16.06.2018, 19:29:53
Audiovision - Focus (2010)
Tracklista:
1. Invitation 03:32
2. Keep The Fire Burning 04:34
3. We Are Not Alone 03:06
4. The Son Will Come 04:05
5. You Are The Reason 03:53
6. Fruit Of Love 04:46
7. We Will Go 04:24
8. I Will Belong To You 05:48
9. The Way 04:09
10. The Gate 07:37
11. Focus 03:25
Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Power/Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel-Liljegren - śpiew
Torbjörn Weinesjö - gitara
Simeon Liljegren - bas
Thomas Weinesjö - perkusja
Olov Andersson - instrumenty klawiszowe
Ocena: 5.5/10
25.04. 2010
Tracklista:
1. Invitation 03:32
2. Keep The Fire Burning 04:34
3. We Are Not Alone 03:06
4. The Son Will Come 04:05
5. You Are The Reason 03:53
6. Fruit Of Love 04:46
7. We Will Go 04:24
8. I Will Belong To You 05:48
9. The Way 04:09
10. The Gate 07:37
11. Focus 03:25
Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Power/Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel-Liljegren - śpiew
Torbjörn Weinesjö - gitara
Simeon Liljegren - bas
Thomas Weinesjö - perkusja
Olov Andersson - instrumenty klawiszowe
Czy Rodzina Połanieckich znowu się połączy?
Czy nieśmiertelne "Take My Hand" można wyłowić także i na tej płycie?
Czy mamy do czynienia z Power Metalowym Albumem Roku?
Na pytanie pierwsze nie znalazłem odpowiedzi, obcując z muzyką zawartą na tym LP. Autor tej powieści zapewne nie przypuszczał, że kiedyś w przyszłości szwedzka scena christian metalowa pogrąży się w takim marazmie, jak w chwili obecnej. Tak to bywa, gdy pewien wycinek metalowej muzyki jest do tego stopnia zdominowany przez jednego człowieka, w tym wypadku przez Christiana Rivel-Liljegrena. Powszechnie wiadomo, że obok szerokiej christian metalowej sceny amerykańskiej, najbardziej znana i uznana jest ta szwedzka, firmowana do niedawna nazwiskiem i wytwórnią płytową Rivela.
Czy Rivel się wypalił? Czy mu się może już nie chce?
Rozwiązanie DIVINEFIRE, odejście z NARNIA ... AUDIOVISION w tym przypadku stał się ostatnim bastionem i ostatnią szansą Rivela na udowodnienie swojej pozycji w melodyjnym christian metalu. Celowo użyłem określenia metalu, a nie power metalu, bo AUDIVISION grał na pierwszym albumie muzykę szerszych horyzontów niż klasyczny melodic power i poniekąd wydawało się, że i tym razem będzie dla Rivela miejscem pewnego odpoczynku od urokliwego, ale całkowicie przewidywalnego powerka NARNIA czy też naładowanego brutalną energią DIVINEFIRE.
Tu można przejść do odpowiedzi na pytanie trzecie.
Odpowiedź brzmi - nie.
Szwedzki gitarowy sound i nawet dosyć ostry wokal Rivela nie gwarantują tu zupełnie niczego poza nudą. Co więcej, nachalność chwytów stosowanych w christian power metalu, takich jak wzniosłe, bardzo słodkie chórki w refrenach i strzeliste pasaże klawiszowe wskazują na zupełny brak pomysłów lub, co gorsza, na rutyniarstwo doskonale znających się muzyków, przechodzące w rzemiosło.
Rzemieślniczy, rutyniarski melodyjny power to obecne oblicze AUDIOVISION.
Trudno inaczej nazwać utwory w rodzaju "Invitation", "Keep The Fire Burning", "We Are Not Alone" i tak dalej aż do "Fruit Of Love", który jest jeszcze gorszy, bo mając ambicje eterycznego, delikatnego, refleksyjnego utworu jest w rzeczywistości potwornie nudny i pozbawiony muzycznej treści. Z kolei teoretyczny wymiatacz koncertowy z buńczucznym smęceniem o Królach Rokendrola byłby fajny, ale gdyby to zagrał DREAM EVIL. Wgrane tłumy szalejących fanów to raczej tylko pobożne (nomen omen) życzenie. Sola gitarowe, owszem, interesujące, ale czy dobrze dobrane do tej prostej kompozycji?
"I Will Belong To You" daje odpowiedź na pytanie numer dwa. Tak. Kwestia "ręki" jest rozwiązana, co gorsza w paskudnym refrenie i ta melodia jest niewybaczalnie trywialna.
Zapewne, aby zachować resztki tożsamości AUDIOVISION, w tym utworze mamy odniesienia do innych form metalowego grania i może nawet to solo, jakby oparte na graniu rocka z lat 70-tych, jest najciekawszym momentem na tym albumie.
"The Way" to solidny power metalowy numer, jest tu też nieco klasycznego heavy metalu, którego minimalne dawki zespół przemyca tu i ówdzie na całym albumie.
"The Gate" to jedno z najpiękniejszych rozpoczęć balladowych, jakie się pojawiły w ostatnim dziesięcioleciu, potem małe zachwianie, ale ogólnie trzeba przyznać, że poza słabymi kilkoma momentami wokalnymi, to kapitalny rockowy christian metalowy song, jakiego dawno nie słyszałem w wykonaniu konkurencji zza oceanu. Może to pierwsze solo bardziej płaczliwe i smutne by się tu przydało, ale refren jest wspaniały. Mordercze drugie solo na tle chórków przepiękne i złość ogarnia na myśl, co ten zespół mógł nagrać, gdyby oderwał się od wyeksploatowanego kanonu melodic power szkoły Rivela. Na koniec wysmakowany, instrumentalny "Focus", nieco ambientowy i wyciszający, ale nie ukoi nerwów i nie złagodzi obyczajów na tyle, aby powiedzieć "to przyzwoita solidna płyta z melodyjnym power metalem".
Przyzwoita i solidna nie jest, mimo że na plus bardzo dobre brzmienie (ten bas!), tradycyjne dla gatunku i staranne oraz, co jest oczywiste, wysokiej klasy wykonanie.
Power Metalowej Płyty Roku 2010 nie ma. Jest za to niedosyt i malutkie rozczarowanie, bo Rivel uwolniony od kajdan innych muzycznych metalowych projektów mógł bardziej przemyśleć stronę kompozycyjną utworów na tym albumie.
Wąskie grono fanów szwedzkiego christian power metalu i Rivela zapewne będzie umiarkowanie zadowolone, reszta miłośników melodic power i heavy metalu już znacznie mniej.
Czy nieśmiertelne "Take My Hand" można wyłowić także i na tej płycie?
Czy mamy do czynienia z Power Metalowym Albumem Roku?
Na pytanie pierwsze nie znalazłem odpowiedzi, obcując z muzyką zawartą na tym LP. Autor tej powieści zapewne nie przypuszczał, że kiedyś w przyszłości szwedzka scena christian metalowa pogrąży się w takim marazmie, jak w chwili obecnej. Tak to bywa, gdy pewien wycinek metalowej muzyki jest do tego stopnia zdominowany przez jednego człowieka, w tym wypadku przez Christiana Rivel-Liljegrena. Powszechnie wiadomo, że obok szerokiej christian metalowej sceny amerykańskiej, najbardziej znana i uznana jest ta szwedzka, firmowana do niedawna nazwiskiem i wytwórnią płytową Rivela.
Czy Rivel się wypalił? Czy mu się może już nie chce?
Rozwiązanie DIVINEFIRE, odejście z NARNIA ... AUDIOVISION w tym przypadku stał się ostatnim bastionem i ostatnią szansą Rivela na udowodnienie swojej pozycji w melodyjnym christian metalu. Celowo użyłem określenia metalu, a nie power metalu, bo AUDIVISION grał na pierwszym albumie muzykę szerszych horyzontów niż klasyczny melodic power i poniekąd wydawało się, że i tym razem będzie dla Rivela miejscem pewnego odpoczynku od urokliwego, ale całkowicie przewidywalnego powerka NARNIA czy też naładowanego brutalną energią DIVINEFIRE.
