DivineFire
#5
DivineFire - Eye of the Storm (2011)

[Obrazek: R-2917775-1426525831-1429.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Time For Salvation 04:34 
2. Hold On 04:00
3. Unchain My Soul 04:02
4. Bright Morning Star 04:44
5. To Love And Forgive 06:56
6. Even At My Lowest Point 04:18
7. Send Me Out 03:25
8. Masters And Slaves 03:57
9. The World's On Fire 04:15
10. Never Surrender 06:08
11. Masquerade 04:07
12. Close To The Fire 03:46

Rok wydania: 2011
Gatunek: Symphonic Power metal/Extreme Melodic Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Christian Liljegren – śpiew
German Pascual – śpiew
Jani Stefanovic –gitara, bas, perkusja, instrumenty klawiszowe, harsh wokal

Wydawało się, że po nagraniu "Farewell" nastąpi pożegnanie z DIVINEFIRE już na zawsze i najcięższy metalowy zespół firmowany przez Christiana Liljegrena odejdzie definitywnie w przeszłość. Tymczasem poprzedni oraz ostatni wokalista NARNIA spotkali się i wraz ze Stefanovicem oraz zaproszonymi tu gośćmi i grupa powstała jak feniks z popiołów. W marcu 2011 Nexus w Japonii, a w kwietniu Liljegren Records przedstawiły kolejny LP DIVINEFIRE.

Wszystko zagrał Stefanovic i trzeba przyznać, że zagrał znakomicie. Czy to gitara, czy instrumenty klawiszowe, czy perkusja - wszystko niesamowicie dopracowane i poziom momentami zdumiewający. Może to nawet najlepszy taki multiinstrumentalny występ Stefanovica? Goście dzielnie wspierają go w wielu miejscach, a są to i CJ Grimmark i Pontus Norgren oraz Andreas Passmark i Markus Sigfridsson. Jest także i Thomas Vikström, którego zawsze jest miło posłuchać. On wspiera Liljegrena i Pascuala i bardzo dobrze, jednak zapewne i bez niego trzeba by ocenić album pod względem wokalnym wysoko. Forma obu wokalistów znakomita, ze wskazaniem na Germana Pascuala. Wybornie śpiewa te nie zawsze takie łatwe partie, jakie mu przypadły i jak się okazuje ten jego świetny występ w NARNIA nie był jednorazowym przebłyskiem talentu.
DIVINEFIRE powraca ponownie z malowanym dźwiękiem obrazem walki Dobra ze Złem i Anioła z Szatanem. Jest to klasyczna formuła zespołu z bogatymi, momentami wręcz monumentalnymi i apokaliptycznymi partiami klawiszowymi, tym razem mocno wyeksponowanymi. Do tego jak poprzednio mieszany wokal czysty i ten symbolizujący Zło i Grzech harsh Jani Stefanovica, jeszcze lepszy niż w dawnych latach.
Bogato to brzmi wszystko i w wielu kompozycjach bardzo ekstremalnie. Tak dużego ładunku mocnego ekstremalnego grania ten zespół jeszcze nie proponował. To robi wrażenie, zwłaszcza potężne, masakrujące partie gitarowe w otwarciach wielu kompozycji, jak chociażby "Unchain My Soul" czy "Send Me Out". "Time For Salvation" to najlepszy opener ze wszystkich, jakie do tej pory ten zespół przedstawił, jednocześnie już na początku słychać, że ten album ma charakter po części progresywny. Mnóstwo tu nagłych zwrotów akcji, niespodziewanych rozwiązań, dramatyzmu w opowieści, połamanych zagrywek gitarowych i nietypowych solówek. Nie jest to koncept, niemniej cały czas ma się wrażenie uczestnictwa w historii z narastającym napięciem aż do symfonicznego instrumentalnego finału w postaci "Close To The Fire". Muzyka zawarta na tym albumie wymaga sporo uwagi, nie jest zbyt łatwa w odbiorze, nie ma tu także tak jasno wyrażonych melodii jak na "Hero" chociażby. Pod tym względem najprościej wygląda "To Love And Forgive" i ta kompozycja z marszowym medievalowym motywem głównym i z bardzo zróżnicowanymi wokalami różni się dosyć znacznie od pozostałych, ale i tu znajdują się wszystkie zasadnicze elementy specyficzne dla tego LP. Wyważenie proporcji pomiędzy Mrokiem i Jasnością dobrane bardzo starannie, a najlepiej wypada pod tym względem "Masters And Slaves". Także umiejscowienie tego utworu w środku albumu bardzo przemyślane. Bardzo dobrze komponuje się to z "The World's On Fire", który jest kolejnym z najlepszych utworów na płycie z fantastycznym wykorzystaniem instrumentów klawiszowych.
Druga część albumu jest nieco bardziej melodyjna, występuje tu także więcej rozpoznawalnych dla szwedzkiego stylu christian power metalu refrenów jak w "Never Surrender".

Jest to album nasycony nieprawdopodobną energią i z maksymalnym wykorzystaniem przestrzeni. Specyficzne brzmienie perkusji wynika chyba z jej częściowego programowania, natomiast ogólnie sound jest mocniejszy i bardziej klarowny niż na poprzednich albumach, przy czym bardzo zadbano o dalsze plany.
Trudna płyta, trudna do ogarnięcia za pierwszym czy też drugim razem. Nieco inny, choć nadal rozpoznawalny DIVINEFIRE, a odświeżona formuła sprawdziła się i ten powrót należy zaliczyć do bardzo udanych.


Ocena: 8.5/10

28.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
DivineFire - przez Memorius - 19.06.2018, 15:26:31
RE: DivineFire - przez Memorius - 19.06.2018, 15:27:45
RE: DivineFire - przez Memorius - 19.06.2018, 15:28:48
RE: DivineFire - przez Memorius - 19.06.2018, 15:30:45
RE: DivineFire - przez Memorius - 19.06.2018, 15:32:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości