Astral Doors
#4
Astral Doors - New Revelation (2007)

[Obrazek: R-3891486-1348262717-9394.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. New Revelation 04:27
2. Freedom War 04:15
3. Pentecostal Bound 03:13
4. Bastard Son 05:04
5. Waiting For The Master 05:03
6. Planet Earth 03:56
7. Quisling 04:00
8. Cold War Survivor 03:43
9. The Gates Of Light 03:55
10. Shores Of Solitude 03:28
11. Mercenary Man 06:32

Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Patrik Johansson - śpiew
Joachim Nordlund - gitara
Martin Haglund - gitara
Mika Itäranta - bas
Johan Lindstedt - perkusja
Joakim Roberg - instrumenty klawiszowe

ASTRAL DOORS zdobył sobie w ciągu kilku zaledwie lat miano zespołu skutecznie kontynuującego tradycje heavy metalowej spuścizny R.J.Dio w zespole DIO i BLACK SABBATH, tworząc muzykę będącą niemal wierną kopią nagrań tych grup, co więcej, na godnym szacunku poziomie, nie tylko za sprawą niesamowitego wokalisty Patrika Johanssona, którego głos inaczej jak głosem Dio nazwać nie można. Album został zaprezentowany przez hiszpańską wytwórnię Locomotive Records we wrześniu.


Zapewne jednak każdy zespół chciałby w pewnym momencie stać się rozpoznawalnym także przez własny styl i taki moment przyszedł na czwartym studyjnym LP ASTRAL DOORS.
Oczywiście nie ma tu mowy o diametralnej zmianie stylu, to w tym przypadku jest niemożliwe, patrząc nawet na sam głos Johanssona. Warto jednak przypomnieć, że występował on również i w innych zespołach, jak WUTHERING HEIGHTS czy SPACE ODYSSEY, gdzie prezentował również inny styl śpiewania. W pewnym niewielkim stopniu przemycił on ten styl i na ten album ASTRAL DOORS, natomiast od strony muzycznej twórcy repertuaru spróbowali dać nieco od siebie, a takie próby czynione były już i na "Astralism". Melodyjny heavy metal inspirowany graniem lat 80tych i Dio. Tak najkrócej można określić ten album, który, choć wcale nie był odległy od poprzednich, wywołał pewne kontrowersje i pytania o kierunek, jaki ta grupa zamierza obrać w dalszej przyszłości.
New Revelation na początek to już nie jest granie pod DIO. Zwrotki to bojowy mocny heavy nieco przypominający granie SABATON, a refren hard rockowy z innym niż typowy Dio wokalem. Także i solo bardziej w tradycji melodyjnego hard rocka. Klawisze na tym albumie również pozbawione są tej patyny lat 70tych i słychać, że mają bardziej robić rockowe, a nawet parasymfoniczne tło, niż stanowić wzmocnienie dla obu gitar. W Freedom War też epicki metal, ale taki bardziej heavy rockowy niż metalowy, z echami BLACK SABATH Martin Era w tych spokojnych partiach. Ostrzejszy Pentecostal Bound wypada tu lepiej i wokal w tej kompozycji masakrujący razem z dynamitem gitar. Trzy minuty zniszczenia, które potem ulegają wyciszeniu gdy rozpoczyna się mocna metalowa ballada - song Bastard Son. Tu ta wojenna maszyna ASTRAL DOORS nieco zwalnia, podobnie jak w Waiting For The Master i te dwa utwory to epika o nastrojowym charakterze, trochę smutna i wysublimowana w klimacie, z nutką zmęczenia walką. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to taki SABATON, ale muzycznie widziany oczami żołnierza, który widział już za wiele i zaczyna wątpić w sens tego, co zrobił na polu bitwy. Takie skojarzenia budzi również Quisling, oparty na historii i problemie kolaboracji z okupantem. Planet Earth bardziej zdecydowany w swej wymowie, rozkwita w refrenie i tu ta stalowa ponurość nie jest już dominująca. Cold War Survivor utrzymuje poziom i styl kompozycji z tego albumu, wciąż ta melodyjność i potoczystość ze stalowym odcieniem dominuje, ale już w The Gates Of Light gdzieś się lekko pogubili w tej mieszance dziwnych riffów, refrenu rockowego i niby progresywnego zmieniania tempa. Melodia nieciekawa, a i Johansson jakoś nie potrafi zebrać wszystkiego głosem do kupy. Najsłabszy numer na tym LP. Shores Of Solitude to też dużo hard rocka w cięższej oprawie i bardzo dobre sola gitarowe. Niezbyt w tym wszystkim komponują się natomiast chórki. Jeden jedyny raz, w ostatnim na płycie Mercenary Man instrumenty klawiszowe grają pierwszoplanową rolę w długim wstępie, który jest jednak tylko przygrywką do mocnego heavy metalowego grania ogólnie całkowicie oddającego ten filozoficzny, niewesoły epicki metal, jaki tu ASTRAL DOORS zaproponował.

Jest tu DIO i BLACK SABBATH, ale zarazem go i nie ma. Szwedzi nasycili riffy i motywy znane z tamtych zespołów swoim klimatem i teraz już to granie fanów płyt poprzednich niekoniecznie musi zadowolić. Nie jest to też bitewny heavy metal SABATON, po którym chęć ataku z bagnetem na czołg nagle ogromnie wzrasta. Ta płyta i warstwie muzycznej i tekstowej jest zdystansowana, krytyczna wobec rzeczywistości, jaka tu jest opisywana. Specyficzna płyta, może nawet i dla kogoś, kto liczył na kolejny Dio tribute nużąca.
Jest to jednak kawał mocnego, klimatycznego heavy metalu, monolityczny zwarty i skupiający to co w ASTRAL DOORS najważniejsze - doskonały wokal i zgranie całości.
Tym razem produkcja jest bez zarzutu, choć może jakby były trochę cięższe gitary jeszcze...
Inny ASTRAL DOORS, ale nie znaczy, że gorszy.


Ocena: 9.5/10

17.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Astral Doors - przez Memorius - 16.06.2018, 17:51:37
RE: Astral Doors - przez Memorius - 16.06.2018, 17:52:27
RE: Astral Doors - przez Memorius - 16.06.2018, 17:53:21
RE: Astral Doors - przez Memorius - 16.06.2018, 17:54:14
RE: Astral Doors - przez Memorius - 16.06.2018, 17:55:11
RE: Astral Doors - przez Memorius - 16.06.2018, 17:56:13
RE: Astral Doors - przez Memorius - 15.12.2018, 17:18:55
RE: Astral Doors - przez Memorius - 17.01.2019, 12:17:03
RE: Astral Doors - przez Memorius - 26.04.2019, 14:32:43
RE: Astral Doors - przez SteelHammer - 18.10.2024, 13:06:40

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości