16.06.2018, 13:52:52
Anvil - Forged in Fire (1983)
Tracklista:
1. Forged in Fire 04:45
2. Shadow Zone 04:00
3. Free As The Wind 05:38
4. Never Deceive Me 03:35
5. Butter-Bust Jerky 03:20
6. Future Wars 03:11
7. Hard Times - Fast Ladies 03:49
8. Make It Up To You 03:31
9. Motormount 03:43
10. Winged Assassins 03:46
Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Dave Allison - gitara
Ian Dickson - bas
Robb Reiner - perkusja
Druga płyta pod szyldem ANVIL ukazała się w ramach kontraktu z Attic Records w kwietniu 1983 roku.
Ocena: 8/10
29.12.2007
Tracklista:
1. Forged in Fire 04:45
2. Shadow Zone 04:00
3. Free As The Wind 05:38
4. Never Deceive Me 03:35
5. Butter-Bust Jerky 03:20
6. Future Wars 03:11
7. Hard Times - Fast Ladies 03:49
8. Make It Up To You 03:31
9. Motormount 03:43
10. Winged Assassins 03:46
Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Dave Allison - gitara
Ian Dickson - bas
Robb Reiner - perkusja
Druga płyta pod szyldem ANVIL ukazała się w ramach kontraktu z Attic Records w kwietniu 1983 roku.
Po sukcesie poprzedniej płyty "Metal On Metal", która poniekąd zmieniła obraz metalowego grania w klasycznej odmianie, a nawet położyła pod pewne rzeczy tak zwane"podwaliny", ekipa Lipsa poszła po prostu za ciosem i nagrał płytę w identycznej konwencji.
Oparty na potężnym brzmieniu perkusji i bezustannym ataku dwóch gitarzystów, metal Kowadła miał nawet na tym LP podobne jak poprzednio rozplanowanie kompozycji z ciężkim, mocnym otwieraczem "Forget In Fire" na rozgrzewkę. Wokalnie Kudlow nie usiłował tu poprawiać błędów czy niedociągnięć z płyty poprzedniej i ponownie już od pierwszej chwili śpiewa swoje, przechodząc od chropawego skandowania do wysokich zaśpiewów. Ogólnie to ten numer, kroczący i ponurawy jest lepszym openerem niż poprzedni. Żeby nie było zbyt ponuro to "Shadow Zone" jest bezlitosnym melodyjnym speed metalowym szturmem, nieco bałaganiarskim formalnie, ale ten refren przeszedł do historii metalu, a sola stały się bazą dla wszelkich solówek speed metalowych. No i ten duch MOTORHEAD w dalekim planie! Prostota i surowość godna VENOM. "Free As The Wind" zaskakująco łagodny w początkowej fazie przechodzi w kolejny szybki, ale nie speedowy numer heavy metalowy o epickim charakterze. Następny wzorzec grania jakie w USA rozpowszechniało się dopiero nieśmiało. Płyta jest jednak nierówna, co w przypadku ANVIL było normą także i w późniejszym okresie. "Never Deceive Me" to taki heavy metal bez ikry - śpiewa tu zresztą Allison i poza perkusją wiele tu nie ma interesującego. Bardzo szybki i zdominowany przez sekcję rytmiczną "Butter-Bust Jerky" ukazuje styl ANVIL trochę w krzywym zwierciadle; w podobny sposób z nerwowymi zagrywkami gitarowymi rozwiązany jest "Future Wars".Utwory te są trochę męczące i pewnie dlatego dalej zespół serwuje bardziej przebojowy "Hard Times - Fast Ladies" ze znanym refrenem wykonywanym przez cały zespół. Taka oparta o zwariowany rokendrol kompozycja z jedną z najlepszych solówek wczesnego ANVIL, jaką zagrał Lips. "Make it up to You" ułożony i miękko podany, zabrakło tu jednak tej atrakcyjnej melodii, a refren jest po prostu słaby. Same dobre rzeczy można powiedzieć zaś o słynnym "Motormount", gdzie znów ujawnia się nieprawdopodobna energia ANVIL i jest to kolejny utwór obowiązkowy na koncertach. Tu obaj gitarzyści po prostu wszystko koszą wokoło jak z miniguna. Klasyk ANVIL na najwyższym poziomie.
Płytę kończy "Winged Assassins", równie surowy i ponury jak na płycie poprzedniej 666. Tym razem kompozycja opiera się na prostym riffie głównym, a osią jest nieustanny atak basu Dicksona. Do tego dobrane są drapieżne świdrujące sola gitarowe i obłąkańczy momentami wokal Lipsa. Ten zamykacz jest także lepszy niż poprzedni.
Czy płyta jest lepsza powiedzieć trudno, bo środek albumu średni i nie rekompensuje tego kilka fantastycznych killerów. W zasadzie oba wydawnictwa prezentują podobny poziom, a i liczba uznanych również przez zespół za najwartościowszych kompozycji jest taka sama.
Logiczna kontynuacja LP "Metal On Metal" okazała się jednak ostatnią płytą przed kilkuletnim okresem milczenia grupy. Gdy ANVIL powrócił w 1987 albumem "Strength of Steel" okazało się że muzyczny świat metalu poszedł bardzo do przodu. ANVIL już swojej pozycji nie odzyskał, niemniej jego zasługi dla kształtowania początków speed metalu, thrashu, a nawet power metalu są niepodważalne.
Płytę kończy "Winged Assassins", równie surowy i ponury jak na płycie poprzedniej 666. Tym razem kompozycja opiera się na prostym riffie głównym, a osią jest nieustanny atak basu Dicksona. Do tego dobrane są drapieżne świdrujące sola gitarowe i obłąkańczy momentami wokal Lipsa. Ten zamykacz jest także lepszy niż poprzedni.
Czy płyta jest lepsza powiedzieć trudno, bo środek albumu średni i nie rekompensuje tego kilka fantastycznych killerów. W zasadzie oba wydawnictwa prezentują podobny poziom, a i liczba uznanych również przez zespół za najwartościowszych kompozycji jest taka sama.
Logiczna kontynuacja LP "Metal On Metal" okazała się jednak ostatnią płytą przed kilkuletnim okresem milczenia grupy. Gdy ANVIL powrócił w 1987 albumem "Strength of Steel" okazało się że muzyczny świat metalu poszedł bardzo do przodu. ANVIL już swojej pozycji nie odzyskał, niemniej jego zasługi dla kształtowania początków speed metalu, thrashu, a nawet power metalu są niepodważalne.
Ocena: 8/10
29.12.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"