Tu można przejść do odpowiedzi na pytanie trzecie.
Odpowiedź brzmi - nie.
Szwedzki gitarowy sound i nawet dosyć ostry wokal Rivela nie gwarantują tu zupełnie niczego poza nudą. Co więcej, nachalność chwytów stosowanych w christian power metalu, takich jak wzniosłe, bardzo słodkie chórki w refrenach i strzeliste pasaże klawiszowe wskazują na zupełny brak pomysłów lub, co gorsza, na rutyniarstwo doskonale znających się muzyków, przechodzące w rzemiosło.
Rzemieślniczy, rutyniarski melodyjny power to obecne oblicze AUDIOVISION.
Trudno inaczej nazwać utwory w rodzaju "Invitation", "Keep The Fire Burning", "We Are Not Alone" i tak dalej aż do "Fruit Of Love", który jest jeszcze gorszy, bo mając ambicje eterycznego, delikatnego, refleksyjnego utworu jest w rzeczywistości potwornie nudny i pozbawiony muzycznej treści. Z kolei teoretyczny wymiatacz koncertowy z buńczucznym smęceniem o Królach Rokendrola byłby fajny, ale gdyby to zagrał DREAM EVIL. Wgrane tłumy szalejących fanów to raczej tylko pobożne (nomen omen) życzenie. Sola gitarowe, owszem, interesujące, ale czy dobrze dobrane do tej prostej kompozycji?
"I Will Belong To You" daje odpowiedź na pytanie numer dwa. Tak. Kwestia "ręki" jest rozwiązana, co gorsza w paskudnym refrenie i ta melodia jest niewybaczalnie trywialna.
Zapewne, aby zachować resztki tożsamości AUDIOVISION, w tym utworze mamy odniesienia do innych form metalowego grania i może nawet to solo, jakby oparte na graniu rocka z lat 70-tych, jest najciekawszym momentem na tym albumie.
"The Way" to solidny power metalowy numer, jest tu też nieco klasycznego heavy metalu, którego minimalne dawki zespół przemyca tu i ówdzie na całym albumie.
"The Gate" to jedno z najpiękniejszych rozpoczęć balladowych, jakie się pojawiły w ostatnim dziesięcioleciu, potem małe zachwianie, ale ogólnie trzeba przyznać, że poza słabymi kilkoma momentami wokalnymi, to kapitalny rockowy christian metalowy song, jakiego dawno nie słyszałem w wykonaniu konkurencji zza oceanu. Może to pierwsze solo bardziej płaczliwe i smutne by się tu przydało, ale refren jest wspaniały. Mordercze drugie solo na tle chórków przepiękne i złość ogarnia na myśl, co ten zespół mógł nagrać, gdyby oderwał się od wyeksploatowanego kanonu melodic power szkoły Rivela. Na koniec wysmakowany, instrumentalny "Focus", nieco ambientowy i wyciszający, ale nie ukoi nerwów i nie złagodzi obyczajów na tyle, aby powiedzieć "to przyzwoita solidna płyta z melodyjnym power metalem".
Przyzwoita i solidna nie jest, mimo że na plus bardzo dobre brzmienie (ten bas!), tradycyjne dla gatunku i staranne oraz, co jest oczywiste, wysokiej klasy wykonanie.
Power Metalowej Płyty Roku 2010 nie ma. Jest za to niedosyt i malutkie rozczarowanie, bo Rivel uwolniony od kajdan innych muzycznych metalowych projektów mógł bardziej przemyśleć stronę kompozycyjną utworów na tym albumie.
Wąskie grono fanów szwedzkiego christian power metalu i Rivela zapewne będzie umiarkowanie zadowolone, reszta miłośników melodic power i heavy metalu już znacznie mniej.
Ocena: 5.5/10
25.04. 2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"