16.06.2018, 13:53:30
Anvil - Strength of Steel (1987)
Tracklista:
1. Strength of Steel 03:30
2. Concrete Jungle 05:21
3. 9-2-5 02:57
4. I Dreamed It Was the End of the World 04:14
5. Flight of the Bumble Beast 02:25
6. Cut Loose 03:29
7. Mad Dog 03:14
8. Straight Between the Eyes 03:19
9. Wild Eyes (The Stampeders cover) 03:26
10. Kiss of Death 05:21
11. Paper General 04:49
Rok wydania: 1987
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Dave Allison - gitara
Ian Dickson - bas
Robb Reiner- perkusja
Ocena: 6,1/10
29.12.2007
Tracklista:
1. Strength of Steel 03:30
2. Concrete Jungle 05:21
3. 9-2-5 02:57
4. I Dreamed It Was the End of the World 04:14
5. Flight of the Bumble Beast 02:25
6. Cut Loose 03:29
7. Mad Dog 03:14
8. Straight Between the Eyes 03:19
9. Wild Eyes (The Stampeders cover) 03:26
10. Kiss of Death 05:21
11. Paper General 04:49
Rok wydania: 1987
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Dave Allison - gitara
Ian Dickson - bas
Robb Reiner- perkusja
Czasem proza życia łamie obiecujące kariery i tak nieomal stało się w przypadku ANVIL, zespołu nie tylko o niezaprzeczalnych umiejętnościach, ale i ogromnym wpływie na rozwój power metalu i thrashu. ANVIL po problemach prawnych i sporach z wytwórnią oraz nieoczekiwanych wewnętrznych konfliktach w zespole pomiędzy Lipsem i pozostałymi członkami o dalszą drogę artystyczną na jakiś czas zszedł ze sceny i powrócił w czasie gdy thrash metal przeżywał swój największy rozkwit, a amerykańska scena power metalowa wypełniona była znakomitymi, potężnie grającymi zespołami. W tym czasie grupa związała się z wytwórnią Enigma i nowy LP wydany został w maju, przy czym niebawem pojawiła się wersja winylowa od Metal Blade.
Atut mocy, jaki dawał ANVIL przewagę w pierwszych latach 80tych stracił znaczenie i teraz trzeba pokazać coś więcej, coś odróżniającego od muzyki setek bandów z USA i mniejszej liczby z Kanady co pozwoliło, by ANVIL ponownie znaleźć się na szczycie.
Płyta "Strength Of Steel" takiej możliwości zespołowi nie dała. Owszem, kowadło jest tu ciężkie, ale zarazem uderzenia w nie metalowego młota dosyć niemrawe w kompozycji tytułowej, powolnej, true stalowej, ale w ogranym już stylu US Metalu. Wokalnie Lips jest na tym albumie dosyć blady, jedzie na jałowym biegu i jeśli w jakiś sposób upodabnia się czasem do Halforda, to jest tylko jego kalką... niestety. Żywiołowość ANVIL zaginęła i słychać to w "Concrete Jungle", także takim judasowskim heavy metalu, zresztą zapewne najbardziej popularnym numerze z tej płyty i jest to granie nie tyle w umiarkowanym tempie ile wymęczone, z nijaką częścią instrumentalną, ni to klimatyczną ni to rockowo progresywną. Fakt, Lips gra na tym albumie wyborne sola także i w tym utworze, czemu jednak z tak wyciszoną i mało dynamicznie ustawioną gitarą? Zdarza się często łączenie mocniejszych true bojowych motywów heavy ze słabymi ocierającymi się o bezbarwny hard rock jak w "I Dreamed It Was The End Of The World", zresztą mimo ryczących gitar i tu jakoś ospały jest ANVIL. Ospały jest także w graniu heavy metalu w "Wild Eyes", i ten cover został dobrany i wykonany źle. ANVIL stał się do tego prymitywny i toporny i jaskiniowy heavy metal z "9-2-5" czy "Cut Loose", a i instrumentalny "Flight Of The Bumble" chwały nie przynosi i tu gitarzyści mogli się bardziej postarać.
Jest jakaś próba i bardziej przebojowego grania heavy opartego na rokendrolu w "Mad Dog", ale zespół chyba nie zauważył, że arena rock metal na kontynencie amerykańskim poczynił bardzo duże postępy. "Straight Between The Eyes" to słabe nawiązanie do słabej płyty "Hard'n'Heavy" z 1981 i to taki rytmiczny rock/metal z lżejszym wokalem i chórkami. Najbardziej wartościowym utworem z tej płyty jest zbliżony do wolniejszych podniosłych kompozycji JUDAS PRIEST "Kiss Of Death", z dobrym klimatem i nutą wzniosłości oraz najlepszym wokalem Lipsa na tym LP. Tu akurat to granie na zwolnionych (jak na ANVIL) obrotach wychodzi na korzyść i utwór w pewnym, choć niewielkim stopniu zaciera wrażenie nijakości zaprezentowanego materiału. Na koniec taki mix JUDAS PRIEST z "Rapid Fire" i amerykańskiego power metalu z beznadziejnym tym razem śpiewem. Lepsze momenty mieszają się na tym albumie z frustrująco słabymi i obok solówek gitarowych, agresywnych i pomysłowych jak dawniej tylko Robb Reiner jest jak zwykle wyborny i słychać, że robi co w jego mocy, aby wnieść tu jakieś ożywienie. Technicznie jak zawsze imponuje rzecz jasna.
