Apocrypha
#1
Apocrypha - The Forgotten Scroll (1987)

[Obrazek: R-2600171-1383993925-8257.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Penance (Keep the Faith) 04:12
2. Lost Children of Hope 03:32
3. Holy Wars (Only Lock the Doors) 03:57
4. Fall of the Crest 04:40
5. Tablet of Destiny 03:15
6. Look to the Sun 03:53
7. Riding in the Night 03:59
8. Distorted Reflection 03:32
9. Broken Dream 04:09

Rok wydania: 1987
Gatunek: Neoclassical heavy/power metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Steve Plocica - śpiew
Tony Fredianelli - gitara
Al Plumley - bas
Mike Poe - perkusja

APOCRYPHA to zespół z Las Vegas, stworzony w drugiej połowie lat 80-tych przez wirtuoza gitary Tony'ego Fredianelli.
Zaproponował on specyficzny mix heavy power i thrashu, oparty o niezwykły sposób budowania riffów, rozpoznawalne melodie i uwypuklenie kunsztu gitarowego, który w przypadku tego muzyka jest godny podziwu. O ile jednak inni mistrzowie gitary z tamtego okresu jak np Becker w CACAPHONY stawiali na szybkość i lotność kompozycji, to APOCRYPHA proponowała muzykę masywną, ciężką i niepozbawioną cech zaskoczenia i eksperymentu. W owym czasie Fredianelli utrzymywał bliskie kontakty muzyczne z innym wirtuozem Marty Friedmanem, który na tym albumie podobno też gościnnie, choć anonimowo wystąpił, oraz podjął się jego wyprodukowania. W tym aspekcie spisał się bardzo średnio, płyta brzmi nieciekawie, co najgorsze także w jakże istotnym gitarowym elemencie. Bas raczej głuchy, perkusja podobnie. Jedynie wokal ustawiony bez zastrzeżeń, no chyba, że się ma zastrzeżenia do samego wokalisty. A można mieć, bo Plocica jest śpiewakiem o typowym głosie z true heavy metalowej kapeli z lat 80tych i do power/thrashowego obrazu pasuje średnio. Album został wydany przez Roadrunner Records.

Muzyka na tym LP jest melodyjna, ale i skomplikowana. To słychać już w przypadku otwierającego album Penance - pozornie typowego heavy metalowego, rycerskiego kawałka z nutą epiki. Jednak gitarowy sposób przedstawienia tej prostej melodii jest bardzo nietypowy. Zresztą styl APOCRYPHA jest trudno przyrównać do jakichś innych zespołów, bo to granie bardzo swoiste i rozpoznawalne. Fredianelli proponuje tu także próbki grania neoklasycznego, w USA w tym czasie spotykanego rzadko (Lost Children of Hope). Głos Plocica nie jest jednak zbyt dopasowany do takiej muzyki i gdyby nie niesamowite popisy Fredianelli można by ten utwór uznać za lekko karykaturalny. Zachwyt budzi tu styl riffowania w refrenie. Proste jest piękne.
Proste i piękne jest także nagranie Holy Wars, jakie może powstać w swej heavy powerowej mocy tylko w USA. Jest to także kompozycja nieco wyprzedzająca styl obrany na następnym albumie. Shred w wykonaniu Fredianelli jest porywający i co najistotniejsze absolutnie swoisty. Ten gitarzysta nikogo nie naśladuje, on gra po prostu swoje obruszając na słuchacza kaskady dźwięków przypominające to fontannę to gwałtowny wodospad. Mistrz.
Kompozycyjnie ten LP jest jednak nierówny i pod tym względem niezdecydowany neoklasyczno-powerowy Fall of the Crest raczej ciągnie w dół podobnie jak Look to the Sun. No i Plocica to nie jest wokalista, który tu dodaje punktów. Punktów dodaje zaś na pewno Mike Poe i żałować należy, że brzmienie perkusji nie jest lepsze na tym albumie. Typowo neoklasyczny instrumentalny Tablet of Destiny za to bardzo dobry i pokazuje, że Fredianelli ma pomysł na takie granie, a nawet na modyfikacje tego stylu, jak to uczynił w drugiej części tej kompozycji. Czasem najważniejsza jest melodia, jak w zrobionym na powerową modłę, mocnym Riding in the Night. Element zaskoczenia to w tym przypadku zupełnie inne solo gitarowe niż to jakiego by się można spodziewać i znów dawka neoklasyki. Distorted Reflection to niszczący popis grania nieco wolniejszego, neoklasycznego i co najważniejsze wyprzedzającego europejskie zespoły w rodzaju AT VANCE, MAJESTIC czy MEDUZA i VIRTUOCITY w kompozycjach chłodnych, akademickich w formie i opartych na ścisłych receptach i kanonach.
Na koniec lżejszy, pięknie wykonany balladowy Broken Dream z gitarą akustyczną w roli głównej. Tu coś z Malmsteena w refrenach i ciepła elegancja emanuje.

Najprawdopodobniej jest to pierwsza płyta z neoklasycznie odegranym heavy power z USA, a na pewno pierwsza gdzie tej sformalizowanej neoklasyki jest tak wiele.
Jest to jednak i ostatni taki album APOCRYPHA. W późniejszym okresie grupa poszła nieco innymi drogami.
Patrząc tylko przez pryzmat kompozycji i gry Fredianelli album można by uznać za bardzo dobry, jednak nie najlepsza produkcja i wokalne potknięcia Plocica w zbyt wielu miejscach nie pozwalają na taką ocenę.


Ocena: 7.5/10

4.03.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Apocrypha - przez Memorius - 16.06.2018, 14:52:10
RE: Apocrypha - przez Memorius - 16.06.2018, 14:52:53

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości