17.06.2018, 09:07:57
Black Sabbath - Forbidden (1995)
Tracklista:
1. The Illusion of Power 04:54
2. Get a Grip 03:59
3. Can't Get Close Enough 04:28
4. Shaking Off the Chains 04:04
5. I Won't Cry For You 04:48
6. Guilty as Hell 03:28
7. Sick and Tired 03:31
8. Rusty Angels 05:00
9. Forbidden 03:49
10. Kiss of Death 06:09
Rok wydania: 1995
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Tony Martin - śpiew
Tony Iommi - gitara
Neil Murray - bas
Cozy Powell - perkusja
Geoff Nichols - instrumenty klawiszowe
Ocena: 5.5/10
17.06.2008
Tracklista:
1. The Illusion of Power 04:54
2. Get a Grip 03:59
3. Can't Get Close Enough 04:28
4. Shaking Off the Chains 04:04
5. I Won't Cry For You 04:48
6. Guilty as Hell 03:28
7. Sick and Tired 03:31
8. Rusty Angels 05:00
9. Forbidden 03:49
10. Kiss of Death 06:09
Rok wydania: 1995
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Tony Martin - śpiew
Tony Iommi - gitara
Neil Murray - bas
Cozy Powell - perkusja
Geoff Nichols - instrumenty klawiszowe
Ten album, ostatni LP jednej z najbardziej zasłużonych grup metalowych, wydany przez I.R.S. Records w czerwcu 1995, mógłby nie powstać, bo to płyta rozczarowująca pod każdym względem. Powrót zespołu w składzie z Martinem w postaci "Cross Purposes" to udany rajd na dotąd niezdobywane pozycje, tu mamy zaś wejście na obszary bagniste i pełne co rusz eksplodujących niewypałów.
Ten bagienny wyziew to brzmienie, jakie ten LP posiada. Fatalne, rozmyte, zamulone i przypominające to z "Dehumanizer", ale na poziomie wczesnych prób bawienia się suwakami na stole osoby odpowiedzialnej za mix. Jeśli miał to być sound nowoczesny, to taka nowoczesność BLACK SABBATH nie pasuje. Z tym nieciekawym brzmieniem w parze idzie nieciekawe wykonanie. Martin w zaprezentowanym repertuarze, który z graniem z okresu "Tyr" wspólnego praktycznie nic nie ma, wypada przeciętnie, bo ani epicko tu się pokazać nie może, ani hard rockowo, gdyż takich nagrań tu nie ma. Iommi gra nieco dziwnie, kombinując z różnymi nietypowymi riffami, przy czym wcale nie oznacza to, że są one interesujące. Nie są, podobnie jak sola, jakie tu zagrał. Sola te, częściowo oparte na klasycznych sabbathowskich motywach, częściowo zaś wynikające z doświadczeń sceny metalowej lat 90tych, nie porywają także wykonaniem. W tym wszystkim fantastyczny jak zwykle Cozy Powell ma trudności z przebiciem się przez momentami mało czytelną ścianę dźwięków produkowanych przez pozostałych członków grupy, a tam, gdzie trochę się wysunie, efekt niszczy słaba produkcja. Słabe brzmienie nie raz i nie dwa wybaczano, jeśli same utwory były ekscytujące i wysokiej klasy. Tu niestety co rusz wybuchają wystające z błotka brzmieniowego niewypały. Niewypały świeższe, jakby pochodzące z czasów bitwy "Dehumanizer", ale odegrane w typowy heavy metalowy sposób i prezentujące poziom odrzuconych pomysłów oraz niewypały starsze, reminiscencja czasów "Mob Rules". Dziwne, ale odnoszę wrażenie, że kompozycje te jakby pisane były pod Dio, bo ze stylu "Cross Purposes" aby się już daleko nie cofać, nie ma wiele. Utwory takie jak "Kiss of Death" czy "Shaking Off the Chains" niby dynamiczne, mocno zagrane, ale co z tego, gdy w głowie nic nie zostaje. Gościnny udział znanego rapera i aktora Ice-T to także bardziej zabieg marketingowy niż jakieś realne muzyczne wsparcie, a utwór "The Illusion of Power", gdzie wystąpił, niczym się nie wyróżnia. Kompozycje przelatują jedna po drugiej i do końca albumu wytrwać bez irytacji trudno. Jeden bardzo jasny punkt to wolny "I Won't Cry For You" o cechach ciężkiej, ale lekko komercyjnej ballady, trochę przypominający "Over And Over". Zapewne najbardziej rozpoznawalna melodia, też taka z czasów Dio i numer bardzo udany, ale czy jedna kompozycja może mocno podwyższyć ocenę albumu wypełnionego jakby naprędce wymyślonymi utworami?
Nie jest album ani dla fanów BLACK SABBATH z Ozzym, ani z Martinem. Jest to heavy metalowa płyta bez własnej osobowości. Do tego bardzo przeciętna.
Ocena: 5.5/10
17.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"