16.06.2018, 13:22:39
Annihilator - Carnival Diablos (2001)
Tracklista:
1. Denied 05:24
2. The Perfect Virus 04:44
3. Battered 05:22
4. Carnival Diablos 05:09
5. Shallow Grave 04:22
6. Time Bomb 04:50
7. The Rush 04:50
8. Insomniac 06:15
9. Liquid Oval 03:52
10. Epic Of War 05:47
11. Hunter Killer / Chicken And
Corn(hidden track) 09:10
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy Power/Thrash Metal
Kraj: Kanada
Skład:
Joe Comeau - śpiew
Jeff Waters - gitara i bas
Ray Hartmann - perkusja
Ocena: 7/10
Tracklista:
1. Denied 05:24
2. The Perfect Virus 04:44
3. Battered 05:22
4. Carnival Diablos 05:09
5. Shallow Grave 04:22
6. Time Bomb 04:50
7. The Rush 04:50
8. Insomniac 06:15
9. Liquid Oval 03:52
10. Epic Of War 05:47
11. Hunter Killer / Chicken And
Corn(hidden track) 09:10
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy Power/Thrash Metal
Kraj: Kanada
Skład:
Joe Comeau - śpiew
Jeff Waters - gitara i bas
Ray Hartmann - perkusja
Rok 2001. Żegnamy Rampage witamy Comeau. Ciepło witamy, bo to rasowy wokalista i co najważniejsze bardzo tym razem pasuje do brzmienia, jakie wybrał Waters. Cięte riffy, połamane i pokręcone na początku „Denied”... ale jak potem interesująco rozwija się ten numer. Doskonałe solo, praca basu słyszalna i na najwyższym poziomie (oczywiście też Waters), Bardzo dobry urozmaicony utwór, nowoczesny, a jednocześnie głęboko zakorzeniony w starej tradycji ANNIHILATOR.
”The Perfect Virus” perfekcyjnie oddaje sens tego czym jest ten zespół, a raczej czym powinien być zawsze. Znakomity numer. Tymczasem „Battered” szybki i zdecydowanie zagrany nieco rozczarowuje. „Carnival Diablos” o charakterze heavy power trochę blady, choć ta łagodna część to taki ANNIHILITOR z lat 1993-1996 i nieco wyciąga ten numer z dołka.
”Shallow Grave” to oczywiście nic innego tylko ukłon w stronę AC/DC. Podziękuję.
”Time Bomb” to nieco dziwności i eksperymentu - nie jestem przekonany czy wyszli z tego obronną ręką. „The Rush” doskonały i tu najlepiej słychać tą inaczej niż zwykle brzmiącą gitarę Watersa. Riff przewodni niebywale wciągający, tymczasem jednak solo mogło być bardziej przemyślane. „Insomniac” bezwzględnie zabija i jest esencją watersowskiej muzyki. Najlepszy numer na płycie. „Liquid Oval” spokojny rockowy numer instrumentalny... mógł być, mogło go nie być. Wypełniacz bez silenia się na pomysłowość.
”Epic Of War” to druga liga heavy powerowego grania ANNIHILATOR, choć słucha się przyjemnie, mniej więcej do połowy. „Hunter Killer” spełnia wymagania stawiane średniemu numerowi na płycie heavy power z elementami thrashu, ale nic ponadto.
”Chicken And Corn” to zło konieczne (a może właśnie koniecznie do wora?). Nie mam aż tak luzackiego podejścia.
Nowoczesny album, o nowoczesnym brzmieniu gdzie jest eksperyment i próba zrobienia pewnych znanych wcześniej rzeczy nieco inaczej. Nie zawsze to wychodzi jak należy i tu to niestety słychać.
Cóż płyta tylko dobra jednak - bo nierówna po prostu. Wszyscy trzej zrobili, co do nich należało, ale zawiódł trochę Waters jako kompozytor... i eksperymentator.
”The Perfect Virus” perfekcyjnie oddaje sens tego czym jest ten zespół, a raczej czym powinien być zawsze. Znakomity numer. Tymczasem „Battered” szybki i zdecydowanie zagrany nieco rozczarowuje. „Carnival Diablos” o charakterze heavy power trochę blady, choć ta łagodna część to taki ANNIHILITOR z lat 1993-1996 i nieco wyciąga ten numer z dołka.
”Shallow Grave” to oczywiście nic innego tylko ukłon w stronę AC/DC. Podziękuję.
”Time Bomb” to nieco dziwności i eksperymentu - nie jestem przekonany czy wyszli z tego obronną ręką. „The Rush” doskonały i tu najlepiej słychać tą inaczej niż zwykle brzmiącą gitarę Watersa. Riff przewodni niebywale wciągający, tymczasem jednak solo mogło być bardziej przemyślane. „Insomniac” bezwzględnie zabija i jest esencją watersowskiej muzyki. Najlepszy numer na płycie. „Liquid Oval” spokojny rockowy numer instrumentalny... mógł być, mogło go nie być. Wypełniacz bez silenia się na pomysłowość.
”Epic Of War” to druga liga heavy powerowego grania ANNIHILATOR, choć słucha się przyjemnie, mniej więcej do połowy. „Hunter Killer” spełnia wymagania stawiane średniemu numerowi na płycie heavy power z elementami thrashu, ale nic ponadto.
”Chicken And Corn” to zło konieczne (a może właśnie koniecznie do wora?). Nie mam aż tak luzackiego podejścia.
Nowoczesny album, o nowoczesnym brzmieniu gdzie jest eksperyment i próba zrobienia pewnych znanych wcześniej rzeczy nieco inaczej. Nie zawsze to wychodzi jak należy i tu to niestety słychać.
Cóż płyta tylko dobra jednak - bo nierówna po prostu. Wszyscy trzej zrobili, co do nich należało, ale zawiódł trochę Waters jako kompozytor... i eksperymentator.
Ocena: 7/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"