa
Randy Black - perkusja
Ocena: 8.5/10
Tracklista:
1. Refresh the Demon 05:26
2. Syn. Kill 1 04:26
3. Awaken 00:53
4. The Pastor of Disaster 05:00
5. A Man Called Nothing 05:52
6. Ultraparanoia 04:29
7. City of Ice 04:18
8. Anything for Money 03:35
9. Hunger 04:53
10. Voices and Victims 04:18
11. Innocent Eyes 05:03
Rok wydania: 1996
Gatunek: Heavy/Power/Thrash Metal
Kraj: Kanada
Skład:
Jeff Waters - śpiew, gitary, gitara basowa
Randy Black - perkusja
Waters nie zdecydował się na odbudowę składu zespołu i podobnie jak na albumie poprzednim skorzystał tylko z pomocy perkusisty Blacka. Dodatkowo pojawił się znany ze wcześniejszej współpracy gitarzysta Davis, który zagrał solówki w czterech utworach. Black wniósł tu również dosyć spory wkład kompozytorski.
Płyta jest cięższa niż poprzednia, z dużą dozą klasycznych metalowych rozwiązań i melodii. Jednocześnie w jakiś sposób niepokojąca, bo przebojowość miesza się tu z klimatem jakiego wcześniej nie było. W pewnym stopniu muzyka zawarta na tym LP stanowi skrzyżowanie tego, co usłyszeliśmy w numerze „Annihilator” z tym, co pokazał w „Bad Child” na płycie poprzedniej.
Album otwiera znakomity „Refresh The Demon” z demonicznym faktycznie refrenem. Mamy szybkość, ciężar i pewne industrialne pierwiastki i masywne brzmienie. „Syn Kill 1” podobny w stylu, ale dużo gorsza melodia obniża wartość tej kompozycji. ”The Pastor of Disaster” ma świetne riffy i motyw przewodni, jednak jakiś taki przesadnie wymyślny refren ogólnie trochę psuje wrażenie. Bardzo udane solo Davisa w tym numerze jest znakomitym urozmaiceniem. „A Man Called Nothing”, zrobiony z rozmachem heavy metalowy numer, nawiązuje do klasyki gatunku i jest doskonałą przygrywką do fenomenalnego „Ultraparanoia” – chyba jednego z najlepszych utworów, jakie Waters (wspólnie zresztą z Blackiem) stworzył. Potężny riff, potężny refren i doskonały popis wokalny i instrumentalny - ten numer miażdży swoją konsekwencją i nieubłaganym natarciem na słuchacza. Elementy industrialne także są tu wyraźnie uwypuklone w konstrukcji utworu. ”City Of Ice” rozprasza mrok jako jasny i zagrany ze swobodą numer heavy metalowy z rzeczywiście heavy ciężarem i bujającym refrenem - doskonała rzecz. ”Anything for Money” można oceniać różnie - mieszają się wpływy i style - mnie się bardzo podoba. „Hunger” jest poprowadzony mistrzowsko, a użyty riff w motywie przewodnim zapada na zawsze w pamięć - opowieść z dreszczykiem z fantastycznie ujętym motywem muzycznym. „Voices and Victims” podobnie jak „Anything...” nieco nieokreślony... może zasługiwałby na najwyższą ocenę, ma jednak kilka słabszych momentów - jakby z lekka niedopracowany...
Pozostaje sprawa „Innocent Eyes”. Oczywiście rozumiem motywy Watersa co do umieszczenia tej kompozycji i nadania jej takiej, a nie innej formy, ale na tym LP to po prostu nie pasuje. Jakiś singiel z dedykacją byłby chyba bardziej na miejscu.
Ogólnie - bardzo dobre brzmienie - moim zdaniem lepsze niż na King Of The Kill, kompetentny wokal Watersa, który udowodnił, że potrafi zaśpiewać atrakcyjnie i różnorodnie. Perkusja bez zarzutu, a bas Watersa momentami wyśmienity i nietypowy.
Album z jakieś przyczyny często pomijany i zbywany milczeniem - zupełnie niesłusznie. Cięższa wersja LP poprzedniego, urozmaicona i warta wysokiej oceny.
Płyta jest cięższa niż poprzednia, z dużą dozą klasycznych metalowych rozwiązań i melodii. Jednocześnie w jakiś sposób niepokojąca, bo przebojowość miesza się tu z klimatem jakiego wcześniej nie było. W pewnym stopniu muzyka zawarta na tym LP stanowi skrzyżowanie tego, co usłyszeliśmy w numerze „Annihilator” z tym, co pokazał w „Bad Child” na płycie poprzedniej.
Album otwiera znakomity „Refresh The Demon” z demonicznym faktycznie refrenem. Mamy szybkość, ciężar i pewne industrialne pierwiastki i masywne brzmienie. „Syn Kill 1” podobny w stylu, ale dużo gorsza melodia obniża wartość tej kompozycji. ”The Pastor of Disaster” ma świetne riffy i motyw przewodni, jednak jakiś taki przesadnie wymyślny refren ogólnie trochę psuje wrażenie. Bardzo udane solo Davisa w tym numerze jest znakomitym urozmaiceniem. „A Man Called Nothing”, zrobiony z rozmachem heavy metalowy numer, nawiązuje do klasyki gatunku i jest doskonałą przygrywką do fenomenalnego „Ultraparanoia” – chyba jednego z najlepszych utworów, jakie Waters (wspólnie zresztą z Blackiem) stworzył. Potężny riff, potężny refren i doskonały popis wokalny i instrumentalny - ten numer miażdży swoją konsekwencją i nieubłaganym natarciem na słuchacza. Elementy industrialne także są tu wyraźnie uwypuklone w konstrukcji utworu. ”City Of Ice” rozprasza mrok jako jasny i zagrany ze swobodą numer heavy metalowy z rzeczywiście heavy ciężarem i bujającym refrenem - doskonała rzecz. ”Anything for Money” można oceniać różnie - mieszają się wpływy i style - mnie się bardzo podoba. „Hunger” jest poprowadzony mistrzowsko, a użyty riff w motywie przewodnim zapada na zawsze w pamięć - opowieść z dreszczykiem z fantastycznie ujętym motywem muzycznym. „Voices and Victims” podobnie jak „Anything...” nieco nieokreślony... może zasługiwałby na najwyższą ocenę, ma jednak kilka słabszych momentów - jakby z lekka niedopracowany...
Pozostaje sprawa „Innocent Eyes”. Oczywiście rozumiem motywy Watersa co do umieszczenia tej kompozycji i nadania jej takiej, a nie innej formy, ale na tym LP to po prostu nie pasuje. Jakiś singiel z dedykacją byłby chyba bardziej na miejscu.
Ogólnie - bardzo dobre brzmienie - moim zdaniem lepsze niż na King Of The Kill, kompetentny wokal Watersa, który udowodnił, że potrafi zaśpiewać atrakcyjnie i różnorodnie. Perkusja bez zarzutu, a bas Watersa momentami wyśmienity i nietypowy.
Album z jakieś przyczyny często pomijany i zbywany milczeniem - zupełnie niesłusznie. Cięższa wersja LP poprzedniego, urozmaicona i warta wysokiej oceny.
Ocena: 8.5/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"