17.06.2018, 15:48:17
Cloven Hoof - Dominator (1988)
Tracklista:
1. Rising Up 04:48
2. Nova Battlestar 05:41
3. Reach For The Sky 05:31
4. Warrior Of The Wasteland 05:15
5. The Invaders 05:25
6. The Fugitive 04:20
7. Dominator 04:42
8. Road Of Eagles 06:08
Rok wydania: 1988
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Russ North - śpiew
Andy Wood - gitara
Lee Payne- bas
Jon Brown - perkusja
Ocena: 8.5/10
12.10.2008
Tracklista:
1. Rising Up 04:48
2. Nova Battlestar 05:41
3. Reach For The Sky 05:31
4. Warrior Of The Wasteland 05:15
5. The Invaders 05:25
6. The Fugitive 04:20
7. Dominator 04:42
8. Road Of Eagles 06:08
Rok wydania: 1988
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Russ North - śpiew
Andy Wood - gitara
Lee Payne- bas
Jon Brown - perkusja
Gdy CLOVEN HOOF reaktywował się w połowie lat 80-tych, z "żywiołów" pozostał tylko Air - czyli Lee Payne. On własnie przygotował materiał na ten album. "Dominator" to płyta o charakterze konceptu SF i rasowy heavy metal, jakiego na Wyspach w tym czasie (i do dziś) jak na lekarstwo. Album został wydany przez Heavy Metal Records z Wolverhampton w lipcu 1988 roku.
Wnioski z doświadczeń NWOBHM zostały wyciągnięte - płyta ma mocne brzmienie, wyraziste melodie i ociera się o to, co można dziś nazwać power metalem, czy może raczej heavy power, bo tempa nie są zawrotne, a konstrukcja utworów typowa dla tradycyjnego metalu lat 80-tych.
Pierwsze, co się nasuwa to samo brzmienie. Typowe dla tego okresu heavy metalu, ale i swoiste. Wokal wysunięty, gitara gdzieś na równi z potężnym, dudniącym basem, który tu wygrywa melodie i wspiera gitarzystę. W pewnym sensie szkoda, że drugiego gitarzysty tu nie ma, z drugiej jednak strony, wtedy na pewno Lee Payne nie pokazałby wszystkich swoich, sporych w końcu, umiejętności. Perkusja ustawiona trochę dziwnie - bębny przepotężne, a blachy znów mało słyszalne. Ogólnie dosyć surowa produkcja, porównując wygładzone i dopieszczone albumy brytyjskie, jakie się w tym czasie pojawiały. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę skromny budżet, to myślę, że narzekać aż tak bardzo nie można.
O samy wokalu Northa wypowiem się bardzo pozytywnie. Ma i skalę, i wyczucie metalowego śpiewania. Wytykano mu, że się gubi, że wypada z rytmu... No może czasem i wypada, czasem śpiewa jakby obok - i tu przykładem jest już na początku "Rising Up". Mnie ten numer jednak bardzo się podoba, bo łączy surowość wykonania z niezwykle ciekawą melodią. "Nova Battlestar" na ogół zbiera oklaski przy otwartej kurtynie. Do tej pory nie wiem za co i nie dołączam się. Dobra melodia w dobrym, odegranym sprawnie i nieco przydługim heavy metalowym utworze. Może ten element amerykański w samych riffach o tym decyduje..."Reach For The Sky" to już jest konkretny, metalowy wykop z zapożyczeniem z "Breaking The Law" Judasów. Znakomite, wokalne wykonanie tu dochodzi i bardzo dobre solo gitarowe. Ta melodia ma w sobie taką stalową elegancję. Najlepsze solo Wooda jest jednak w "Warrior Of The Wasteland", rozpędzający się z metalowej ballady o dużym ładunku klimatu do surowo brzmiącego, classic metalowego killera. "The Invaders", zbudowany trochę podobnie, także należy do bardzo udanych. "The Fugitive" to przede wszystkim refren o wielkiej sile rażenia i myślę, że to najlepiej zaśpiewany przez Northa kawałek na tej płycie. Tytuł znany z płyty IRON MAIDEN, a IM słychać tutaj, przy czym w solówce gitarowej to już z całą pewnością. Tytułowy "Dominator" rozczarowuje swą bezradnością, bym nawet powiedział, że wokal nie zgrywa się z riffami, jakieś to niespólne i chaotyczne granie... rzekłbym niegodne tej płyty. Ostatnie nagranie - "Road Of Eagles" w zasadzie pochodzi jeszcze z roku 1982, zostało jednak przystosowane do nowych warunków i nowego stylu zespołu. Fajny, bojowy numer, ale jakby więcej ciężaru tu potrzeba. Ciekawa część druga z tym "ooooo" w średniowiecznym stylu, no i bardzo oryginalne ozdobniki gitarowe w paru miejscach.
