16.06.2018, 13:56:45
Anvil - Juggernaut Of Justice (2011)
Tracklista:
1. Juggernaut Of Justice 03:40
2. When Hell Breaks Loose 03:11
3. New Orleans Voodoo 04:25
4. On Fire 03:23
5. Fuckin' Eh 04:08
6. Turn It Up 02:57
7. The Ride 03:12
8. Not Afraid 03:44
9. Conspiracy 03:20
10. Running 02:54
11. Paranormal 07:04
12. Swing Thing 03:00
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Glenn "Five" Gyorffy - bas
Robb Reiner - perkusja
Ocena: 7.5/10
10.05.2011
Tracklista:
1. Juggernaut Of Justice 03:40
2. When Hell Breaks Loose 03:11
3. New Orleans Voodoo 04:25
4. On Fire 03:23
5. Fuckin' Eh 04:08
6. Turn It Up 02:57
7. The Ride 03:12
8. Not Afraid 03:44
9. Conspiracy 03:20
10. Running 02:54
11. Paranormal 07:04
12. Swing Thing 03:00
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Steve "Lips" Kudlow - śpiew, gitara
Glenn "Five" Gyorffy - bas
Robb Reiner - perkusja
ANVIL to legenda i ikona metalu. Metal zawdzięcza tej grupie bardzo dużo, ale chyba mało zespołów tak odeszło w zapomnienie i cień mimo regularnego wydawania płyt przez wiele ostatnich lat.ANVIL trochę flirtował z thrashem bez szczególnych sukcesów i w końcu zapowiedział powrót do bardziej tradycyjnego brzmienia i stylu nawiązującego do tego, co grali w latach 80-tych.
Płyta szykowana była powoli i przez długi czas pozostawała w cieniu autobiograficznego filmu dokumentalnego, w końcu jednak pojawiła się nakładem Steamhammer w maju i słychać, że ANVIL wraca tu do swych korzeni.
Płyta szykowana była powoli i przez długi czas pozostawała w cieniu autobiograficznego filmu dokumentalnego, w końcu jednak pojawiła się nakładem Steamhammer w maju i słychać, że ANVIL wraca tu do swych korzeni.
Tak topornie to wyszło w otwieraczu "Juggernaut Of Justice", kwadratowym i niezgrabnym, jednak już "When Hell Breaks Loose" to znakomity numer w tym specyficznym dla bardzo wczesnego ANVIL tempie i doskonałą gitarową robotą Lipsa. "On Fire" i "Conspiracy" to znów taki wolniejszy, tradycyjny heavy metal z elementami power, jaki ANVIL grał często w latach 90-tych, dobrze zagrany przez doświadczonych weteranów. Dalej jednak chyba Lips za bardzo cofnął się do czasów LIPS i tego rocka i rock'n'rolla jest aż zanadto. Taki to zresztą trochę rock'n'roll ociężały, zarówno w "Fuckin' Eh", jak i "Turn It Up". Coś nawet z MOTORHEAD się pojawia w "Not Afraid", tyle że szybko rozmywa się w kolejnym, szorstko wykonanym rockowym refrenie. Znacznie lepiej to odwzorowanie ekipy Kilmistera wyszło w "Running". Jak zwykle grupa wplata nieco mroku, tym razem w "Paranormal" i kończy pełnym werwy i brawurowo odegranym rozbujanym "Swing Thing", który na pewno rozrusza publiczność na koncertach.
W sumie, trudno było oczekiwać, że nagle zajdzie w tej ekipie jakaś metamorfoza i nagrają płytę sensacyjną i przywracającą im pozycję sprzed 30 lat. Kudlow gra wciąż na gitarze znakomicie, jednak gra utwory, które niczym szczególnym się nie wyróżniają i takiego melodyjnego heavy power obecnie jest sporo. Wokalnie słychać, że już najlepsze lata ma za sobą, trudno jednak, aby w ANVIL śpiewał ktoś inny. Natomiast Robba Reinera czas się nie ima. Niezniszczalny perkusista i jego występ tu jest kapitalny i zawstydzający bębniącą młodzież.
Grupa w kwestii brzmienia nie zrezygnowała z lekko przybrudzonego soundu i dobrze, bo zbyt klarowny wyeksponowałby za bardzo określoną radiową komercyjność części utworów.
Sporo luzu, sporo rocka, sporo lat 80-tych i trochę udanego heavy/power w amerykańskim stylu.
Dobra robota.
W sumie, trudno było oczekiwać, że nagle zajdzie w tej ekipie jakaś metamorfoza i nagrają płytę sensacyjną i przywracającą im pozycję sprzed 30 lat. Kudlow gra wciąż na gitarze znakomicie, jednak gra utwory, które niczym szczególnym się nie wyróżniają i takiego melodyjnego heavy power obecnie jest sporo. Wokalnie słychać, że już najlepsze lata ma za sobą, trudno jednak, aby w ANVIL śpiewał ktoś inny. Natomiast Robba Reinera czas się nie ima. Niezniszczalny perkusista i jego występ tu jest kapitalny i zawstydzający bębniącą młodzież.
Grupa w kwestii brzmienia nie zrezygnowała z lekko przybrudzonego soundu i dobrze, bo zbyt klarowny wyeksponowałby za bardzo określoną radiową komercyjność części utworów.
Sporo luzu, sporo rocka, sporo lat 80-tych i trochę udanego heavy/power w amerykańskim stylu.
Dobra robota.
Ocena: 7.5/10
10.05.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"