17.06.2018, 09:30:26
Blitzkrieg - Sins and Greed (2005)
Tracklista:
1. Hell Express 04:21
2. Excessive Force 06:26
3. Standing Still 04:25
4. Rise 03:38
5. Traitors Gate 03:40
6. Escape From The Village 04:25
7. Eyes Of The World 04:48
8. Calm Waters 00:55
9. Desolation Angel 03:44
10. Silent Scream 03:45
11. Jeckyl & Hyde 05:03
12. Hell Bent For Leather (Judas Priest cover)/hidden track 10:58
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
Brian Ross - śpiew
Ken Johnson - gitara
Paul Nesbitt - gitara
Paul Brewis - bas
Phil Brewis - perkusja
Ocena: 8/10
16.06.2008
Tracklista:
1. Hell Express 04:21
2. Excessive Force 06:26
3. Standing Still 04:25
4. Rise 03:38
5. Traitors Gate 03:40
6. Escape From The Village 04:25
7. Eyes Of The World 04:48
8. Calm Waters 00:55
9. Desolation Angel 03:44
10. Silent Scream 03:45
11. Jeckyl & Hyde 05:03
12. Hell Bent For Leather (Judas Priest cover)/hidden track 10:58
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
Brian Ross - śpiew
Ken Johnson - gitara
Paul Nesbitt - gitara
Paul Brewis - bas
Phil Brewis - perkusja
Zespół ten wniósł ogromny wkład w rozwój klasycznego metalowego brzmienia w Brytanii, chociaż rzecz jasna nigdy nie wzniósł się do poziomu IRON MAIDEN czy SAXON. Nagrywał jednak zawsze dobre albumy mimo wielu przeszkód i zmian personalnych, jakie przechodził w okresie swej działalności. ‘Sins And Greed' jest tego dobitnym przykładem, powiem więcej, to płyta wyróżniająca się w dorobku zespołu – udana kwintesencja jego stylu poparta bardzo dobrą produkcją zaprezentowana przez nową angielską wytwórnię Metal Nation Records w lipcu 2005 roku.
Muzyka NWOBHM nagrywana w latach szczytowego powodzenia charakteryzowała się dwiema zasadniczymi cechami – wielkim entuzjazmem i... marną produkcją. Nie było wówczas ani takich możliwości technicznych, ani środków finansowych jak dziś. Nowe możliwości Blitzkrieg wykorzystał jednak do maksimum. Album ma mocne, momentami surowe brzmienie, gitary brzmią twardo i zdecydowanie, jak zawsze na płytach tego zespołu, jednak tym razem moc jest znacznie bardziej wyczuwalna i wyeksponowana. Zachowany został jednak ten rozpoznawalny, nerwowy i nieco nonszalancki rytm, z którego słyną Brytyjczycy. Gitarzyści robią to, co powinni. Krótko mówiąc, grają NWOBHM w klasycznym wydaniu. Szczerze, ale równocześnie z wielką wprawą weteranów tej zacnej sceny. Paul i Phil Brewisowie są jak zawsze w doskonałej dyspozycji. Tym razem Phila słychać szczególnie dobrze, a jego perkusja jest grzmiąca i potężna dzięki umiejętnemu jej wyeksponowaniu. Silnym atutem jest oczywiście wokalista. Pan Ross jest jak wino, im starszy, tym lepszy! Czysty głos, duże zróżnicowanie wokali i określony pomysł na przekaz to jego największe walory. Ten facet naprawdę potrafi stworzyć klimat.
W sferze kompozycyjnej album jest głęboko osadzony w NWOBHM i chyba dobrze, bo w dobie mieszania stylów i epok takie jednoznacznie określone muzycznie płyty są potrzebne. Czasem jednak zespół potrafi zaskoczyć, jak na przykład w utworze ‘Rise’. Numer to niepokojący, momentami wręcz industrialny w brzmieniu gitar, z wokalem raz podniosłym, kiedy indziej znów przechodzącym w ekstatyczny krzyk. Prawdziwie klasyczny Blitzkrieg słychać w doskonałym ‘Excessive Force’. Utwór surowy, uporczywy z thrashowym zacięciem, wręcz żywcem wyjęty z lat 80tych i będący nostalgicznym wspomnieniem Rossa z czasów współpracy z SATAN. ‘Desolation Angel’ i ‘Silent Scream’ są bardzo dobre. Melodia wysuwa się w nich bardziej na pierwszy plan, ale ‘Standing Still’ pozostawia je daleko w tyle. Prostota znakomitej melodii w rytmicznej ‘blitzkiegowskiej’ oprawie. Świetny wpadający w ucho numer. Czymś poniekąd niezwykłym jest ‘Escape From The Village’. Takiego fantastycznego refrenu nie słyszałem w żadnym utworze tego zespołu! Luzacko zagrane, luzacko zaśpiewane, no i to nawiązanie do Iron Maiden na końcu. Ech! Widać, że oni po prostu bawią się tym, co robią i patrzą z dystansem na swoje dokonania.
Jak wiele zespołów „drugiego rzutu” BLITZKRIEG ma jednak problem z przygotowaniem równego materiału. ‘Traitors Gate’ czy ‘Eyes Of The World’ są tylko dobre i nie wywołują większych emocji. ‘Hell Express’ i ‘Jeckyll And Hyde’ są niestety słabe. Zwłaszcza ten pierwszy drażni dziwacznym refrenem wpasowanym w tradycyjną metalową łupaninę, którą trudno słuchać bez zażenowania.
Muzyka NWOBHM nagrywana w latach szczytowego powodzenia charakteryzowała się dwiema zasadniczymi cechami – wielkim entuzjazmem i... marną produkcją. Nie było wówczas ani takich możliwości technicznych, ani środków finansowych jak dziś. Nowe możliwości Blitzkrieg wykorzystał jednak do maksimum. Album ma mocne, momentami surowe brzmienie, gitary brzmią twardo i zdecydowanie, jak zawsze na płytach tego zespołu, jednak tym razem moc jest znacznie bardziej wyczuwalna i wyeksponowana. Zachowany został jednak ten rozpoznawalny, nerwowy i nieco nonszalancki rytm, z którego słyną Brytyjczycy. Gitarzyści robią to, co powinni. Krótko mówiąc, grają NWOBHM w klasycznym wydaniu. Szczerze, ale równocześnie z wielką wprawą weteranów tej zacnej sceny. Paul i Phil Brewisowie są jak zawsze w doskonałej dyspozycji. Tym razem Phila słychać szczególnie dobrze, a jego perkusja jest grzmiąca i potężna dzięki umiejętnemu jej wyeksponowaniu. Silnym atutem jest oczywiście wokalista. Pan Ross jest jak wino, im starszy, tym lepszy! Czysty głos, duże zróżnicowanie wokali i określony pomysł na przekaz to jego największe walory. Ten facet naprawdę potrafi stworzyć klimat.
W sferze kompozycyjnej album jest głęboko osadzony w NWOBHM i chyba dobrze, bo w dobie mieszania stylów i epok takie jednoznacznie określone muzycznie płyty są potrzebne. Czasem jednak zespół potrafi zaskoczyć, jak na przykład w utworze ‘Rise’. Numer to niepokojący, momentami wręcz industrialny w brzmieniu gitar, z wokalem raz podniosłym, kiedy indziej znów przechodzącym w ekstatyczny krzyk. Prawdziwie klasyczny Blitzkrieg słychać w doskonałym ‘Excessive Force’. Utwór surowy, uporczywy z thrashowym zacięciem, wręcz żywcem wyjęty z lat 80tych i będący nostalgicznym wspomnieniem Rossa z czasów współpracy z SATAN. ‘Desolation Angel’ i ‘Silent Scream’ są bardzo dobre. Melodia wysuwa się w nich bardziej na pierwszy plan, ale ‘Standing Still’ pozostawia je daleko w tyle. Prostota znakomitej melodii w rytmicznej ‘blitzkiegowskiej’ oprawie. Świetny wpadający w ucho numer. Czymś poniekąd niezwykłym jest ‘Escape From The Village’. Takiego fantastycznego refrenu nie słyszałem w żadnym utworze tego zespołu! Luzacko zagrane, luzacko zaśpiewane, no i to nawiązanie do Iron Maiden na końcu. Ech! Widać, że oni po prostu bawią się tym, co robią i patrzą z dystansem na swoje dokonania.
Jak wiele zespołów „drugiego rzutu” BLITZKRIEG ma jednak problem z przygotowaniem równego materiału. ‘Traitors Gate’ czy ‘Eyes Of The World’ są tylko dobre i nie wywołują większych emocji. ‘Hell Express’ i ‘Jeckyll And Hyde’ są niestety słabe. Zwłaszcza ten pierwszy drażni dziwacznym refrenem wpasowanym w tradycyjną metalową łupaninę, którą trudno słuchać bez zażenowania.
Mimo że album jest nierówny, to zawarto na nim sporą dawkę dobrego, starego NWOBHM w uwspółcześnionym brzmieniu. Szkoda tylko, że na kolejnym LP z roku 2007 grupa poszła w nieco innym kierunku.
Ocena: 8/10
16.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"