Album to zacny i jedynie należy żałować, że zespół ten miał zazwyczaj tak złą prasę w "oficjalnych", muzycznych mediach. Odkryty na nowo w ostatnich latach na fali renesansu NWOBHM i pochodnych należy do czołówki, której nie wypada pomijać.
Pierwsze, co się nasuwa to samo brzmienie. Typowe dla tego okresu heavy metalu, ale i swoiste. Wokal wysunięty, gitara gdzieś na równi z potężnym, dudniącym basem, który tu wygrywa melodie i wspiera gitarzystę. W pewnym sensie szkoda, że drugiego gitarzysty tu nie ma, z drugiej jednak strony, wtedy na pewno Lee Payne nie pokazałby wszystkich swoich, sporych w końcu, umiejętności. Perkusja ustawiona trochę dziwnie - bębny przepotężne, a blachy znów mało słyszalne. Ogólnie dosyć surowa produkcja, porównując wygładzone i dopieszczone albumy brytyjskie, jakie się w tym czasie pojawiały. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę skromny budżet, to myślę, że narzekać aż tak bardzo nie można.
O samy wokalu Northa wypowiem się bardzo pozytywnie. Ma i skalę, i wyczucie metalowego śpiewania. Wytykano mu, że się gubi, że wypada z rytmu... No może czasem i wypada, czasem śpiewa jakby obok - i tu przykładem jest już na początku "Rising Up". Mnie ten numer jednak bardzo się podoba, bo łączy surowość wykonania z niezwykle ciekawą melodią. "Nova Battlestar" na ogół zbiera oklaski przy otwartej kurtynie. Do tej pory nie wiem za co i nie dołączam się. Dobra melodia w dobrym, odegranym sprawnie i nieco przydługim heavy metalowym utworze. Może ten element amerykański w samych riffach o tym decyduje..."Reach For The Sky" to już jest konkretny, metalowy wykop z zapożyczeniem z "Breaking The Law" Judasów. Znakomite, wokalne wykonanie tu dochodzi i bardzo dobre solo gitarowe. Ta melodia ma w sobie taką stalową elegancję. Najlepsze solo Wooda jest jednak w "Warrior Of The Wasteland", rozpędzający się z metalowej ballady o dużym ładunku klimatu do surowo brzmiącego, classic metalowego killera. "The Invaders", zbudowany trochę podobnie, także należy do bardzo udanych. "The Fugitive" to przede wszystkim refren o wielkiej sile rażenia i myślę, że to najlepiej zaśpiewany przez Northa kawałek na tej płycie. Tytuł znany z płyty IRON MAIDEN, a IM słychać tutaj, przy czym w solówce gitarowej to już z całą pewnością. Tytułowy "Dominator" rozczarowuje swą bezradnością, bym nawet powiedział, że wokal nie zgrywa się z riffami, jakieś to niespólne i chaotyczne granie... rzekłbym niegodne tej płyty. Ostatnie nagranie - "Road Of Eagles" w zasadzie pochodzi jeszcze z roku 1982, zostało jednak przystosowane do nowych warunków i nowego stylu zespołu. Fajny, bojowy numer, ale jakby więcej ciężaru tu potrzeba. Ciekawa część druga z tym "ooooo" w średniowiecznym stylu, no i bardzo oryginalne ozdobniki gitarowe w paru miejscach.
Album to zacny i jedynie należy żałować, że zespół ten miał zazwyczaj tak złą prasę w "oficjalnych", muzycznych mediach. Odkryty na nowo w ostatnich latach na fali renesansu NWOBHM i pochodnych należy do czołówki, której nie wypada pomijać.
Ocena: 8.5/10
12.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"