19.06.2018, 12:05:10
Darkseed - Poison Awaits (2010)
Tracklista:
1. Roads 03:27
2. Incinerate 06:18
3. Poison Awaits 04:22
4. Seeds of Sorrow 04:40
5. All is Vanity 04:23
6. Black Throne 04:42
7. A Dual Pact 03:59
8. Torn to Shatters 06:00
9. No Promise in the Heavens 04:25
10. Striving for Fire 05:09
11. Timeless Skies 04:18
12. King in the Sun 04:29
Rok wydania: 2010
Gatunek: Gothic Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Harald Winkler - śpiew
Thomas Herrmann - gitara
Tom Gilcher - gitara
Michael Behnke - bas
Maurizio Guolo - perkusja
Armin Dörfler - instrumenty klawiszowe
Ocena: 4/10
27.07.2010
Tracklista:
1. Roads 03:27
2. Incinerate 06:18
3. Poison Awaits 04:22
4. Seeds of Sorrow 04:40
5. All is Vanity 04:23
6. Black Throne 04:42
7. A Dual Pact 03:59
8. Torn to Shatters 06:00
9. No Promise in the Heavens 04:25
10. Striving for Fire 05:09
11. Timeless Skies 04:18
12. King in the Sun 04:29
Rok wydania: 2010
Gatunek: Gothic Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Harald Winkler - śpiew
Thomas Herrmann - gitara
Tom Gilcher - gitara
Michael Behnke - bas
Maurizio Guolo - perkusja
Armin Dörfler - instrumenty klawiszowe
DARKSEED to jedna z ikon niemieckiego gothic metalu, zespół stale poszukujący i rozwijający się, przez lata stanowił czołówkę w graniu gothic z silnymi wpływami innych, cięższych odmian metalu. Duszą i motorem napędowym zespołu był zawsze Stefan Hertrich, a gdy w roku 2006 postanowił definitywnie opuścić ten zespół, grupa się rozwiązała. Tak chyba powinno pozostać i legenda DARKSEED nie została by skażona nową płytą, która ukazała się w lipcu 2010 nakładem Massacre Records. Muzycy DARKSEED bez Hertricha reaktywowali zespół w roku 2008, a nowym wokalistą został Harald Winkler, w najdawniejszych czasach perkusista w tym bandzie. Płyta przygotowywana była długo, prawie dwa lata i ostateczny efekt jest mizerny.
Naturalnie trudno było oczekiwać cudów czy jakiegoś zdecydowanego grania w jednym ze stylów DARKSEED z Hertrichem, skoro kompozycje tym razem zostały przygotowane bez niego, ale wypadało liczyć przynajmniej na próbę utrzymania się w ramach gatunku, z którym zespół był i nadal jest kojarzony. Tym razem Niemcy zaserwowali dawkę elektrogothic pop music czy jak to tam nazwać, gdzie tylko w niektórych kompozycjach przewijają się riffowe motywy z przeszłości. Utwory są miałkie, nawet nie noszą cech przebojów, choć takimi zapewne w zamierzeniu miały być. Niepodzielnie króluje elektronika, co gorsza odległa od tej, jaką można było usłyszeć na płycie poprzedniej. Ograne refreny, chaos w obrębie kompozycji, co więcej, nie słychać tu nawet tego, że zespół ma dwóch gitarzystów. Oddzielne momenty w niektórych utworach są nawet niezłe, pokazują jednak, ile sensownych pomysłów zostało tu zmarnowanych. Album nie ma żadnego klimatu, ani melancholijnego, ani mrocznego, ani nawet klimatu wesołej gothic rockowej zabawy.
Winkler jako wokalista nie przekonuje, usiłuje być to bardzo tradycyjny w gothic metalowym śpiewaniu, to znów nowoczesny i schlebiający gustom nastolatek, rozpoczynających swoją przygodę z metalowym graniem. Zresztą, może to i już nie jest metalowa płyta, bo sterylność brzmienia jest zupełnym zaprzeczeniem tego, co metalowym soundem zwykło się nazywać.
Być może jest to produkcja nienaganna, ale na pewno nie metalowa. Mało metalowe są i sola gitarowe i mechaniczna gra sekcji rytmicznej, zdehumanizowanej działaniami na mikserskiej konsolecie. Ciężko tu jest napisać coś konkretnie o poszczególnych utworach, przelatują bowiem jeden za drugim, nie pozostawiając po sobie nic poza wrażeniem lekkiego chaosu.
Winkler jako wokalista nie przekonuje, usiłuje być to bardzo tradycyjny w gothic metalowym śpiewaniu, to znów nowoczesny i schlebiający gustom nastolatek, rozpoczynających swoją przygodę z metalowym graniem. Zresztą, może to i już nie jest metalowa płyta, bo sterylność brzmienia jest zupełnym zaprzeczeniem tego, co metalowym soundem zwykło się nazywać.
Być może jest to produkcja nienaganna, ale na pewno nie metalowa. Mało metalowe są i sola gitarowe i mechaniczna gra sekcji rytmicznej, zdehumanizowanej działaniami na mikserskiej konsolecie. Ciężko tu jest napisać coś konkretnie o poszczególnych utworach, przelatują bowiem jeden za drugim, nie pozostawiając po sobie nic poza wrażeniem lekkiego chaosu.
DARKSEED grywał już różnie, zawsze jednak był to DARKSEED, w jakiś sposób rozpoznawalny, a albumy cechowała pewna ukryta, przewodnia myśl. Tym razem tego nie ma i ogólnie szkoda, że ta płyta ukazała się pod tym szyldem. Zapewne znajdzie ona swoich zwolenników wśród osób zainteresowanych nowocześnie podanym gothic rockowym graniem z elementami pop, ale fanów gothic metalu niemieckiego w klasycznym wydaniu z pewnością nie zadowoli. To, co mógł nagrać DARKSEED w roku 2010 nagrał DENIGHT i płytę tego zespołu mogę tu polecić na pocieszenie.
Ocena: 4/10
27.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"