Atut mocy, jaki dawał ANVIL przewagę w pierwszych latach 80tych stracił znaczenie i teraz trzeba pokazać coś więcej, coś odróżniającego od muzyki setek bandów z USA i mniejszej liczby z Kanady co pozwoliło, by ANVIL ponownie znaleźć się na szczycie.
Płyta "Strength Of Steel" takiej możliwości zespołowi nie dała. Owszem, kowadło jest tu ciężkie, ale zarazem uderzenia w nie metalowego młota dosyć niemrawe w kompozycji tytułowej, powolnej, true stalowej, ale w ogranym już stylu US Metalu. Wokalnie Lips jest na tym albumie dosyć blady, jedzie na jałowym biegu i jeśli w jakiś sposób upodabnia się czasem do Halforda, to jest tylko jego kalką... niestety. Żywiołowość ANVIL zaginęła i słychać to w "Concrete Jungle", także takim judasowskim heavy metalu, zresztą zapewne najbardziej popularnym numerze z tej płyty i jest to granie nie tyle w umiarkowanym tempie ile wymęczone, z nijaką częścią instrumentalną, ni to klimatyczną ni to rockowo progresywną. Fakt, Lips gra na tym albumie wyborne sola także i w tym utworze, czemu jednak z tak wyciszoną i mało dynamicznie ustawioną gitarą? Zdarza się często łączenie mocniejszych true bojowych motywów heavy ze słabymi ocierającymi się o bezbarwny hard rock jak w "I Dreamed It Was The End Of The World", zresztą mimo ryczących gitar i tu jakoś ospały jest ANVIL. Ospały jest także w graniu heavy metalu w "Wild Eyes", i ten cover został dobrany i wykonany źle. ANVIL stał się do tego prymitywny i toporny i jaskiniowy heavy metal z "9-2-5" czy "Cut Loose", a i instrumentalny "Flight Of The Bumble" chwały nie przynosi i tu gitarzyści mogli się bardziej postarać.
Jest jakaś próba i bardziej przebojowego grania heavy opartego na rokendrolu w "Mad Dog", ale zespół chyba nie zauważył, że arena rock metal na kontynencie amerykańskim poczynił bardzo duże postępy. "Straight Between The Eyes" to słabe nawiązanie do słabej płyty "Hard'n'Heavy" z 1981 i to taki rytmiczny rock/metal z lżejszym wokalem i chórkami. Najbardziej wartościowym utworem z tej płyty jest zbliżony do wolniejszych podniosłych kompozycji JUDAS PRIEST "Kiss Of Death", z dobrym klimatem i nutą wzniosłości oraz najlepszym wokalem Lipsa na tym LP. Tu akurat to granie na zwolnionych (jak na ANVIL) obrotach wychodzi na korzyść i utwór w pewnym, choć niewielkim stopniu zaciera wrażenie nijakości zaprezentowanego materiału. Na koniec taki mix JUDAS PRIEST z "Rapid Fire" i amerykańskiego power metalu z beznadziejnym tym razem śpiewem. Lepsze momenty mieszają się na tym albumie z frustrująco słabymi i obok solówek gitarowych, agresywnych i pomysłowych jak dawniej tylko Robb Reiner jest jak zwykle wyborny i słychać, że robi co w jego mocy, aby wnieść tu jakieś ożywienie. Technicznie jak zawsze imponuje rzecz jasna.
Brzmieniowo album przedstawia się tak, jak przedstawiają się heavy metalowe płyty JUDAS PRIEST i... ANVIL z pierwszych lat 80tych, a może należy sięgnąć dalej wstecz. Zapewne sound "British Steel" Judasów byłby tu najbardziej obrazowym porównaniem.
Metal zaprezentowany przez ANVIL na tym LP za przestarzały uznać trudno, bo podobne rzeczy grało w tym czasie wiele zespołów, oparty został jednak na pomysłach, jakie w dobie bezkompromisowych szarż power i heavy metalowych grup Pokolenia 1985 były mało imponujące. Niegdyś ANVIL niszczył energią, tu po prostu gra przeciętny, tradycyjny heavy metal.
Metal zaprezentowany przez ANVIL na tym LP za przestarzały uznać trudno, bo podobne rzeczy grało w tym czasie wiele zespołów, oparty został jednak na pomysłach, jakie w dobie bezkompromisowych szarż power i heavy metalowych grup Pokolenia 1985 były mało imponujące. Niegdyś ANVIL niszczył energią, tu po prostu gra przeciętny, tradycyjny heavy metal.
Ocena: 6,1/10
29.12.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"